Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Jarosław Królewski: Nie chcę być celebrytą

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
– Jestem spokojny o najbliższą rundę i finanse Wisły Kraków. Jestem dumny, że w tak krótkim czasie udało się zrobić tyle rzeczy. I jestem dumny, że jako społeczeństwo pokazaliśmy, że są osoby, które potrafią w trudnym momencie wziąć taką sytuację na swoje barki – mówi Jarosław Królewski, prezes firmy Synerise, który pomaga Wiśle Kraków.

– Zdecydował się Pan wspomóc akcję sprzedaży karnetów, przychodząc do Strefy Kibica na stadionie Wisły. Ludzi w niedzielne południe rzeczywiście przyszło tutaj bardzo dużo. Jakie wrażenia?– Bardzo pozytywne. Jestem zadowolony, że przyszło tylu wspaniałych kibiców. Są rodziny, są młodzi adepci piłki nożnej. Tłok przy kasach jest cały czas, więc pobijemy wewnętrzny rekord Wisły w sprzedaży karnetów. Moim osobistym, celem, bez którego nie wyobrażam sobie kontynuowania współpracy, jest pobicie rekordu Widzewa. Finansowo praktycznie już pobiliśmy ten rekord, bo karnety Widzewa były średnio o połowę tańsze. Liczę jednak, że pobijemy ten rekord również jeśli chodzi o liczbę sprzedanych abonamentów. Chcę również podkreślić, że w obu przypadkach – i Wisły, i Widzewa – ważne jest to, że potrafią się zrodzić takie wspaniałe oddolne inicjatywy, które mają na celu pomoc ukochanym klubom.

– Co dalej powinni robić kibice, prócz kupowania karnetów?– Niech robią, to, co do tej pory. Proszę natomiast nie robić z nas, czyli osób, które pomagają Wiśle, bogów. Chcę bowiem przypomnieć, że kibice w ciągu roku zebrali więcej pieniędzy niż my, którzy udzieliliśmy Wiśle pożyczki. My staramy się pomóc, ale główną pracę wykonują kibice i to od nich będzie zależało, jak w najbliższej rundzie będzie wyglądał stadion przy ul. Reymonta podczas meczów „Białej Gwiazdy”. Ja ze swojej strony bardzo ich proszę, żeby przyszli na mecz ze Śląskiem Wrocław i kolejne. Ja jestem spokojny o najbliższą rundę i finanse Wisły Kraków. Jestem dumny, że w tak krótkim czasie udało się zrobić tyle rzeczy. I jestem dumny, że jako społeczeństwo pokazaliśmy, że są osoby, które potrafią w trudnym momencie wziąć taką sytuację na swoje barki. To jest przykład dla przyszłych pokoleń, że można.

Wisła Kraków. Jarosław Królewski sprzedawał karnety, rozmawi...

– Co powiedziałby Pan tym, którzy jeszcze narzekają, że karnety nie sprzedają się tak, jak można by oczekiwać?– To, że mamy wzrost w porównaniu do poprzedniego roku o kilkaset procent. Lada moment przekroczymy dziesięć tysięcy sprzedanych karnetów. Zrobiliśmy to w przeciągu raptem kilkunastu dni, a do pierwszego meczu jest przecież jeszcze sporo czasu. Ten klub dla jednych jest odskocznią od rzeczywistości, dla innych stylem życia, ale większość czuje z nim dużą więź. Takie rzeczy trzeba szanować, bo nie ma dużo takich inicjatyw. Klub to instytucja, więc wracając do pytania, nie ma co szukać dziury w całym, a trzeba znajdować w tym wszystkim pozytywy.

– Jak wygląda na ten moment sprawa sprzedaży akcji Wisły Kraków poprzez platformę crowdfundingową?– Nie mogę powiedzieć, kiedy to ruszy dokładnie, bo takie są wymogi formalne. Mogę natomiast zdradzić, że od momentu, kiedy sprzedaż ruszy dzielą nas bardziej dni, niż tygodnie. To jedna z truskawek, które mamy dla kibiców.

– A kiedy Wisła ogłosi, że Jakub Błaszczykowski jest jej piłkarzem?– W przyszłym tygodniu i to jest druga truskawka. Kolejne będą już wkrótce. Trzeba myśleć pozytywnie, nie robić z całej tej sytuacji dramatu. Jeśli popatrzeć na rynek polski, to cztery, pięć milionów euro jest bardzo dużym zadłużenia, to jest ogromna ilość pieniędzy. Nie jest ona jednak aż tak duża, żeby w kreatywny sposób nie dało się z tego wyjść. Proszę mnie nie traktować jako zbawcy w kontekście finansowym, bo sam jestem człowiekiem na dorobku. I ta inwestycja to też jest dla mnie nadwyrężenie moich budżetów, ale też wiele razy byłem w takiej sytuacji, jak dzisiaj Wisła Kraków. Musiałem podejmować odważne decyzje, musiałem być ofensywny. Udało się jednak w przeciągu dziesięciu dni postawić na nogi klub, który został wpędzony w poważne tarapaty przez sześć miesięcy. To jest sukces wszystkich ludzi, którzy przy tym pracowali, również tutaj w klubie i bez których to by się nie udało. My natomiast zrobiliśmy najprostszą rzecz, daliśmy pieniądze i trochę pomysłu na restrukturyzację.

– Patrząc na to, jak podchodzą do Pana kibice, jak proszą o wspólne zdjęcia, wygląda na to, że stał się Pan celebrytą w Krakowie. Jak się Pan z tym czuje?– Nie, nie, nie chcę nim być. Jeszcze parę tygodni i usunę się w cień. Bardzo długo o tym wszystkim myślałem. W moim środowisku, w którym na co dzień funkcjonuję, uczelni, czy informatyków bycie celebrytą nie jest dobrze postrzegane. Podam przykład. Byłe kiedyś taki ksiądz, Jan Kaczkowski i zaczął opowiadać o swojej chorobie nowotworowej. Wiele osób oskarżało go, że jest onkocelebrytą, że chce zbić kapitał na swojej chorobie. Powiem szczerze, że podobnie jak on nie przejmował się takimi głosami, robił po prostu swoje, tak i jak się nie przejmuję. Jeśli tylko część osób, która przychodzi, kupuje karnety, pomaga klubowi, w przyszłości będzie powielać w swoim życiu takie zachowania, to warto było się w to wszystko zaangażować. Nawet jeśli miałoby to być tylko pięć procent spośród tych wszystkich osób. Lansowanie nie jest celem mojego życia. Osoby, które mnie znają, wiedzą, jak wyglądałem parę lat temu, jak wyglądam teraz. Widzi pan, że mam dziurawe spodnie, babcia pewnie za takie coś by na mnie nakrzyczała i kazała zacerować. Jestem taki jak wszyscy. Dobrze czuję się wśród normalnych ludzi, nie mam zamiaru tego wykorzystywać w żaden sposób. Nie chcę być politykiem, ani nie sprzedam więcej mojego oprogramowania dlatego, że zdecydowałem się pomóc Wiśle.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska