Rozmawiamy po pierwszym trzecioligowym występie Wieczystej w tym roku. W Skawinie pokonała 1:0 tamtejszych Wiślan. To siódme z rzędu zwycięstwo krakowskiej, gwiazdorskiej drużyny, zbudowanej przez Wojciecha Kwietnia – który w połowie 2020 roku uczynił Peszkę-piłkarza liderem i twarzą swojego niesamowitego projektu, a jesienią 2023 dał mu możliwość rozpoczęcia pracy w zawodzie trenera. A życie napisało taki scenariusz, że trener tymczasowy, już nie jako tymczasowy, prowadzi Wieczystą do II ligi. Otoczony profesjonalnym sztabem, w którym mocnym asystentem jest Rafał Jędrszczyk.
- Prowadzimy wspólnie treningi, wspólnie wszystko ustalamy. To nie jest tak, że rano się spotykamy i zastanawiamy się, co dziś robimy: może chłopakom rzucimy piłkę, może zagramy w dziadka? - śmieje się Peszko. - Nie. Ze szkoły trenerów jednak trochę wyniosłem, mam też trochę doświadczenia życiowego, byłem w Niemczech, w Anglii, w dobrych klubach polskich. Wiem, jak się tam trenowało. Na koniec trzeba umieć też zarządzić tą grupą ludzi. Bo w szatni mam 34 osoby, mocne charaktery, duże CV. To nie jest też łatwe ich wszystkich pogodzić, żeby byli w miarę zadowoleni – dodaje.
Czy Wieczysta na poziomie III-ligowym jest grupą piłkarzy, której po prostu trener ma nie przeszkadzać? I tak, i nie. Tak, bo przewaga sumy umiejętności indywidualnych zawodników Wieczystej nad pozostałymi zespołami jest kolosalna. Nie, bo z walecznością piłkarzy schodzących parę szczebli niżej bywa różnie, i to nawet przy dużej motywacji finansowej. Wystarczy przypomnieć sobie poprzedni sezon, w którym Wieczysta nie zdołała wywalczyć awansu.
Peszko po meczu z Wiślanami: Jestem wdzięczny zespołowi
Mecze wygrywane czasem nawet kilkunastoma bramkami to już przeszłość, takie rzeczy działy się w okręgówce i czwartej lidze. Peszko nauczył się, że trzecia stawia dużo wyższe wymagania.
- Ten mecz był „na wynik” – mówi po pokonaniu Wiślan. - Były jesienią mecze, które zagraliśmy super, ze Starem czy Siarką. Ale żeby nasza jakość była widoczna, ja potrzebuję dużo lepszego boiska. A dzisiaj liczyło się tylko zaangażowanie, mental, przygotowanie do meczu. Otoczka - nie ma pięknego stadionu, nie ma wielu kibiców na trybunach, tylko trzeba też zejść, poczuć zapach kiełbasek z boku. Więc ci nowi piłkarze, którzy przyszli do nas zimą, też trochę zderzają się z taką trzecią ligą.
Michał Trąbka, Tomasz Swędrowski, Konrad Kasolik – to ich Peszko ma na myśli. Tymi transferami Wieczysta mocno zasiliła kasę Stali Mielec i Ruchu Chorzów. Trąbka i Swędrowski jesienią byli wiodącymi graczami swoich drużyn w ekstraklasie.
- Myślę, że gdzieś z tyłu głowy mieli to, że jeszcze całkiem niedawno tam grali – mówi Peszko po debiutach całej trójki w III lidze, grupie IV. - Ja im powiedziałem, że nie mogą się przestawić, tylko iść dotychczasowym schematem, jakby mieli się przygotować do meczu w ekstraklasie. Bo jeżeli by pomyśleli tylko, że to jest trzecia liga i zagrają na 60 procent, to nic by z tego nie było... Więc jestem zadowolony, że podjęli rękawicę. Że zagraliśmy na zero z tyłu, to też ważne dla całej defensywy, wzmocnionej właśnie Kasolikiem, podwyższonej.
Podsumowując pierwsze trzecioligowe spotkanie w tym roku, szkoleniowiec Wieczystej stwierdził: - Bardzo ciężki mecz, bardzo ciężki teren przede wszystkim. Czasami gra przypominała bardziej rugby, bo i my i Wiślanie dostosowaliśmy się do tego, że łatwiej się grało w powietrzu niż po ziemi. No, ale takie warunki są marcu w Polsce i nie ma co narzekać. Natomiast jestem wdzięczny swojemu zespołowi, że pokazał charakter, grał z zaangażowaniem. Bo bez tego na pewno trzech punktów byśmy nie zdobyli. Może nie było tak widać tej jakości i umiejętności, różnicy między drużynami na poziomie umiejętności indywidualnych, ale w żadnym wypadku nie mam o to pretensji. Powiedziałem dzisiaj, że ten mecz to jest typowa gra na wynik. W ogóle nie interesował mnie styl. Cieszę się, że doliczamy trzy punkty kolejne i pniemy się dalej ku naszemu celowi.
Kontuzja "Jankesa", powrót Michała Maka
W Skawinie jedynego, zwycięskiego gola zdobył Maciej Jankowski. Już w 5 minucie. Strzelił i zaraz poprosił o zmianę… - Już w tygodniu nie trenował, we wtorek i środę, miał problemy mięśniowe. Popracował chwilę z fizjoterapeutami, ale jak widać ryzykowaliśmy tym, żeby zagrał – przyznaje trener Wieczystej. - Oby nie okazało się, że czeka go jakaś dłuższa przerwa. Mam nadzieję, że nie... Jest „Fidziu”, jest jeszcze Ante Aralica na ławce, więc na razie mamy kim zastępować „Jankesa”. Ale na pewno brakować go będzie.
Niemal godzinny występ zanotował natomiast Michał Mak. Zimą coś już pograł w meczach kontrolnych, ale to był jego pierwszy występ w meczu oficjalnym od 29 października 2022 roku. Kiedy na skutek faulu przeciwnika doznał złamania obu kości podudzia. Ta kontuzja zabrała mu więc 16 miesięcy kariery.
Peszko o Maku: - To był też dla niego taki sprawdzian, czy naprawdę już jest wszystko OK. Bo sparingi sparingami, gdzieś tam można odpuścić, a tu już nie było odpuszczania. Ale zagrał bardzo przyzwoicie, na dobrym poziomie. Będzie jeszcze z niego duży pożytek w tej lidze.
W sobotę Wieczysta zbliżyła się do drugiej ligi, jej przewaga nad Avią Świdnik – która swój mecz tego dnia przegrała – wzrosła do 6 punktów. Teraz przed „żółto-czarnymi” derby z Garbarnią, na stadionie przy ul. Chałupnika w sobotę 9 marca o godz. 12.
