Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Rafał Boguski: Może zabraknąć czasu, żeby dokończyć sezon

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Anna Kaczmarz
- Po rozmowach z całą drużyną doszliśmy do wniosku, że trzeba odpowiednio się zachować w tej sytuacji. Dlatego zgodziliśmy się na obniżenie naszych pensji. Ostatnio od prezesa Obidzińskiego dostaliśmy listy i każdy z nas wyraził wolę obniżenia zarobków. Teraz czekamy na aneksy do naszych kontraktów, żeby to wszystko weszło w życie - mówi Rafał Boguski, piłkarz Wisły Kraków.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Odkąd zawieszono rozgrywki polskiej ekstraklasy, trenujecie indywidualnie w domach. Można powiedzieć, że Wisła narzuciła wam taką klubową kwarantannę. Proszę zatem powiedzieć, jak przebiega ta pańska kwarantanna?
- Powiem szczerze, że z dnia na dzień jest coraz mniej pomysłów na jej spędzanie. Trochę to doskwiera, ale trzeba się do tej rzeczywistości przyzwyczaić. Nie ma innego wyjścia.

- Normalnie dzień piłkarza Wisły wygląda tak, że jedziecie na trening do ośrodka w Myślenicach. W domu, w tej całkiem nowej sytuacji, jak poukładał pan sobie dzień?
- Staramy się z żoną tak to poukładać, że rano to ja zajmuję się swoją pracą, czyli organizuję sobie trening w domu. Tabata, jakieś inne ćwiczenia siłowe lub wychodzę na chwilę na zewnątrz, żeby pobiegać i zrobić trening rozpisany przez trenerów. Druga część dnia wygląda już tak, że żona zajmuje się swoimi sprawami, a ja pilnuję dzieci. Inna sprawa, że siedzimy wszyscy cały czas w domu, więc jakoś specjalnie pilnować ich nie trzeba. Bawimy się razem, albo same wymyślają sobie zajęcie.

- W mediach społecznościowych Wisły można znaleźć nagrania, na których widać, jak czyta pan dzieciom bajki. Może to jeden z niewielu pozytywów całej tej sytuacji, że jest więcej czasu dla rodziny.
- To na pewno. To jest bardzo duży pozytyw. W tych szalonych czasach bardzo mało czasu mamy dla siebie, dla rodziny. Teraz ten stracony czas można trochę nadrobić.

- Macie rozpiski, trenujecie w domach. Proszę jednak powiedzieć, czy czuje pan, że w taki sposób udaje się podtrzymać formę fizyczną?
- To nie jest jednak to samo, co 1,5 godziny na boisku. Próbujemy z trenerami, z całą drużyną jak najlepiej wyglądać fizycznie, ale myślę, że normalny trening na boisku to jednak co innego. Teraz nie ma szans zrobić tego samego, co na boisku treningowym w Myślenicach.

- Wierzy pan w ogóle, że uda się dokończyć rozgrywki? A jeśli tak, to czy nie będziemy mieli do czynienia z dużą przypadkowością wyników?
- Wierzę, że dogramy ten sezon. Bardzo bym chciał, żebyśmy dokończyli rozgrywki. Rozum podpowiada jednak z drugiej strony, że z dnia na dzień mamy coraz więcej przypadków koronawirusa w Polsce i może zwyczajnie zabraknąć czasu, żeby dokończyć sezon. Jeśli próbowalibyśmy jednak dokończyć rozgrywki, to rzeczywiście mogłoby być tak, że byłyby przypadkowe wyniki. Okres przygotowawczy nie byłby wtedy długi i każdy byłby na innym poziomie. Ciężko byłoby mówić o spodziewanych wynikach. Sporo byłoby przypadkowości.

- Kluby liczą straty. Na Słowacji Żylina już ogłosiła upadłość. Wy w Polsce jesteście pionierem, bo jako jedni z pierwszych ogłosiliście, że jesteście gotowi na obniżenie zarobków.
- Po rozmowach z całą drużyną doszliśmy do wniosku, że trzeba odpowiednio się zachować w tej sytuacji. Dlatego zgodziliśmy się na obniżenie naszych pensji. Ostatnio od prezesa Obidzińskiego dostaliśmy listy i każdy z nas wyraził wolę obniżenia zarobków. Teraz czekamy na aneksy do naszych kontraktów, żeby to wszystko weszło w życie.

- Pańska umowa z Wisła wygasa 30 czerwca. Czy wie pan, jak będzie wyglądała pańska przyszłość, czy tak jak w przypadku całych rozgrywek jest wielka niewiadoma?
- Dokładnie. Jest wielka niewiadoma. Na razie wszystko jest zawieszone. Wiem tylko tyle, że 30 czerwca kończy mi się kontrakt. Mogę powiedzieć tyle, że ja czuję się dobrze. Nic mi nie dolega. Cały okres przygotowawczy przepracowałem, choć nie był ona łatwy i trzeba było dużo wysiłku w niego włożyć. Ja nie opuściłem ani jednego treningu. Chciałbym grać dalej, ale jaka będzie moja przyszłość, okaże się zapewne dopiero po zakończeniu epidemii. Mam nadzieję, że jak najszybciej wszystko wróci do normalności i każdy będzie mógł wykonywać swoje obowiązki, a przy okazji będzie czas na rozrywkę, jaką jest piłka nożna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia Jacek Podgórski o meczu Korony Kielce z Pogonią Szczecin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska