Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Szansa na ósemkę jeszcze jest, ale czas na odważne decyzje trenera „Białej Gwiazdy”

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
Wisła Kraków przegrała w niedzielę z Pogonią Szczecin 2:3, ale szaleńczy pościg w końcówce tego spotkania i dwie strzelone bramki, nieco zaciemniają obraz tego meczu. A było to spotkanie, w którym w konfrontacji ze zdyscyplinowanymi taktycznie „Portowcami” jak na dłoni wyszły wszystkie braki „Białej Gwiazdy”.

Trener Maciej Stolarczyk nie ma łatwego zadania, bo po zimowej zawierusze w klubie musiał przebudować zespół w trybie ekspresowym. Zgranie wymaga czasu, ale już teraz widać, że nawet w obrębie kadry, którą Stolarczyk posiada, można zastanowić się nad zmianami. Szanse na pierwszą ósemkę wciąż są, choć po porażce z Pogonią zostały one mocno ograniczone. Żeby ruszyć z miejsca, Wisła musi zacząć punktować i to od najbliższych meczów. A te jawią się jako kluczowe starcia w kontekście tego, co „Biała Gwiazda” może jeszcze ugrać w sezonie zasadniczym. Najpierw wiślaków czeka wyjazdowy mecz z Koroną Kielce, a następnie derby z Cracovią. Do obu tych drużyn Wisła traci na ten moment cztery punkty. Straty do odrobienia w sześciu kolejkach, ale pod warunkiem, że drużyna Macieja Stolarczyka zacznie wygrywać.

Żeby tak się stało, Wisła musi zacząć unikać błędów, które powtarzają się w kolejnych meczach. Trener Maciej Stolarczyk nie chciał w niedzielę nikogo obarczać winą za stracone bramki. Przyzwyczaił już zresztą, że publicznie nie krytykuje swoich piłkarzy. Dlatego zamiast wskazania winnych, padło z jego ust jedynie: – Pogoń strzelała bardzo efektowne bramki. Przeanalizuję wszystko. Wiemy nie od dziś, że czeka nas bardzo dużo pracy.

Analiza, jaką przeprowadzi szkoleniowiec Wisły ze swoimi współpracownikami na pewno wykaże, że prócz błędów zawodników z pola, przy dwóch straconych w niedzielę bramkach winę ponosi również bramkarz Mateusz Lis. Miał on niestety swój udział również przy golu straconym w Gdańsku w meczu z Lechią. Jesienią Stolarczyk konsekwentnie stawiał na Lisa, nawet jeśli ten popełniał błędy. Czy teraz, gdy ważą się losy drużyny w górnej ósemce, będzie równie konsekwentny? Przekonamy się już w sobotę w Kielcach, choć Michał Buchalik na pewno nie pogniewałby się, gdyby otrzymał szansę.

Wydaje się również, że trener Wisły choć zrobił dobre zmiany w meczu z Pogonią, to spóźnił się z nimi. Nie poznamy oczywiście odpowiedzi na pytanie, co byłoby gdyby od początku drugiej połowy na boisku pojawili się choćby Vukan Savicević i Łukasz Burliga. Fakty są jednak takie, że obaj, wchodząc na ostatnie pół godziny meczu, dali bardzo dobre zmiany. Savicević wszedł w miejsce Patryka Plewki i wprowadził do drugiej linii „Białej Gwiazdy” wiele jakości. Bylibyśmy bardzo zdziwieni, gdyby Czarnogórzec nie rozpoczął meczu z Koroną w wyjściowym składzie. Nie przekreślamy Plewki, ale jego ostatnie występy były po prostu słabe. I wygląda na to, że ten młody piłkarz musi jeszcze włożyć wiele pracy, by stać się na dobre podstawowym zawodnikiem.

Lepiej od Mateja Palcicia wypadł też Burliga. On ma tę przewagę nad Słoweńcem, że zdecydowanie lepiej prezentuje się w grze ofensywnej. A to niesie za sobą również inny pozytyw dla drużyny, bo gdy grał „Bury”, to wreszcie na prawym skrzydle miał z kim „poklepać” Jakub Błaszczykowski, wcześniej osamotniony w grze ofensywnej. Palcić, delikatnie rzecz ujmując, dość oszczędnie angażuje się bowiem w ataki drużyny, a jeśli nawet już to robi, to bez przekonania i większego pożytku dla zespołu.

Problem pozostanie natomiast jeszcze przez jakiś czas w pierwszej linii, bo Marko Kolar na ten moment nie ma takiego zastępcy, który gwarantowałby poprawę jakości gry w ataku. Paweł Brożek rehabilituje się po operacji barku. Pozostają młodzi Aleksander Buksa i sprowadzony z Ruchu Artur Balicki. Kto wie, może trzeba zaryzykować i dać szansę temu ostatniemu, który doświadczenie z gry w seniorach już ma, a w dodatku popisał się w ostatnim sparingu juniorów Wisły wyjątkową skutecznością, strzelając juniorskiemu Hutnikowi Kraków aż cztery bramki. Jest jeszcze oczywiście Krzysztof Drzazga, ale on sam głośno mówi, że wolałbym grać bliżej drugiej linii niż na szpicy.
Jedno wydaje się pewne, Maciej Stolarczyk musi zdecydować się na odważne decyzje. Bez kilku zmian w składzie, trudno bowiem będzie liczyć, że jego drużyna nagle zacznie wygrywać mecz za meczem. A czasu nie ma już ani trochę...

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska