Teraz to piłkarze z ul. Reymonta byli górą, po meczu, w którym najwięcej było walki, a mniej efektownych zagrań. - Nie graliśmy dobrze, ale zasłużyliśmy na zwycięstwo. Zaplanowaliśmy sobie, że strzelimy tego gola w ostatnich minutach - komentował pół żartem, pół serio boiskowe wydarzenia trener Wisły Robert Maaskant.
Ze szkoleniowcem "Białej Gwiazdy" w jednym można się zgodzić - jego zespół nie zagrał w piątek dobrego spotkania. Bramka Nourdina Boukhariego była jednak niczym tlen podany ciężko choremu pacjentowi. Ten gol oznacza, że przy ul. Reymonta ciągle realnie mogą myśleć, jeśli nie o mistrzostwie Polski, to przynajmniej o miejscu w pierwszej trójce. To, czy są to marzenia tylko na wyrost, powinien pokazać następny, niezwykle prestiżowy mecz, z Legią Warszawa.
Maaskant zapytany, czy z taką grą, jaką zaprezentowała Wisła w meczu z Cracovią, może liczyć na sukces również w konfrontacji z Legią, odparł: - To będzie inny mecz. Legia przyjedzie do nas grać w piłkę. Z takimi zespołami graliśmy do tej pory dwa razy. W konfrontacji z Lechią test zdaliśmy, a z Lechem oblaliśmy. Zobaczymy, jak będzie teraz. - Już po zwycięstwie z Lechią mówiłem, że dopiero następny mecz pokaże, czy Wisła przełamała się na dobre - komentował z kolei Paweł Brożek. - Mecz z Lechem pokazał, że drużyna jeszcze nie gra tak, jakby życzyli sobie tego kibice Wisły. Z Legią jednak będziemy walczyć o zwycięstwo, a wygrana w derbach na pewno mocno nas podbuduje. To będzie ciekawy mecz, bo Legia gra coraz lepiej, a jak znam trenera Skorżę, to nie przyjedzie do Krakowa tylko się bronić.
Jeśli trzymać się nadal terminologii medycznej, to tlen podany Wiśle w doliczonym czasie piątkowych derbów oznacza jednocześnie wprowadzenie Cracovii w stan śmierci klinicznej. O tym, że tak trzeba podejść do sprawy, zadecydowało nie tylko piątkowe trafienie Nourdina Boukhariego, ale również wyniki innych spotkań. Ta kolejka była po prostu fatalna dla "Pasów". Punkty wywalczyły zespoły z dołu tabeli i straty podopiecznych Jurija Szatałowa są już gigantyczne jak na ten etap rozgrywek. Sam Szatałow nie ma specjalnie powodów do optymizmu, a po piątkowym meczu bardzo krytycznie ocenił jakość gry swoich piłkarzy.
- Nie było gry z naszej strony - mówił szkoleniowiec "Pasów". - Wyglądaliśmy słabo pod względem piłkarskim i nie ma najmniejszego znaczenia czy bramkę straciliśmy w ostatniej czy stałoby się to w pierwszej minucie meczu. Drużyna boi się grać piłką. Będziemy potrzebować trochę czasu, żeby to zmienić. Problem Cracovii polega jednak na tym, że ten zespół czasu nie ma. W dodatku piłkarzom z ul. Kałuży nie pomoże terminarz. "Pasy" najbliższe dwa mecze rozegrają na wyjeździe. Najpierw w Łodzi z Widzewem, a następnie z Jagiellonią w Białymstoku. Nawet punkt wywalczony w tych dwóch spotkaniach byłby sukcesem Cracovii. Tylko że dla piłkarzy z ul. Kałuży to za mało. Żeby realnie myśleć o utrzymaniu, "Pasy" musiałyby zacząć seryjnie wygrywać w najbliższych kolejkach, a przy tym liczyć na nagłe załamanie formy co najmniej dwóch zespołów, które aktualnie wyprzedzają je w tabeli.
Cracovia - Wisła Kraków 0:1 (0:0)
Bramka: Boukhari 90+4.
Sędziował: Marcin Szulc (Warszawa).
Widzów: 12000.
Cracovia: Cabaj 4 - Janus 2, Polczak 3, Kosanović 3, Sasin 3 - Radomski 3 - Ntibazonkiza 2 (70 Łuczak), Szeliga 3, Suworow 3 (58 Dudzic), Suart (40 Pawlusiński 3) - Ślusarski 2. Trener: Jurij Szatałow.
Wisła: Pawełek 4 - Cikos 3, Chavez 3, Bunoza 3, Paljić 2 - Małecki 3, Sobolewski 4, Garguła 3 (89 Źurawski), Piotr Brożek 3 (73 BoukhariI), KirmI 3 - Paweł Brożek 3 (76 Rios). Trener: Robert Maaskant.
Pokaż, kogo popierasz. Już dziś oddaj głos na prezydenta Krakowa
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl:**Ukradł kartę bankomatową z portfela i wypłacił całą kasęMaciej Szumowski stał się legendą. Idź jego drogą.**Wejdź na szumowski.eu
A może to Ciebie szukamy? Zostań**miss internetu**województwa małopolskiego