Wnętrze sanktuarium Matki Bożej Szczyrzyckiej, kilka lat temu odrestaurowali konserwatorzy zabytków. Budynki klasztorne ogrzewane są promieniami słońca, bo za pozyskane fundusze unijne mnisi zamontowali wielkie baterie solarne. W rezultacie klasztor nie zatruwa atmosfery dymem z węgla, a mnisi płacą za elektryczność i opał nieporównanie mniej niż kilka lat temu.
Oszczędzaniu energii sprzyja także dokonana przez II Sobór Watykański zmiana bardzo ostrej reguły zakonnej cystersów. Zamiast dawnego zrywania się na wspólną modlitwę w środku nocy, zakonnicy zanoszą prośby do Boga dopiero o poranku. Podczas pierwszej mszy świętej. Ta zmiana nie była podyktowana wygodą mnichów. Chodziło o to, żeby w ich żarliwe modlitwy włączyli się parafianie.
- Modlimy się siedem razy na dobę całą klasztorną społecznością, a jest nas ośmiu ojców, czyli mnichów ze święceniami kapłańskimi, dwóch braci czyli mnichów, którzy mszy świętej sprawować nie mogą, i dwóch kleryków wdrażających się do życia zakonnego - opowiada ojciec Szymon Mateusz Warciak, przeor klasztoru cystersów w Szczyrzycu.
W hierarchii opactwa to osoba druga po opacie, którym w Szczyrzycu jest ojciec Dominik Andrzej Chucher. U cystersów opat jest jak biskup w diecezji. Zajmuje się sferą duchową. Przeor zaś, to nade wszystko gospodarz i administrator.
Modlą się i pracują
U cystersów przeor ma więcej zajęć, niż w jakimkolwiek innym zakonie. Mottem życia cystersów jest zawołanie „Módl się i pracuj!”, a od utworzenia tej wspólnoty w 1098 roku przez świętego Roberta, naczelnym zadaniem tych mnichów pozostaje szerzenie kultury agrarnej, czyli uprawa rolnictwa.
Z taką misją zostali sprowadzeni na ziemie polskie, w tym i do Szczyrzyca.
Ze swych dawnych, włości szczyrzyccy cystersi odzyskali 180 hektarów pól i łąk oraz 85 hektarów lasów. Starają się jeszcze o zwrot 600 hektarów, ale są z tym kłopoty prawne. Polskie przepisy uniemożliwiają im też pozyskanie środków unijnych na rozwój gospodarstwa. Już dobrego i nowoczesnego, z setką krów rasy polskiej czerwonej. Urzędnicy nie przyjmą wniosku bez numeru Krajowego Rejestru Sądowego. A cystersi, jako organizacja kościelna, wpisowi do KRS nie podlegają. Nie zrażają się jednak biurokratycznymi przeszkodami. Mają nie tylko krowy. Także owce i staw pełen karpi. Zakonnicy, jak przed wiekami, również dzisiaj wszystko robią sami. Także przetwory na zimę do klasztornej spiżarni.
Szczyrzyccy mnisi są radzi, że bez dotacji odbudowali XVI-wieczny browar. Teraz jest ultranowoczesny. Nawet odzyskuje ciepło tracone przez piwo przy jego schładzaniu w wielkich tankach. Ono ogrzewa wodę do celów technologicznych i gospodarczych. Dawny skład słodu stał się salą koncertową z organami, sceną i 500 miejscami na widowni. Przeor o. Warciak i współwłaściciel browaru Adam Czepiel ujawniają, że olbrzymie beczki mieszczą milion kufli piwa.
Co się odwlecze...
Jubileuszowe uroczystości z okazji 780-lecia opactwa w Szczyrzycu przygotowano na sierpień 2014 roku. Wówczas Stowarzyszenie Miłośników Ziemi Szczyrzyckiej, Doliny Stradomki i Grodziska, postawiło w centrum wsi pomnik wojewody krakowskiego Teodora Cedro herbu Gryf, fundatora opactwa. Jednak zanim przyjechali dostojni goście i z klasztoru ruszyła procesja z opatem na czele, nadciągnęła ulewa i powódź dosłownie spustoszyła wieś.
- To nie był czas na świętowanie - mówi lekarz Tomasz Krupiński, dyrektor szpitala w Szczyrzycu i jeden z założycieli Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Szczyrzyckiej. - Dwa lata były potrzebne na usunięcie zniszczeń wyrządzonych przez powódź. Zerwane mosty są odbudowane, podmyte drogi naprawione. Teraz można świetować.
Źródło: Gazeta Krakowska