Czytaj też: Kard. Dziwisz poświęcił wielkanocne pokarmy [ZDJĘCIA]
W szatni "Pasów" mieszają się różne języki, kultury i religie. Na przykład dla muzułmanina Saidiego Ntibazonkizy najbliższe dni to po prostu cztery dni wolnego. - I tak będę pracował z fizjoterapeutą. Zostaję w Krakowie, do Burundi się nie wybieram. Sama podróż tam zajmuje mi prawie dwa dni, więc to nie wchodzi nawet w grę. Polecę do domu po sezonie - mówi Burundyjczyk.
Na święta do domu udał się natomiast trener Kafarski. - Czekałem na to cały miesiąc. Od początku pracy w Cracovii nie byłem w domu, ale rodzina odwiedziła mnie w Krakowie. To było przy okazji meczu z Górnikiem Zabrze. Ze względu na wynik (1:3), to nie był fajny weekend, ale rodzina była zadowolona. Kraków jej się podobał - opowiada szkoleniowiec. - Święta zaczynamy w niedzielę od śniadania, które sam przygotowuję.
Potem wspólny obiad, a tak się składa w tym roku, że Wielkanoc wypada w urodziny mojej żony, więc będzie wesoło. Urodziłem się na Kaszubach, czuję się Kaszubem, ale tradycji kaszubskich nie kultywuję i też średnio je znam. Trochę mi przykro z tego powodu. Jeśli chodzi o Wielkanoc, to staram się kłaść na stół to, co dawała moja mama. Na śniadaniu nie zabraknie pieczonej białej kiełbasy z cebulką, ani oczywiście jajka i śledzika - zdradza Kafarski.
W Krakowie na święta został Aleksejs Visnakovs. - Nie jestem do końca zdrowy i muszę pracować nad powrotem do formy, więc nie mogłem nigdzie jechać. Żona nie ma pretensji, że nie pojedziemy na święta do domu, bo jest prawosławna, więc ona świętuje za tydzień - mówi "Wiśnia". - Jak świętujemy na Łotwie? Chyba tak jak w Polsce. Idziemy do kościoła, dzielimy się jajkiem. Jemy ich dużo, naprawdę bardzo dużo, ale sam ich nie gotuję. Ja tylko herbatkę robię (śmiech). Dużo się pije alkoholu, ale ja pod tym względem jestem spokojny - puszcza oko Łotysz.
W szatni "Pasów" są i tacy, którym święta są obojętne. - Nie obchodzę świąt. Jadę jednak do Holandii, by spotkać się z rodziną i znajomymi - mówi Koen van der Biezen. Andraż Struna dodaje: - Zostaję w Krakowie. Będę odpoczywał i relaksował się. Jestem ateistą, więc dla mnie to nic wielkiego, chociaż wiem, jak ważne to dni dla osób wierzących.
W przeciwieństwie do Słoweńca, do domów pojechali jego koledzy z grupy bałkańskiej: Milos Kosanović i Bojan Puzigaca, którzy, podobnie jak Aleksandr Suworow, są wyznania prawosławnego. - Nie mogłem doczekać się wyjazdu, bo mój syn Veljko ma 2 miesiące, a widziałem go w ogóle tylko przez dwa dni - cieszy się Puzigaca. - W zeszłym roku Wielkanoc spędziłem w Krakowie - opowiada z kolei Kosanović. - Różnicą w obchodach jest tylko to, że wyznawcy prawosławia w Serbii nie mają w tradycji lanego poniedziałku. Rodzice będą się cieszyć, że przyjechałem, ale nie będzie "przyspieszonych" świąt, bo dla mnie są za tydzień. Teraz będę tylko leniuchował, ale o wagę się nie martwię, bo jestem na diecie.
Trwa plebiscyt na Superpsa! Zobacz zgłoszonych kandydatów i oddaj głos!
Wybieramy najpiękniejszy kościół Tarnowa. Sprawdź aktualne wyniki!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!