W rodzinie Wacława Gosztyły miłość do tradycji i kultury łowieckiej jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. Kultywuje on idee myśliwskie i jest zapalonym kolekcjonerem. Próbuje też walczyć z krzywdzącym stereotypem myśliwego.
Klub Kolekcjonera i Kultury Łowieckiej to tylko jeden ze specjalistycznych klubów w Polskim Związku Łowickim. Zrzesza osoby, których pasjonuje gromadzenie i zabezpieczanie różnych przedmiotów związanych tradycją i kulturą myśliwską.
W naszym regionie istnieje oddział Katowicko-Nowosądecki. Kilkanaście lat temu była to tylko grupa kolekcjonerów na Śląsku. Chętnych do zbieractwa na Sądecczyźnie nie brakowało, dlatego w 2005 roku połączyli siły.
Wspólna pasja
W całym klubie kolekcjonera jest w tej chwili około 550 osób zrzeszonych w dwudziestu jeden oddziałach regionalnych. Nie wszyscy z nich są myśliwymi lecz łączy ich jedna wspólna pasja.
- Jestem myśliwym ponad czterdzieści lat, piątym pokoleniem w rodzinie, które uprawia łowiectwo - mówi Wacław Gosztyła, który jest też leśnikiem oraz sekretarzem Klubu Kolekcjonera i Kultury Łowieckiej Polskiego Związku Łowieckiego.
W swoich zbiorach ma wiele pamiątek po swoich przodkach myśliwych, a wśród nich cztery laski, czyli specjalne stołki. Najstarsza pochodzi z 1913 r. Przedmioty, które posiada Gosztyła mają dla niego dużą wartość sentymentalną, gdyż są to bardzo cenne pamiątki rodzinne. Kolekcjonuje też dokumenty, książki i odznaki łowieckie.
Do ciekawszych kolekcji należą: zbiór pisanek z motywami łowieckimi, biżuteria, naczynia i zastawy stołowe, karty i znaczki pocztowe, książki czy obrazy. Większość ze zbieranych przedmiotów ma wielką wartość historyczną.
Kultura łowiecka jest bardzo obszerna a jej zalążków można doszukiwać się kilkaset lat wstecz. Wiele informacji o niej można znaleźć w literaturze czy malarstwie. Dzięki kolekcjonerom wiele rzeczy zostało zachowane dla potomnych a zebrane przedmioty można podziwiać na licznych wystawach organizowanych przez członków klubu.
Stereotyp myśliwego
W każdej społeczności jest czarna owca, która potrafi zniszczyć reputację i przykleić krzywdzącą łatkę, której później bardzo trudno jest się pozbyć. Wacław Gosztyła przyznaje, że wśród myśliwych są tacy, którzy strzelają dla własnej przyjemności i urządzają z tego rzeź.
- Ludzie twierdzą, że jesteśmy mordercami a zabijanie daje nam satysfakcję. Zarzuca się nam, że wymyśliliśmy gwarę myśliwską dla uciszenia własnego sumienia - przyznaje ze smutkiem.
Gosztyła tłumaczy, że gospodarka łowiecka prowadzona jest na podstawie wieloletnich i rocznych planów. Jest też bardzo rygorystycznie przestrzegana i kontrolowana przez państwo.
Kolejnym zarzutem kierowanym w stronę myśliwych jest też dokarmianie zwierząt.
- My po to karmimy zwierzynę, aby pomóc jej przetrwać ciężki okres, ale też po to aby ściągnąć ją w dane miejsce, żeby te zwierzęta nie wyrządzały szkód na polach - tłumaczy Gosztyła. - Zwierzyna też potrzebuje urozmaicenia swoich pokarmów dlatego coraz częściej zdarza się spotkać lisa, czy dzika w mieście. To człowiek zaczął ingerować w strefę bytowania zwierzyny a nie odwrotnie - dodaje.
