Wisła miała rozpocząć mecz w takim ustawieniu jak trzy poprzednie spotkania. Po rozgrzewce okazało się jednak, że grać nie będzie mógł kontuzjowany Paweł Brożek i w jego miejsce szansę występu od pierwszej minuty otrzymał Krzysztof Drzazga.
Mimo tych problemów, krakowianie do ataków ruszyli od samego początku. Już w 3 min po sprytnie rozegranym rzucie rożnym, czystą pozycję do strzału miał Maciej Sadlok. Źle jednak trafił w piłkę i ta poszybowała wysoko nad bramką.
autor: Anna Kaczmarz
Zagłębie odpowiedziało w 7 min. Po rzucie wolnym wiślacy tylko na moment wybili piłkę z pola karnego. Ta szybko wróciła w „szesnastkę” i trafiła do Michala Papadopulosa. Strzał piłkarza Zagłębia pewnie obronił jednak Michał Miśkiewicz.
W 11 min „Biała Gwiazda” objęła prowadzenie. Lewym skrzydłem przedarł się Patryk Małecki i dośrodkował w pole karne, gdzie najszybciej do piłki dopadł Rafał Boguski i sprytnym strzałem obok bramkarza posłał futbolówkę do siatki.
Kolejne minuty to niesamowita walka w środku pola. Nikt nie odpuszczał nawet na centymetr. Nie było straconych piłek, a obie strony grały na maksymalnym zaangażowaniu. Z tego klinczu dwa razy wyrwała się Wisła, ale już w polu karnym brakowało jej dokładności w rozegraniu akcji.
Z drugiej strony boiska groźnie było po dośrodkowaniu Filipia Strzyńskiego z rzutu wolnego. Pomocnik Zagłębia mocno wrzucił piłkę w pole karne, ale jej lotu ostatecznie nikt nie przeciął.
W 37 min Wisła strzeliła drugą bramkę, gdy akcję Macieja Sadloka sfinalizował Rafał Boguski. Radość krakowian była jednak przedwczesna, bo sędzia odgwizdał spalonego i gola nie uznał. Była to mocno kontrowersyjna decyzja, bo telewizyjne powtórki pokazały, że ofsajdu raczej nie było.
Do końca pierwszej połowy nic już się nie zmieniło, choć walka trwała do ostatniego gwizdka sędziego.
Po zmianie stron Wisła ruszyła na Zagłębie jeszcze ostrzej niż przed przerwą. Wyglądało to tak, jakby krakowianie jak najszybciej chcieli rozstrzygnąć losy tego spotkania. Gospodarzy pchał do ataku ogłuszający doping, jakiego dawno przy ul. Reymonta nie było. Lubinianie dobrze się jednak bronili. Po kwadransie impet „Białej Gwiazdy” nieco zresztą zelżał, a goście zaczęli coraz częściej dochodzić do głosu. Mecz się wyrównał, a jego tempo nieco spadło. Widać było, że obie drużyny odczuwają już trudny szaleńczej walki, jaką stoczyły przez pierwszą godzinę.
W 68 min Zagłębie wyrównało. Filip Starzyński dośrodkował w pole karne z rzutu wolnego, a Michal Papadopulos wyskoczył najwyżej, kierując głową piłkę do siatki.
Wisła po stracie gola rzuciła się do ataków, ale krakowianie musieli jednocześnie uważać, bo Zagłębie cały czas groźnie kontrowało. W 79 min mogło być jednak 2:1. Zdenek Ondrasek strzelał głową, ale Maciej Dąbrowski jakimś cudem wybił piłkę z linii bramkowej. Chwilę później z woleja strzelał Patryk Małecki, ale nad bramką.
Wiślacy do końca robili, co mogli, ale ostatecznie nie udało im się strzelić zwycięskiej bramki.
Wisła Kraków – Zagłębie Lubin 1:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Boguski 11, 1:1 Papadopulos 68.
Wisła: Miśkiewicz – Jović, Głowacki, Guzmics, Sadlok – Popović – Boguski (77 Bałaszow), Wolski, Małecki – Drzazga (61 Crivellaro) – Ondrasek.
Zagłębie: Polacek – Todorovski, Jach, Dąbrowski, Cotra – Kubicki, Ł. Piątek – Papadopulos (82 K. Piątek), Starzyński, Janoszka (80 Janus) – Woźniak (59 Luis Carlos).
Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Żółte kartki: Wolski, Popović, Głowacki – Starzyński, Polacek, Todorovski, Luis Carlos. Widzów: 23 079.
