Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Węgrzce. Wyspiański wybrał sobie to miejsce na dom

Barbara Ciryt
Barbara Ciryt
Mieszkańcy i ich goście wspominają Stanisława Wyspiańskiego, jego podróże po świecie, dom w podkrakowskiej wiosce, wielką miłość do sztuki ludowej i dawnych zwyczajów. A wnuczka artysty wspomina życie codzienne dziadka i kulisy powstawania „Wesela”.

Stanisław Wyspiański cały mijający rok „towarzyszył” mieszkańcom gminy Zielonki, a przede wszystkim mieszkańcom Węgrzc, wioski tuż na granicy Krakowa. To niezwyczajne miejsce, wybrał je sam artysta ponad 110 lat temu, żeby tu zamieszkać. Tutaj pod koniec życia miał swój dom. Dlatego władze samorządowe ogłosiły Wyspiańskiego patronem 2017 roku w gminie Zielonki.

Dzieci, młodzież, dorośli sporo nauczyli się podczas tego roku i zrobili wiele ciekawych projektów kulturalnych związanych z twórczością artysty. Niektórzy próbowali robić witraże, kopiować dzieła artysty, inni czytali jego utwory i przygotowywali przedstawienia. Powstał również mural poświęcony artyście oraz szlak turystyczny wiodący od Bibic do Wegrzc, miejsca, gdzie stał dom Wyspiańskich.

Rok pracy i niezwykłych spotkań związanych z tym wszechstronnym twórcą, podsumowano w Węgrzcach podczas spotkania, na które przyjechała wnuczka artysty Danuta Wyspiańska-Zapędowska, która na co dzień mieszka w Lublinie.

- Jestem córką „Śpiącego Stasia” - przedstawiała się, przypominając przy okazji jedno z dobrze znanych dzieł Wyspiańskiego, w którym pokazał swojego najmłodszego syna. Opowiadała o dziadku, którego nie mogła znać osobiście, ale - jak mówi - jest w nim zakochana. - Był człowiekiem z charakterem - niepokornym i genialnym - mówi.

Mieszkańcom Węgrzc opowiadała, jak o mały włos nie byłoby najbardziej znanego dramatu „Wesele”. - Gdy Lucjan Rydel brał ślub z chłopką z Bronowic, to zapraszając mojego dziadka Stanisława Wyspiańskiego pominął w zaproszeniu jego żonę Teodorę. Dlatego dziadek postanowił odpisać, że nie weźmie udziału w weselu. Wówczas Rydel zreflektował się i przyjechał, żeby raz jeszcze zaprosić Wyspiańskiego tym razem z żoną. Gdyby tego nie zrobił, zaproszenie nie zostałoby przyjęte i nie byłoby „Wesela” - opowiadała Danuta Wyspiańska-Zapędowska.

Z humorem opowiadała, że nie odziedziczyła po dziadku żadnych talentów.

- No chyba, że zaliczymy do tego picie kawy i palenie papierosów - uśmiechała się. Wspominała, że zdolności manualne odziedziczył jej tata, najmłodszy z dzieci artysty. - Robił ramki z kości bydlęcych. Pamiętam też szopkę bożonarodzeniową, którą wykonał dla mnie. Był bardzo wrażliwym człowiekiem. Uwielbiał mnie rozpieszczać. Gdy było w domu zimno, a ja jako małe dziecko siadałam na nocnik, to on przy piecyku najpierw ten nocnik podgrzewał, żeby mi nie było zimno - mówi wnuczka Wyspiańskiego.

O dziedzictwie Stanisława Wyspiańskiego mówił węgrzcanom dr hab. Łukasz Gaweł, wicedyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie, w którym obecnie jest wystawa poświęcona temu wielkiemu artyście.

- Wyspiański patrzył daleko w przyszłość, w świat niedostępny dla wielu współczesnych mu ludzi. Miejsca, w których się znajdował uważał za swoje. Gdy się rodził, Kraków był niewielkim miastem. Liczył zaledwie 50 tysięcy mieszkańców, podczas gdy Lwów miał wtedy 87 tysięcy, a Warszawę zamieszkiwało 250 tysięcy ludzi - mówi Łukasz Gaweł.

- Mimo, że Wyspiański pochodził - można powiedzieć - z galicyjskiej dziury, nie miał żadnych kompleksów. Był przekonany, że cały Kraków należy do niego, a gdy podróżował, to cały świat uważał za swój - mówił wicedyrektor Muzeum Narodowego.

Przykłady tych przekonań Wyspiańskiego to choćby rozkołysanie Dzwonu Zygmunta. Widać na Wawelu czuł się jak u siebie, więc jako młody chłopak, namówił kolegów do tego, by uruchomić dzwon. Oczywiście musiał za to stanąć przed biskupem krakowskim i mocno się tłumaczyć.

- Wyspiański zdobył się na wiele niezwyczajnych rzeczy, które dla innych byłyby nie do pomyślenia. Rozsadził mieszczańskie gusta Krakowa. Jaką musiał mieć odwagę, żeby polne kwiaty, ziela, a nawet chwasty przenieść do centrum Krakowa, do świątyń. Dowodem jest polichromia kościoła franciszkanów. Tam na ścianach umieścił właśnie wiejskie kwiatki i chwasty. Ale widać, że on te chwasty i kwiaty kochał, uważał za swoje. A na witrażach potrafił przedstawić biskupa św. Stanisława i króla Kazimierza Wielkiego jako kościotrupy - wskazuje Gaweł.

A do tego dodaje, że jako człowiek otwarty i pomysłowy - Wyspiański zaproponował przebudowę Wawelu. Stworzył projekt Wawel Akropolis. - Czy dziś ktoś zdobyłby się na coś takiego?

Pod koniec życia artysta chorował. Postanowił zadbać o rodzinę kupując dla niej dom. Gdy 37-letni Wyspiański sprowadzał się do Węgrzc, był powszechnie znany jako dramatopisarz, poeta, malarz, reformator teatru. Jednak domem nie mógł się cieszyć długo, bo zmarł rok po wprowadzeniu się do Węgrzc.

- Artysta był człowiekiem skrytym, stronił od ludzi. Mieszkając w Krakowie nie oczekiwał ich wizyt w swoim mieszkaniu. A w Węgrzcach było odwrotnie, wyczekiwał odwiedzin i witał gości z radością - mówi Monika Śliwińska, autorka książki „Wyspiański. Dopóki starczy życia”, ostatniej publikacji na jego temat.

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 29

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Węgrzce. Wyspiański wybrał sobie to miejsce na dom - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska