https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W Tarnowie ślimak lepszy jest od Poczty Polskiej

Andrzej Skórka
Nasz "test szybkości" listów wysyłanych pocztą przeprowadziliśmy po interwencjach Czytelników.
Nasz "test szybkości" listów wysyłanych pocztą przeprowadziliśmy po interwencjach Czytelników. fot. Paweł Relikowski
Po serii skarg na Pocztę Polską w Tarnowie, które zgłosili nam Czytelnicy, postanowiliśmy przeprowadzić test prędkości, z jaką docierają do adresatów listy. Wyniki naszego eksperymentu wołają o pomstę do nieba.

Nadaliśmy pięć listów z różnych punktów w mieście. Trzy z nich dotarły po trzech dniach, dwa kolejne niemal po tygodniu! I tak list wrzucony do skrzynki w DH "Świt" szedł do naszej redakcji oddalonej o 650 metrów od miejsca jego wysłania przez 144 godziny.

Obliczyliśmy, że gdyby za roznoszenie korespondencji zabrał się poczciwy ślimak (porusza się z prędkością 50 metrów na godzinę), to list mielibyśmy w rękach po 13 godzinach. Leniwiec, najmniej ruchliwy ze ssaków na ziemi, pokonałby tę drogę w niespełna trzy godziny.

- Taka przesyłka powinna dotrzeć do adresata trzeciego dnia po nadaniu - przyznaje Kamila Supron-Kalinowska z biura prasowego Poczty Polskiej w Warszawie. Naszego testu nie zechciała jednak skomentować.

Jak udało nam się ustalić, listy, które wrzucane są do tarnowskich skrzynek, a ich adresatami są mieszkańcy miasta, pokonują grubo ponad 150 kilometrów! Na miejscu nikt nie sprawdza, gdzie mają trafić, od razu przewozi się je do sortowni w Krakowie i dopiero stąd ekspediowane są w Polskę.

- Taki system daje nam gwarancję jakości i wpływa na zmniejszenie kosztów obsługi korespondencji - brnie w ślepą uliczkę Kalinowska.

***

Nawet gdyby dostarczenie zwykłego listu w kopercie zależało od ślimaka, nasza korespondencja na terenie miasta docierałaby do celu szybciej niż za pośrednictwem poczty! Dowiódł temu test "Gazety Tarnowskiej". Z pięciu różnych punktów w mieście wysłaliśmy do naszej redakcji po jednym liście. Czekaliśmy na nie od czterech do sześciu dni!

Życzenia po czasie
Pan Stanisław z Tarnowa na kilka dni przed świętami rozsyłał kartki z życzeniami do znajomych w mieście. - Taki mam zwyczaj już od wielu lat - tłumaczy. Przesyłki były polecone, emeryt był pewien, że dojdą na czas. Przeliczył się. Część dotarła po świętach, reszta po Nowym Roku. - Czegoś takiego jeszcze nie spotkałem. Wstydu się tylko najadłem, bo znajomi myśleli, że o nich zapomniałem - mówi zbulwersowany.

Roman Boruch jest schorowany. Od siostry miał otrzymać listem informacje o diecie, którą powinien jak najszybciej zastosować. - Nie dało się tego zreferować przez telefon, a z domu nie mogłem wychodzić. Siostra wysłała mi więc wszystko listem. Doszedł po tygodniu. To skandal, że poczta tak działa w XXI wieku! - denerwuje się. - Nawet do Stanów listy docierają w pięć-sześć dni, a tu na miejscu mamy taki pasztet!

Pięć listów
Czy naszych Czytelników dopadł zwykły pech? Postanowiliśmy to sprawdzić. Na adres redakcji wysłaliśmy pięć tzw. "ekonomicznych" listów. We wtorek 13 stycznia wrzuciliśmy je do skrzynek w pięciu różnych placówkach poczty na terenie miasta. W czwartek zaczęliśmy się niepokoić, bo po listach nie było śladu. Coś drgnęło w piątek. Ale listonosz doręczył nam wtedy tylko 3 przesyłki - nadane w DH "Zenit", na poczcie przy ul. Mickiewicza oraz na ul. Gumniskiej. Na dwa ostatnie, wrzucone do skrzynek w DH "Świt" i na ul. Granicznej musieliśmy poczekać aż do poniedziałku 19 stycznia.

Metry na godzinę
Ze skrzynki w "Świcie" list miał do pokonania zaledwie 650 metrów. Zajęło mu to aż sześć dni. Z obliczeń wyszło nam, że mknął na adres redakcji ze średnią prędkością mniej więcej 4,5 metra na godzinę. Najszybciej przemieszczał się natomiast list z "Zenitu". Dystans 1,5 km pokonał wyciągając ponad 15 metrów na godzinę. Tylko dzięki temu mieliśmy go w rękach cztery dni po wysłaniu.

To ci mięczaki
Określenie, że to tempo iście ślimacze w tym przypadku to ujma dla tych zwierząt typu mięczaki. Gdyby to zwykły winniczek zabrał się za roznoszenie poczty, mielibyśmy list nadany w "Świcie" w ciągu 13 godzin (ślimak porusza się z prędkością 50 metrów na godzinę). Najwolniejszymi istotami na naszym globie są leniwce, ale i one w porównaniu do listonoszy są niczym sprinterzy.

- Ten ssak przemieszcza się ze średnią prędkością 4 metrów na minutę - zauważa Teresa Grega, zastępca dyrektora krakowskiego ogrodu zoologicznego. - Z naszych obserwacji wynika, że jak się spieszy do jedzenia, to jest w stanie pokonać w minutę i 12 metrów - dodaje. Wychodzi na to, że gdyby leniwiec zechciał, doręczenie listów zajęłoby mu od 2,5 do 8 godzin. Pod warunkiem, że w międzyczasie nie uciąłby sobie paru przerw na kilkunastogodzinne drzemki, bo takowe ma przecież zapisane w genach. Czyżby listonosze też tak mieli?

Do Krakowa i z powrotem
O czas potrzebny na dostarczenie zwykłego listu albo pocztówki zapytaliśmy centralę Poczty Polskiej. W nomenklaturze państwowej spółki to "przesyłki ekonomiczne".

- Taka przesyłka powinna dotrzeć do adresata trzeciego dnia po nadaniu, o ile jest to dzień roboczy, a także o ile została nadana za pośrednictwem skrzynki nadawczej przed podaną na skrzynce godziną jej opróżniania - odpowiada Kamila Supron-Kalinowska z biura prasowego. Nie skomentowała wyniku naszego testu.

Okazuje się, że listy wrzucone do skrzynek w Tarnowie pokonują grubo ponad 150 kilometrów, by wrócić do naszego miasta! Przewozi się je do sortowni w Krakowie i dopiero stamtąd ekspediowane są w Polskę lub - jak w naszym teście - wracają do Tarnowa. W kraju działa 14 takich punktów.

- Taki system daje nam gwarancję jakości oraz skuteczności i wpływa na zmniejszenie kosztów obsługi korespondencji. Dlatego staramy się zmieniać naszą sieć placówek w taki sposób, aby nasi klienci mieli zagwarantowane terminowe wywiązywanie się z usług dostarczania przesyłek - wyjaśnia biuro prasowe Poczty Polskiej.

Wygląda na to, że lepiej nie będzie. A jeśli chcemy przyspieszyć czas doręczenia naszych listów, powinniśmy je podrzucić adresatom sami.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 22

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

h
hedstrom
Hahaha, a to ci nowosc. Poczta polska zwija sie zamiast rozwijac. Ja mieszkajac w UK nadaje paczki tylko przez globport.com i tak sao robi moja rodzina z Polski kiedy chce mi cos wyslac. Cena i predkosc o wiele lepsza.
z
zenek
to nie listonosze są winni ,ani szeregowi pracownicy że przesyłki nadchodzą opóźnione ,winą należy raczej obarczyć zarząd Poczty Polskiej którzy postanowili zredukować zatrudnienie w sektorach w takich jak okienka.pracowników obsługi listonoszy ,sortownię w Tarnowie zlikwidowali nie będąc przygotowanym na zmiany ,wszystko idzie do sortowni do Krakowa, gdzie ta sortownia nie była i nie jest przygotowana do dzielenia przesyłek na rejony,zarząd poczty stawia na bankowość i ubezpieczenia ale ja nie nie zakładałbym sobie konta w placówce gdzie nie potrafią właściwie zarządzać,gdzie ciągle są awarie systemu komputerowego klienci się denerwują bo nie mogą sobie nadać i odebrać przesyłek lub wypłacić pieniądze z konta i przez to denerwują się zarówno klienci jak i pracownicy, a zarząd planuje kolejną redukcję w poczcie głównie pracowników obsługi bo kierowników jakoś nie ubyło ,więc jeżeli chodzi o jakość usług to czarno to widzę.w ubiegłym roku korespondencję ekonomiczna nadaną w placówkach małopolski otrzymywałem najpóżniej w drugim dniu po nadaniu od listopada dobrze jest gdy dostanę w czwartym dniu często otrzymuję po terminie tak że pozdrowienia dla nieudolnego zarządu poczty i ich głupich pomysłów
b
b
jak ci tak dobrze to po co bierzesz obrywki
@
bo na Poczcie jest wszystko od czekoladek po bank ....oprócz terminowosci doreczania listów i paczek
@
listonosze pracuja od 8 do 14 + obrywki (są rejony gdzie można nieźle wyciągnąć)....naprawde nie mamy źle
!
podpisz z nimi umowe i nadawaj elektronicznie
j
jw
czas czytania przeze mnie papierowej GK minął bezpowrotnie a powyższy artykuł utwierdza mnie w podjętej decyzji nie czynienia z siebie matołatowego czytelnika. ps. listy otrzymuję bez zbędnej zwłoki.
j
ja
To sobie popracujcie, klienci Poczty "na dole", zobaczycie, jaki to MIÓD i miejcie pretensje do zarządzających a nie do pań na okienkach bo to nie od nich zależy ilość czynnych okienek , tylko od "góry", która to czasami nawet nie wie, gdzie mieści się urząd, którym zarządza zaocznie, nie mając ŻADNEGO pojęcia o pracy na "dole" ŻADNEGO, najważniejsze są tabelki, konta, kredyty i ubezpieczenia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
m
miedz
te coold siądz za szybka i obsługuj ludzi zobaczymy co potrafisz zrobić bo na razie piepszyć farmazony !!
e
emeryt
jest ich tyle wolnych bo ich SZEFOWIE stale zwalniają ludzi a im daja do sprzedazy cukierki !!na Promiennej jest punkt pocztowy potrzebny ale nie porównujcie go z Graniczna bo tam sie stale drzwi nie zamykaja od przychodzących ludzi , jak lekko przychodzi krytykować ludzi na dole a GÓRA oderwana od rzeczywistośći !!!
p
[email protected]
Określenie mięczaki nie odnosi się do listonoszy, to ślimaki
N
Nie Krakus
jak na poczcie jesteś taki upierdliwy jak w swoich wszystkich komentarzach, które czytam regularnie, to nie dziwie się że panie w okienku tak cię traktują. Nie jesteś czasem dyżurnym pismakiem konkurencji poczty?
L
Leon
Likwidować , zwalniać,wymagać , oszczędzać to sa chyba priorytety Poczty. W Tarnowie na poczcie nie idzie nic załatwić wszystkie biura polikwidowane poprzenosili ich diabły wiedzą gdzie, sami pracownicy chyba nie wiedzą. Zauważyliście przy poczcie na Mickiewicza wieczorem strach iść z chyba 14 lamp świeci jedna nie mają już nawet na żarówki a może chodzi o rachunki za prąd??.I nie róbcie z listonoszy wałów tak jak piszą ze to ich wina ta doręczalność A to biuro prasowe PP i te wyjaśnienia tej kobity KS-K to jakieś jaja
x
x
...od dziennikarza wymaga się rzetelnej informacji dla tego uważam że artykuł napisał pan na kolanie bez żadnego przygotowani.Pisze pan że przesyłki przewozi się do Krakowa i z powrotem więc co wspólnego z tym mają listonosze,którzy jak wiem doręczają przesyłki które przyśle Kraków.Czy od listonosza zależy prędkość przewozu listów do Krakowa i z powrotem. Mówi pan o nich leniwce ślimaki, mięczaki-jak pan taki twardziel to chociaż przez jeden dzień podżwigaj pan torbe z listami ,najlepiej w deszczu albo przy siarczystym mrozie. Szuka pan taniej sensacji rodem z FAKTU czy chce pan rzetelnie informować czytelników.
g
g
A co moze ma ubrac pampersa, podpiąć kroplowke i jechac 8 godz bez chwili wytchnienia. 0,5 h przerwa przyslyguje kazdemu. Poczytaj kodeks pracy
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska