- Ten osobnik jest bardzo agresywny. To trzeba wyraźnie powiedzieć, on atakuje sam z siebie. Nie wiemy, jaka jest tego przyczyna - zaznacza Zbigniew Krzan, zastępca dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego.
O tym, że zwierzę jest bardzo niebezpieczne, świadczy atak na słowackich robotników.
- O godz. 9 rano niedźwiedź zaatakował pracownika. Zaczął go gryźć, drapać. Uszkodził mu kark, wątrobę, nogi - mówi Paweł Skawiński, dyrektor TPN. - Odgonili go inni pracownicy przy użyciu pił łańcuchowych. Ranny został zabrany śmigłowcem do szpitala w Popradzie. Stan mężczyzny jest bardzo poważny - dodaje.
Niespełna dwie godziny później ten sam niedźwiedź znowu zaatakował. Tym razem po polskiej stronie, w rejonie Rusinowej Polany.
- Razem z jednym pracownikiem szliśmy z dwoma końmi do pracy w lesie. Na quadzie towarzyszył nam mój syn. Nagle z krzaków wyskoczył ten niedźwiedź - opowiada Tomasz Dziadoń. - Konie stanęły dęba. Mój kompan rzucił się na miśka z piłą łańcuchową, ale ten tylko cofnął się trzy kroki i tyle.
Niedźwiedź nie uciekał. Po chwili ruszył w stronę szlaku na Rusinową Polanę. Akurat szły tamtędy wycieczki, więc Dziadoń wsiadł na quad, żeby ostrzec ludzi i przepłoszyć niedźwiedzia. - Przyczaił się przy szlaku, jechałem prosto na niego. Nieopodal szło młode małżeństwo z małym dzieckiem. Dojechałem na metr do niedźwiedzia, a on nic. Stał i patrzył na mnie. W ogóle się nie bał - opowiada Dziadoń. W końcu jednak odpuścił i oddalił się.
Od tamtej pory pracownicy TPN, straży Parku, policji i Straży Granicznej penetrują Tatry, by przepłoszyć zwierzę. - Nasi ludzie patrolują teren Morskiego Oka, Łysej Polany, Rusinowej Polany, rejon Zazadniej i Kuźnic - zaznacza Krzan.
Turyści nie są wpuszczani w te rejony. Pracownicy TPN kazali też zawrócić tym, którzy wcześniej zdążyli zapuścić się w teren, gdzie można spotkać niedźwiedzia. - Strażnik ze strzelbą zawrócił nas. Powiedział, że w górach grasuje bardzo groźny niedźwiedź - mówi Sławomir Duda, turysta.
Pracownicy TPN planują odstraszyć zwierzę, strzelając do niego gumowymi kulami, lub też je złapać, uśpić i założyć mu elektroniczną obrożę, dzięki której wiadomo będzie, gdzie się znajduje. Nie będą jednak próbować zabić niedźwiedzia. Tymczasem słowaccy przyrodnicy dostali zgodę ministerstwa środowiska na odstrzał zwierzęcia.