Hybrydowy wóz konny – o co w tym chodzi?
W zamyśle jest to pojazd konny wyposażony w napęd hybrydowy, czyli taki, który łączy pracę silnika elektrycznego z pracą wykonywaną przez żywe konie. Wóz podczas jazdy pod górę wspomaga się silnikami elektrycznymi. Z kolei w czasie jazdy w dół akumulatory są ładowane i odzyskują nawet nawet 95 proc. energii. Wszystkie mechanizmy zostały ukryte pod podwoziem, przez co wygląd hybrydowego wozu do złudzenia przypomina klasyczny fasiąg.W teorii więc taki pojazd miał odciążać pracę, którą w normalnych warunkach wykonywały jedynie żywe konie. Praktyka okazała się jednak dużo trudniejsza...
Nowoczesny fasiąg, czyli hybrydowy wóz konny przegrał z Tatrami
Eksperymentalny pojazd nie spełnił oczekiwań. Problemem okazała się… technologia. - "Problemem okazały się akumulatory oraz obsługa wspomagania elektrycznego, ponieważ ten system wymagał stałego monitoringu i ustawiania napędu. Woźnica jednak nie może się zajmować powożeniem i nastawianiem tego sprzętu jednocześnie " – powiedział w rozmowie z PAP Kowalski.
Oprócz niewystarczającej mocy zastosowanych w wozie akumulatorów, problematyczne okazało się nastawianie mocy wspomagania w trakcie jazdy.
- Aby sprawnie obsługiwać system wspomagania, na wozie musiałyby być dodatkowa osoba, która by pilnowała na bieżąco pracy wspomagania i monitorowała parametry tak, aby nie dochodziło do szybkiego rozładowania akumulatora. Nie da się raz ustawić parametrów wspomagania i jechać, ponieważ trasa ma odcinki wypłaszczone i bardziej strome, gdzie wspomaganie powinno być większe. Jest z kolei parametr minimalny, którego nie można przekroczyć. Oznacza to, że w trakcie jazdy cały czas wóz jest wspomagany elektrycznie – wyjaśnił Kowalski.
Nowoczesne żelowe akumulatory, które zastosowano w wozie, okazały się za słabe. Podczas testu w pełni naładowane akumulatory zaczęły się szybko rozładowywać. Testujący musieli zredukować do minimum wspomaganie, aby udało się dojechać do końca trasy. Podczas jazdy w dół z kolei, akumulatory się ładowały i tu nie było problemu.
"Na razie wstrzymujemy dalsze testy i musimy się zastanowić, co dalej. Czy trzeba będzie wymyślać zupełnie nowe rozwiązanie. Być może będziemy zastanawiali się nad dalszą modyfikacją. Na pewno nie będziemy zamawiali nowych wozów" – dodał Kowalski.
To nie pierwsza próba stworzenia wozów hybrydowych w Tatrach
To już drugi, ulepszony prototyp hybrydowego wozu konnego. Pierwszy został skonstruowany na zlecenie TPN w 2016 r., jednak po serii testów baterie tamtego uległy spaleniu. W obecnym wozie zastosowano zupełnie nowe rozwiązania. Część podzespołów została sprowadzona z Wielkiej Brytanii oraz Włoch. Zmienił się system przekazywania energii, który w tym wozie jest bardziej płynny. W poprzednim prototypie w pewnych momentach konie były pchane przez wóz, a w innych przytrzymywane.
Prototyp hybrydowego wozu konnego został sfinansowany przez TPN i kosztował 120 tys. zł. Decyzję o testowaniu takich wozów podjęły w 2015 r. władze TPN po protestach obrońców praw zwierząt, którzy domagają się całkowitego usunięcia transportu konnego ze szlaku do Morskiego Oka.
- Wędkarstwo to nie hobby, to styl życia! Najlepsze memy o wędkarzach
- Romantyczna Małopolska na rocznicę. W tych miejscach serce może zabić mocniej
- Morskie Oko i Rysy w godzinach szczytu. Oto najlepsze memy o turystach w Tatrach!
- Atrakcyjne nowe kąpielisko pod Krakowem. Woda, molo, plaże ZDJĘCIA
- Miasta rozwodników w Małopolsce. Tu małżeństwa rozpadają się najczęściej
- Tak mieszkają Iwona i Gerard z "Sanatorium miłości". Oto dom słynnej pary seniorów
