Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Serafin Szota: Trzeba mierzyć wysoko, żeby spełniać marzenia

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
wisla.krakow.pl
- Czuję się tak, jakbym drugi raz został zawodnikiem Wisły. Przez ten rok, gdy nie było mnie w tym zespole, sporo się w nim zmieniło. Sporo zawodników odeszło, dużo przyszło. Jeśli chodzi o trenera Petera Hyballę, to nie mieliśmy oczywiście jeszcze zbyt dużo czasu, żeby lepiej się poznać, ale to co zauważyłem, to że wie, co chce robić. Widać, że ma mocny charakter – mówi Serafin Szota, który wrócił do Wisły Kraków po okresie wypożyczenia do Stomilu Olsztyn.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- W poniedziałek rozpoczęliście przygotowania do rundy wiosennej. Dla pana będzie to drugie podejście do Wisły Kraków. Zapewne ma pan nadzieję, że będzie ono lepsze od pierwszego?
- Oczywiście. Po to było to wypożyczenie do Stomilu Olsztyn, żebym zebrał tam doświadczenie i wrócił do Wisły jak lepszy piłkarz. Dlatego mam duże nadzieje, że moje drugie podejście do „Białej Gwiazdy” będzie zdecydowanie lepsze. Wracam do Krakowa z dużymi ambicjami. Ktoś nawet zapytał mnie ostatnio, czy byłbym zadowolony, gdybym znalazł się w kadrze meczowej na pierwszy mecz rudny wiosennej. Odpowiedziałem, że pewnie byłbym zadowolony, ale w pełni dopiero wtedy, gdybym w takim meczu zagrał. Siedzenie na ławce nie będzie mnie już satysfakcjonowało. Wróciłem mocno zmotywowany, żeby wywalczyć sobie w miejsce w składzie.

- Wróćmy jeszcze do pierwszej próby podbicia Wisły. Czy dzisiaj już pan wie, dlaczego wtedy to się nie udało?
- Nie wiem, jeśli mam być szczery. W moim odczuciu na treningach wyglądałem dobrze, nie odstawałem poziomem od kolegów. Taka była jednak decyzja trenera, że nie dawał mi szansy w meczach. Pozostało to uszanować. Może nie byłem na tyle potrzebny w tamtym czasie, żeby ze mnie skorzystać.

- Poszedł pan ostatecznie na wypożyczenie do Stomilu Olsztyn, w którym zagrał pan w prawie 30 meczach. Niektórym zawodnikom taki ruch robi bardzo dobrze. By daleko nie szukać, w Wiśle jest choćby Patryk Plewka, który prezentuje się dzisiaj zdecydowanie lepiej niż przed wypożyczeniem do Stali Rzeszów. Pan ma poczucie, że w pańskim przypadku może być podobnie?
- Najważniejsza sprawa, związana z moim wypożyczeniem, jest taka, że w Stomilu miałem okazję regularnej gry, co biorąc pod uwagę fakt, że byłem tam zawodnikiem wypożyczonym, nie musiało być przecież takie oczywiste. Cieszę się zatem, że dostałem w Olsztynie zaufanie, że mogłem zbierać swoje cenne minuty na boisku. A co do Patryka, który rzeczywiście wywalczył sobie miejsce w składzie po powrocie z wypożyczenia, to takich przykładów jest znacznie więcej. Pamiętam jednak, że są również takie, gdy wypożyczenie niewiele pomogło i piłkarz przepadał. Każdy pisze swoją historię. Ja również.

- Patryk Plewka podkreśla jednak, że pobyt w Rzeszowie wzmocnił go psychicznie. Panu też pod tym względem pomogła gra w Stomilu?
- W jakim stopniu na pewno, bo gra w meczach, doświadczenie zbieranie na boisku zawsze pomagają. Już wcześniej czułem się jednak dość pewnie na placu gry, psychika nie była jakimś moim problemem. Przypomnę, że ja regularnie w I lidze grałem już w Odrze Opole. Mam nadzieję, że to doświadczenie z zaplecza ekstraklasy teraz wreszcie mocniej zaprocentuje w Wiśle.

- Środek obrony jest dość mocno obsadzony w Wiśle. Michal Frydrych na ten moment wydaje się nie do ruszenia z podstawowego składu, ale o to drugie miejsce będzie pan rywalizował z kilkoma kolegami. Myśli pan, że cztery tygodnie okresu przygotowawczego wystarczą, żeby wskoczył pan do składu już na pierwszy mecz?
- Podchodzę pozytywnie do tego tematu. Nie boję się konkurencji, rywalizacji o miejsce w składzie. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby jak najlepiej wykorzystać ten czas, a od trenera będzie ostatecznie zależało, na kogo postawi.

- Skoro wspomniał pan o trenerze, to jakie są pierwsze wrażenia po zetknięciu z Peterem Hyballą?
- Zacznę może od tego, że ja w ogóle czuję się tak, jakbym drugi raz został zawodnikiem Wisły. Przez ten rok, gdy nie było mnie w tym zespole, sporo się w nim zmieniło. Sporo zawodników odeszło, dużo przyszło. Jeśli chodzi o trenera Petera Hyballę, to nie mieliśmy oczywiście jeszcze zbyt dużo czasu, żeby lepiej się poznać, ale to co zauważyłem, to że wie, co chce robić. Widać, że ma mocny charakter. Emanuje z niego pewność siebie, ale to bardzo dobrze, bo w moim odczuciu pierwszy trener musi mieć takie cechy, żeby zarażać swoją ideą zawodników.

- Za trenerem Hyballą ciągnie się opinia, że potrafi dobrze pracować z młodymi zawodnikami. Dla pana to powinna być dobra sytuacja…
- Szczerze mówiąc nie słyszałem o tym, ale jeśli tak jest, to tylko się cieszyć. Ja wciąż jestem stosunkowo młodym, choć już nie najmłodszym zawodnikiem. Mam nadzieję, że trener Hyballa „wyciśnie” ze mnie jak najwięcej.

- W marcu skończy pan 22 lata. Uważa pan, że to może być ostatni dzwonek, żeby zadomowić się w ekstraklasie?
- Nie ma reguły. Są zawodnicy, którzy mają 28, nawet 30 lat, gdy wskakują do ekstraklasy i w niej grają regularnie. Ja oczywiście chciałbym to zrobić wcześniej, najlepiej już teraz. Na razie rzeczywiście trochę odbijałem się od ekstraklasy, bo choć byłem w kilku klubach, to nawet w niej nie zadebiutowałem. Wierzę jednak, że prędzej czy później mój czas nadejdzie.

- Bardzo mocno wierzą w to również kibice. Pański powrót do Wisły spotkał się z ich strony z przychylnymi komentarzami. Dotarły one do pana?
- Tak, słyszałem o tym, ale podchodzę do tego bardzo spokojnie. Jeśli chodzi o opinię kibiców, to często bywa tak, że jest z tym cienka granica. Wystarczy jeden słabszy występ, gorsze zachowanie i zamek z kart może błyskawicznie runąć. Dlatego staram się trzymać z daleka od mediów społecznościowych. Koncentruję się przede wszystkim na ciężkiej, codziennej pracy.

- Rozumiem, że ona ma przynieść wiosną regularną grę. Taki stawia pan sobie cel?
- Tak, zdecydowanie. Trzeba mierzyć wysoko, żeby spełniać marzenia.

- A w ogóle był pomysł, żeby został pan dłużej w Stomilu, choćby do końca roku?
- Był taki temat, rozmawialiśmy o tym i nawet teraz droga powrotna do Olsztyna może być dla mnie otwarta. W Stomilu świetnie jednak wiedzą, jaki cel stawiam przed sobą i skoro Wisła podjęła decyzję, że mam wracać do Krakowa, to podejmuję rękawicę i walczę o swoje tutaj.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska