WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
- Można powiedzieć, że w Siedlcach zagraliście taki mecz, jaki kibice Wisły chcieliby zawsze oglądać wtedy, gdy jesteście faworytem i nawet jeśli pojawiają się kłopoty, to idziecie po swoje?
- To prawda, że znowu mecz nie ułożył się początkowo po naszej myśli, ale myślę, że mimo wszystko od pierwszej minuty to my dyktowaliśmy warunki. Nawet jak straciliśmy tę bramkę, to dalej dążyliśmy do celu. Atakowaliśmy, dobrze zamykaliśmy w defensywie Siedlce i nie mogli wyprowadzić za bardzo nawet kontrataków. Myślę, że w naszym przypadku to już od dłuższego czasu tak wygląda, choć oczywiście nie przynosi to zawsze skutku w postaci wygranej. Mecze z Wartą, Kotwicą czy nawet z Odrą były potwierdzeniem, że w tej lidze jak się nie strzeli szybko pierwszej bramki, to może być ciężko. Na szczęście w Siedlcach szybko podnieśliśmy się po stracie gola i wygraliśmy spotkanie. Z naszej strony to najlepiej strzelić bramkę pierwszemu, to wtedy te drużyny muszą się otwierać. Widzieliśmy w drugiej połowie, gdy już wyszliśmy na prowadzenie jak to spotkanie przebiegało.
- Pogoń nie miała za dużo atutów w ofensywie. Stałe fragmenty gry i długie podania na Karola Podlińskiego w pierwszej połowie, który toczył z wami fizyczne pojedynki o piłkę.
- Na to się nastawili w tym meczu. Na długie podania do Podlińskiego, który ma bardzo dobre warunki fizyczne. Myślę jednak, że poradziliśmy sobie z tym. Nie było z tego wielkiego zagrożenia. Stałe fragmenty też miały być ich bronią i to akurat przyniosło im rzut karny, bo on został podyktowany po rzucie wolnym. Większość drużyn w meczach z nami taki styl będzie obierało. My musimy w takich spotkaniach być skoncentrowani, starać się dyktować swoje warunki. Jeśli tak będziemy podchodzić do sprawy, to myślę, że mało kto w tej lidze będzie nam w stanie zagrozić.
- Pewność siebie rośnie po tych dwóch ostatnich wygranych? Bo chyba trochę brakowało wam jej gdy nie wygrywaliście we wcześniejszych spotkaniach. Choćby w spotkaniu z Wartą, gdy przegrywaliście do przerwy 0:1, choć przeważaliście, pojawiała się nerwowość, niedokładność. W Siedlcach już takiego czegoś nie oglądaliśmy. Po stracie gola dalej staraliście się grać swoje.
- Zawsze zwycięstwo buduje pewność siebie. Teraz po meczu z Odrą też tak było. A co do Warty, to tam pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Później przyszedł przypadkowy karny, gol i rzeczywiście przyszła nerwowość, co spowodowało, że nie powtórzyliśmy już takiej drugiej połowy. Myślę, że musimy obrać taki kierunek jak teraz. Tak jak w meczu z Pogonią czy z Odrą. To my musimy dominować, zamykać przeciwnika, strzelać bramki, być skutecznym.
- Teraz przed wami Puchar Polski, a później trzy mecze z czołówką tabeli. To pewnie będą nieco inne mecze.
- To na pewno będą inne mecze, ale uważam, że w naszym wypadku paradoksalnie mogą to być łatwiejsze spotkania dla nas. Bo to będą mecze bardziej otwarte, a my mamy swoją jakość. Myślę, że obraz tych spotkań bardziej będzie przypominał to jak wyglądało to w spotkaniach z Ruchem czy Arką. Z Arką nie „dowieźliśmy” prowadzenia, ale wyglądaliśmy dobrze. Takich meczów spodziewam się właśnie z czołowymi drużynami I ligi.
- Zna pan świetnie Bruk-Bet Termalicę. Przyjedzie do Krakowa grać otwarty futbol czy bardziej stanie szczelnie w obronie i będzie liczyć na kontry, które niecieczanie potrafią bezwzględnie wykorzystywać?
- Myślę, że będą chcieli grać pressingiem. Na tyle już trenera Brosza poznałem, że wiem, że chcą dyktować warunki każdemu przeciwnikowi, z którym grają. Nie przyjadą do Krakowa tylko się bronić. Spodziewam się ciekawego i otwartego spotkania, które oczywiście będziemy chcieli wygrać.
- Pan przeciwko byłej drużynie nie zagra, ale wcześniej jest jeszcze Puchar Polski z Siarką Tarnobrzeg. W I rundzie mieliśmy kilka sensacji. To dla was sygnał, żeby III-ligowca nie lekceważyć?
- Broń Boże! Nigdy nie można nikogo lekceważyć w Pucharze Polski, bo co roku jest w nim pełno niespodzianek. Mnie się już zdarzało odpadać dwa razy z teoretycznie dużo niżej notowanymi rywalami, więc wiem jak to jest. Takie drużyny nie mają nic do stracenia. Chłopaki zostawiają całą ambicję na boisku. Jestem pewien, że dla Tarnobrzegu przyjazd tak zasłużonego klubu jak Wisła będzie wielkim wydarzeniem. Uważam, że tam musimy podejść nawet z jeszcze większą koncentracją niż do ligowych meczów. Nie ma żadnej taryfy ulgowej. Trzeba zagrać na sto procent swoich możliwości, potraktować to spotkanie bardzo, bardzo poważnie.
- Trudno na koniec nie poruszyć tematu kibiców. Przed meczem podbiegliście do pustego sektora gości, wykonując jasny gest, że nie zgadzacie się na to, żeby wasi fani nie byli wpuszczani na kolejne stadiony. To było jakoś specjalnie ustalone przez was?
- Tak, ustaliliśmy to przed meczem we własnym gronie, że wykonamy taki gest. Nasi kibice od dłuższego czasu nie są wpuszczani na stadiony, gdy gramy na wyjazdach. Nazywajmy rzeczy po imieniu - są po prostu dyskryminowani! Nie ma żadnego powodu, żeby nasi kibice nie mogli nas wspierać na wyjazdach. To jest zmowa klubów, żeby zamykać sektory gości gdy dochodzi do meczów z nami. Czas najwyższy, żeby odpowiednie organy zajęły się tym problemem, bo to jest bardzo nie fair w stosunku do nas. Pozbawia się nas wsparcia, na które mogą liczyć pozostałe kluby w meczach wyjazdowych. Oczywiście była w Siedlcach grupa naszych kibiców na innych sektorach, jesteśmy im bardzo wdzięczni, że zadali sobie trud, żeby pomimo tych wszystkich trudności jednak nas dopingować, ale to nie była zorganizowana grupa. I szczerze mówiąc, takie sytuacje gdy oni siadają między gospodarzami może w którymś meczu doprowadzić do jeszcze większego niebezpieczeństwa danego spotkania, dla nich samych niż gdyby normalnie przyjechali, zasiedli w sektorze gości.
- Na wyjazdach to będzie stały element, że będziecie podbiegać symbolicznie pod pusty sektor gości?
- Tego nie wiem, bo jeszcze nie rozmawialiśmy między sobą na ten temat, ale trzeba głośno o tym mówić, nie uciekać od tematu, bo to się musi po prostu wreszcie skończyć, a nasi kibice zasługują na to, żeby mogli nas dopingować w meczach wyjazdowych.
