- To nie chodzi o pieniądze - przekonuje Krzysztof Jan Klęczar, burmistrz Kęt. - Przeanalizowałem wszystkie „za” i „przeciw”, i wynikiem tej analizy jest decyzja o niestosowaniu oprysków. - Mam świadomość, że wielu mieszkańców nie będzie zachwyconych z tego powodu, jednak warto zaznaczy, że nawet jeśli byśmy pryskali na komary to tylko na terenach należących do gminy. Nie możemy „odkomarzać” prywatnych działek, ogródków, łąk, lasów, a one stanowią znacznie większą część gminy - dodaje.
Kolejnym argumentem który miał wpływ na decyzję jest fakt, że insektycydy są szkodliwe nie tylko dla komarów, ale dla wszystkich owadów, bo ich działanie nie jest selektywne. W okresie kwitnienia lip zastosowanie oprysków może mieć negatywny wpływ m.in. na jakość miodów. Nie bez znaczenia są również dla „żyjątek wodnych”. Opryski zanieczyszczają wody w stawach hodowlanych i „trują” ryby. A skoro na terenie gminy jest mnóstwo cieków wodnych i rzeka Soła, których to nie da się ominąć w przypadku oprysków, lepiej nie stosować.
- Negatywne skutki oprysków odczuwają również ludzie, a w szczególności dzieci - mówi Krzysztof Jan Klęczar. - Jednorazowe stosowanie oprysków nie ma większego sensu, a kilkukrotne „odkomarzanie” przyniesie więcej szkód niż pożytku. Musieliśmy wybrać „mniejsze zło”, dlatego oprysków nie będzie - dodaje burmistrz.
- Trwa walka z plagą komarów w powiecie oświęcimskim
- Chrzanów. Brutalny napad na 22-latka. Został raniony nożem
- Tak na Pustyni Błędowskiej świętowano Sobótki [FOTORELACJA]
- Strażacy w Oświęcimiu z poślizgiem obchodzili swoje święto
- Małopolska Zachodnia. Najdroższe domy do kupienia [TOP 12]
- Lato 2019. Gwiazdy, które zagrają w twoim mieście
