Rzecz dotyczy gazety wydawanej przez starostwo. Choć śledczy na razie nie zdradzają szczegółów, z nieoficjalnych informacji wynika, że dziennikarze "Biuletynu" zbuntowali się przeciwko swej szefowej. Mieli podobno dostawać gotowe materiały prasowe, które przedstawiały losy rozbudowy Szpitala Powiatowego w Wadowicach z wygodnej Teresie Kramarczyk strony.
- To prawda, wpłynęło takie zawiadomienie, teraz prokuratura prowadzi rozpoznanie w tej sprawie - potwierdza naszą wiadomość Jerzy Utrata, prokurator rejonowy w Wadowicach.
W zawiadomieniu zarzuca się starościnie złamanie artykułu 43 Prawa prasowego. Mówi on o tym, że kto używa przemocy lub groźby w celu zmuszenia dziennikarza do opublikowania lub zaniechania opublikowania materiału prasowego, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech.
- To dość rzadki przypadek. Taką sprawą, z tego artykułu, jeszcze się nie zajmowałem - wyznaje Jerzy Utrata.
Przeciwko pani staroście wystąpić miał redaktor naczelny samorządowego miesięcznika. Z naszych informacji wynika, że odmówił on podpisania się pod materiałami dotyczącymi rozbudowy szpitala. A właśnie temu zagadnieniu poświęcono najwięcej uwagi w "Biuletynie", który ukazał się w miniony piątek. Starosta miała zagrozić redaktorowi naczelnemu zwolnieniem dyscyplinarnym, jeżeli nie opublikuje jej tekstów. Sprawa trafiła do prokuratury.
- Redaktor naczelny tej gazety był już przesłuchiwany, nic więcej nie możemy zdradzić - mówi prokurator Utrata.
Natomiast starosta Teresa Kramarczyk, poproszona przez nas o komentarz w tej sprawie, wszystkiemu zaprzecza.
- To wierutna bzdura, ja nikogo do niczego nie zmuszałam - ucięła.
Do sprawy wrócimy wkrótce.