https://gazetakrakowska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Wisła Kraków musi nauczyć się regularności. Inaczej będzie miała duży problem

Bartosz Karcz
Anna Kaczmarz
To nie był dobry mecz dla Wisły Kraków. Remis 0:0 z GKS-em Tychy odebrano przy ul. Reymonta jak porażkę. Tym boleśniejszą, że tak naprawdę to goście byli bliżsi wygranej.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Wisła ma w tym sezonie jeden poważny problem. Jest nim brak regularności. Gdy już wydaje się, że krakowianie złapią dłuższą serię dobrych meczów, znaczonych zwycięstwami, ci rozgrywają słabszy mecz i tracą punkty. W dodatku na potęgę tracą je z drużynami nie tyle z czołówki, co z dolnych rejonów tabeli. Patrząc na mecze z zespołami, które w I-ligowej tabeli zajmują na ten moment miejsca od dziewiątego w dół, „Biała Gwiazda” straciła w takich konfrontacjach już dwanaście punktów! Ten brak umiejętności wygrywania takich właśnie spotkań może Wisłę drogo kosztować. Tak jak drogo kosztowało ją tracenie podobnych punktów w poprzednim sezonie i jeszcze w poprzednim. Zadziwiające jest wręcz jak krakowianie nie potrafią być regularni, jak grają od ściany do ściany. Świetny mecz z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza, a za kilka dni fatalny z Górnikiem Łęczna. Bardzo dobre spotkanie z Wisłą Płock, a za moment słabe z GKS-em Tychy.

Nic dziwnego, że po poniedziałkowym meczu trener Mariusz Jop nie był w dobrym nastroju i mówił: - Na pewno jako sztab, jako cała grupa, zespół czujemy rozgoryczenie i czujemy, że my oczekiwaliśmy i kibice oczekiwali, żeby wygrać. Robiliśmy wszystko, żeby to zrobić. Natomiast myślę, że mieliśmy zbyt dużo prostych strat. Myślę, że czasami zbyt nerwowo graliśmy, to znaczy zbyt dużo długim podaniem. Trochę brakło cierpliwości w niektórych momentach. No i też skuteczności, bo trzeba przyznać, że bramkarz rywali miał świetny dzień i trudno było go pokonać. Ogólnie oczywiście gratuluję trenerowi Skowronkowi, bo tak jak mówiłem na konferencji przedmeczowej, Tychy to zespół, który widać, że robi postępy, że mocno pracuje na boisku i jest to trudny rywal. Myślę, że w kolejnych meczach będą zdobywali punkty.

Wiśle było trudniej grać w poniedziałek, bo straciła na mecz z Tychami Marca Carbo, zawodnika na pewno kluczowego dla drugiej linii. Nie może to być jednak do końca wytłumaczeniem. Kontuzje, kartkowe pauzy to przecież rzecz normalna w futbolu, a takie rzeczy dzieją się co kolejkę. I jeśli chce się grać o awans, to trzeba umieć sobie z takimi sprawami dawać radę. A Wisła nie do końca sobie radę dała. Bo miała problemy w poniedziałek wieczorem zarówno na skrzydłach, gdzie rywale świetnie zamykali przestrzeń i trudno się było krakowianom przebijać, jak i w środkowej strefie. Wręcz zadziwiające było, z jaką łatwością GKS Tychy omijał pressing zakładany przez Wisłę. Wyjątkowo kiepsko zakładany, dodajmy. A przecież w wielu wcześniejszych meczach wiślacy pokazywali, że potrafią to robić znacznie lepiej.

O wspomnianej grze na bokach boiska, Mariusz Jop mówił po końcowym gwizdku: - Na pewno brakowało nam pokazania tej jakości indywidualnej, jaką mamy w ofensywie. Na pewno zawodnicy oczekują więcej od siebie, my jako trenerzy też oczekujemy więcej, jeżeli chodzi o działania ofensywne nie tylko skrzydłowych, ale też na innych pozycjach.

Z kolei o problemach w środkowej strefie i braku Carbo i jego atutach w defensywie, dodawał: - Jest to jeden z elementów, gdzie Marc na pewno dużo lepiej się czuje, w takiej współpracy z Jamesem. James na pozycji „osiem”, gdzie jesteśmy w wysokim pressingu, to te momenty czuje lepiej. I kiedy ma wyjść z pozycji, z poziomego ustawienia do pionowego, ale to też tutaj trochę był problem, jeżeli chodzi o nasze skrzydła, oni za szybko się orientowali na zawodnika, który dawał szerokość u przeciwnika. I trochę za szybko otwieraliśmy ten środek. Także to są takie rzeczy, nad którymi długo pracujemy. Natomiast tym razem to nie funkcjonowało też tak dobrze, jak byśmy chcieli.

Wisła nie funkcjonowała dobrze, co było widać gołym okiem. Jeśli w ogóle szukać natomiast w tym meczu pozytywów, to na pewno znajdziemy je w defensywie. Bardzo dobry mecz rozegrał Patryk Letkiewicz w bramce. Dobrze spisywała się też para stoperów „Białej Gwiazdy”, czyli Alan Uryga i Mariusz Kutwa. Letkiewicz i Kutwa to młodzieżowcy, a z obsadą tych pozycji były do niedawna problemy w drużynie z ul. Reymonta wobec kontuzji Kacpra Dudy. Okazało się, że wewnątrz kadry można znaleźć ciekawe rozwiązania. Choć Mariusz Jop patrzy na to trochę inaczej. Pytany o młodzieżowców powiedział bowiem: - Ja specjalnie nie patrzę na to kto, ile ma lat, tylko jeżeli ktoś wykonuje swoją pracę dobrze na boisku i robi dobrą pracę generalnie dla zespołu, no to miejsce dla niego jest. Oczywiście musimy patrzeć na przepis, że ten jeden młodzieżowiec musi być minimum, natomiast i Letkiewicz i Kutwa uważam, że swoją postawą potwierdzają, że wygrywają tę rywalizację, bez względu na to, czy mają 18, czy 20 lat, czy więcej. Tutaj decyduje forma sportowa w danym momencie.

Przed Wisłą teraz dwa wyjazdowe mecze. Pierwszy w niedzielę w Stalowej Woli ze Stalą. I już wiadomo, że łatwo nie będzie, bo beniaminek choć zajmuje miejsce na dole tabeli, to ostatnio nie przegrywa. W lidze nie przegrał ostatnich sześciu spotkań. I choćby to pokazuje, z czym zmierzyć się będą musieli krakowianie.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 Ekstra - Zaskakujący finisz Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska