- Dwa czy trzy miliony to jest bardzo duża różnica. Również dla nas - komentuje sprawę p.o. prezesa Wisły Piotr Obidziński. - Zobaczymy, jak ta sytuacja się rozwinie. Różne plotki do nas docierają, ale liczymy na uczciwość Dariusza Mioduskiego i na to, że nie okaże się, że ten transfer był w rzeczywistości droższy niż zapisano w oficjalnych dokumentach kwoty. Uzbrajamy się w cierpliwość.
Pytany, czy Wisła ma procent również od bonusów, Obidziński dodaje: - To jest w tej umowie niedopowiedziane. Nie chcę przesądzać sprawy. Bez względu na to, jaka to będzie kwota, dla Wisły będzie to duże ułatwienie w funkcjonowaniu.
To, że w ogóle dzisiaj pojawia się temat procentów od transferu Carlitosa, jest pokłosiem wydarzeń, jakie miały miejsce w lecie 2018 roku, gdy Hiszpan przenosił się do Warszawy. Warto w tym miejscu przypomnieć, jak wyglądały szczegóły tych rozmów i komu klub z ul. Reymonta zawdzięcza, że dzisiaj na jego konto wpłyną poważne pieniądze, które pomogą w funkcjonowaniu piłkarskiej spółki.
Przypomnijmy, że latem 2018 roku Legia nie była jedynym klubem, który interesował się Hiszpanem. Carlitosa chciało też pozyskać m.in. Dinamo Zagrzeb, którego przedstawiciele pojawili się nawet w Krakowie i złożyli ofertę. Carlitos uparł się jednak, że chce iść do Legii, a Wisła stała pod ścianą, m.in. z powodu poważnego sporu z miastem, związanego z umową na wynajem stadionu. Ponieważ piłkarz i jego agent grozili podważeniem ważności kontraktu z Wisłą, w Krakowie uznali, że nie ma co iść w spory prawne, które mogą trwać długo, tylko lepiej dojść do porozumienia z Legią, choć pozycja negocjacyjna „Białej Gwiazdy” była wtedy słaba.
W pierwszej turze rozmów uczestniczyli wszyscy ówcześni członkowie zarządu Wisły, czyli Marzena Sarapata, Damian Dukat i Daniel Gołda. I to ta tura przyniosła wynegocjowane 450 tysięcy euro za Hiszpana. Najważniejsza dla dzisiejszej sytuacji była jednak druga tura rozmów. Ta dotycząca bonusów i procentów od kolejnego transferu Hiszpana. I tutaj kluczową rolę ze strony „Białej Gwiazdy” odegrał Gołda, który te rozmowy z Legią prowadził. Z naszych informacji wynika, że Legia nie robiła wielkich problemów, jeśli chodzi o bonusy. Te miała Wisła otrzymać za sportowe osiągnięcia klubu z Warszawy, czyli za mistrzostwo Polski oraz awans do grupy Ligi Mistrzów lub Ligi Europy. Jak wiadomo, żaden z tych celów nie został zrealizowany, więc „Biała Gwiazda” musiała obejść się smakiem. Z tego tytułu bonusów za Carlitosa nie otrzymała.
Trudne były natomiast negocjacje w sprawie procentów od kolejnego transferu. Legia dość szybko zgodziła się na 30 procent, ale od razu zastrzegła, że kwota ta zostanie pomniejszona o koszty, jakie warszawski klub poniósł już w momencie przenosin Lopeza na ul. Łazienkowską. I tutaj właśnie kluczowa była rola Gołdy, który stanowczo zbijał argumenty legionistów. Ci bowiem chcieli we wspomniane koszty wrzucić nie tylko 450 tysięcy euro, ale również prowizje menedżerskie, a nawet koszty związane z kontraktem piłkarza. Gołda negocjował jednak twardo i Wisła na takie warunki się nie zgodziła. Stanęło zatem na tym, że kwota bazowa zostanie pomniejszona jedynie o 450 tysięcy euro. I od tego 30 procent zostanie przekazane Wiśle. Co ważne, w umowie jest zapis, że Legia ma 30 dni na przelanie pieniędzy na konto „Białej Gwiazdy” od momentu, gdy otrzyma przelew od nowego klubu Carlitosa.
- Oni odeszli z Cracovii za kadencji Probierza [ZDJĘCIA]
- Kibice na meczu Hutnika Kraków z Sokołem Sieniawa [ZDJĘCIA]
- Złote Akademie. Sprawdź, gdzie posłać dziecko na treningi
- Co miasto ma z udziałów w klubie sportowym Cracovia?
- Biegiem na Zakrzówek 4! Zacięta walka na 3 i 10 km [ZDJĘCIA]
- Te małe kluby to też krakowska piłka [GALERIA]
