Wisła przystępowała do meczu z Miedzią Legnica w składzie, jakiego można się było spodziewać. Jedyną zmianą w wyjściowej jedenastce była obsada bramki, bo Patryk Letkiewicz nie mógł zagrać z powodu czerwonej kartki. W zespole gospodarzy ich nowy trener Wojciech Łobodziński przeprowadził natomiast cztery zmiany w porównaniu do niedawnego meczu ze Zniczem w Pruszkowie. Część wynikała z kontuzji, jedna z nadmiaru kartek, a pozostałe po prostu z decyzji szkoleniowca legniczan.
Miedź rozpoczęła mocno, wysokim pressingiem, jakby chciała podyktować warunki Wiśle od samego początku. Tego zapału z takim wysokim graniem gospodarzom wystarczyło jednak na zaledwie kilka minut, a po ich upływie krakowianie zaczęli dłużej utrzymywać się przy piłce i szukać swoich szans na gola. Znaleźli ją dość szybko, bo w 13 min Kacper Duda zdecydował się na strzał z kilkunastu metrów. Po drodze mieliśmy jeszcze rykoszet od Michała Kostki i lobem piłka wpadła do bramki Miedzi.
Goście nie nacieszyli się tym prowadzeniem długo. W 20 min Miedź krótko rozegrała rzut rożny by następnie zagrać do Kamila Antonika przed pole karne. Ten miał mnóstwo czasu i miejsca, żeby sobie piłkę przyjąć i precyzyjnie uderzyć. Zabrakło wiślakom doskoku, zabrakło asekuracji i mieliśmy remis 1:1.
W kolejnych minutach mieliśmy sporo gry w środku pola, ale to Miedź po odbiorze właśnie w środkowej strefie zaatakowała groźnie w 27 min. Po akcji Kamila Antonika z bliska strzelał Gustav Engvall i tylko skutecznej interwencji Kamila Brody zawdzięczała Wisła, że wciąż był remis. Cztery minuty później znów bramkarz Wisły popisał się skuteczną interwencją. Tym razem zatrzymał Kamila Antonika, który strzelał z naprawdę bliskiej odległości.
Wisła odpowiedziała w 36 min szybkim atakiem. Najpierw mocno uderzał Angel Baena, a po chwili dobijał ten strzał Frederico Duarte. W obu tych przypadkach dobrze w bramce spisał się Jakub Wrąbel. Podobnie jak po strzale głową Łukasza Zwolińskiego dosłownie kilkadziesiąt sekund później.
Już do końca pierwszej połowy niewiele ciekawego na boisku się wydarzyło. Na przerwę drużyny schodziły przy remisie 1:1, który w sumie oddawał to, co działo się w pierwszych 45 minutach na boisku. Dokładnie 45 minutach, bo Karol Arys nie doliczył nawet sekundy do tej pierwszej części.
Druga połowa rozpoczęła się od bardzo dobrej sytuacji Kacpra Dudy, który dobrze przyjął piłkę w polu karnym, ale zamiast w światło bramki uderzył wzdłuż niej. W kolejnych minutach mieliśmy przede wszystkim dużo walki w środku pola, mniej składnych akcji.
W 67 min wiślacy mogli mówić o dużym szczęściu. Znów z dobrej strony pokazał się bowiem Kamil Antonik, ale po jego mocnym strzale piłka trafiła jedynie w słupek.
To mogło się na gospodarzach zemścić w 72 min, gdy po akcji Angela Baeny strzelał Jesus Alfaro, został zablokowany, piłka trafiła do Angela Rodado, ale ten nie trafił w nią czysto. W 75 min z przewrotki strzelał z kolei Łukasz Zwoliński, ale za słabo. Trzy minuty później napastnik Wisły trafił do siatki, gdy dobijał strzał Angela Rodado, ale był na minimalnym spalonym, więc gola nie było.
W 82 min cios wyprowadzili gospodarze. Znów mieli przed polem karnym dużo miejsca, więc Juliusz Letniowski huknął mocno i precyzyjnie. Piłka wpadła do siatki przy słupku i Wisła musiała odrabiać straty. Krakowianie do końca walczyli o wyrównanie, ale tym razem im się nie udało.
Miedź Legnica - Wisła Kraków 2:1 (1:1)
Bramki: 0:1 Duda 13, 1:1 Antonik 20, 2:1 Letniowski 82.
Miedź: Wrąbel - Kostka, Kovacević, Diallo, Leończyk - Kaczmarski (68 Walczak), Hajda - Bochnak (77 Podgórski), Mioc (90 Drygas), Antonik (90 Szymoniak) - Engvall (69 Letniowski).
Wisła: Broda - Jaroch, Uryga, Biedrzycki, Mikulec (88 Kiakos) - Duda, Igbekeme (83 Sukiennicki) - Baena, Rodado, Duarte (70 Alfaro) - Zwoliński.
Sędziował: Karol Arys (Szczecin). Żółte kartki: Letniowski - Duda. Widzów: 3864.
