Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna o krakowskie kamienice nie ma końca

Marek Bartosik
Ewa Szlęk (z lewej) i jej sąsiadka Helena Jezioro w oczekiwaniu na decyzję sądu
Ewa Szlęk (z lewej) i jej sąsiadka Helena Jezioro w oczekiwaniu na decyzję sądu Andrzej Banaś
Skarb Państwa, reprezentowany przez prezydenta Krakowa, znowu ma szanse na odzyskanie dwóch kamienic - przy ul. Dietla 59 i Podbrzezie 4. Sąd Okręgowy zawyrokował we wtorek, że państwo nabyło budynki w drodze tzw. przemilczenia. Po uprawomocnieniu się wyroku droga do odzyskania kamienic z rąk prywatnych będzie otwarta. Budynki stały się prywatną własnością, gdy próbowali je przejąć gangsterzy związani z Ryszardem Niemczykiem ps. "Rzeźnik", odsiadującym obecnie długoletni wyrok za udział w głośnym zabójstwie w 1999 roku w Zakopanem "Pershinga".

Historia dwóch obiektów o łącznej powierzchni 3 tys. mkw. to jeden z najbardziej spektakularnych epizodów wojny o krakowskie, najczęściej pożydowskie, kamienice, jakie ich lokatorzy toczą od połowy lat 90. XX wieku z osobami, które próbują przejąć je nielegalnie.

- Od kilkunastu lat żyjemy w niepewności, czy nie stracimy mieszkań. O kamienicę nikt nie dba, odcięto gaz. Z 15 mieszkań połowa jest pusta, bo wielu sąsiadów wyprowadziło się. Zostali ci, którzy nie mają się gdzie podziać - mówiła nam przed salą sądową Ewa Szlęk, obserwująca boje o kamienicę, w której się urodziła.

Myśleli, że mieszkają na państwowym
Lokatorzy budynku przy ul. Dietla 59 (ten przy ul. Podbrzezie od 20 lat niszczeje opustoszały) przez dziesięciolecia żyli w przekonaniu, że mieszkają w kamienicy państwowej. Tym bardziej uzasadnionym, że w latach 70. to państwo sfinansowało remont kapitalny. W 1998 r. Kazimierz Pawlik, jeden z lokatorów, postanowił wykupić swoje mieszkanie od gminy. Wtedy okazało się, że w księgach wieczystych jako właściciel wpisany był od 1956 r. Samuel Wiesen. Pawlik zdziwił się, bo choć mieszkał przy ul. Dietla 59 od wojny, to Samuela Wiesena nigdy nie widział. Szybko okazało się, że kamienica została sprzedana.

Pawlik został ustanowiony kuratorem majątku nieznanego wtedy z miejsca pobytu Samuela Wiesena. Sprzedażą kamienicy był zszokowany. Okazało się, że dokonano jej przed notariuszką w Oświęcimiu. Ta zaś poświadczyła transakcję, choć właściciel nie pojawił się nawet w jej kancelarii. Nabywca dysponował jego pełnomocnictwem wystawionym w Szwajcarii - z adresem, który stanowił numer skrytki pocztowej w Zurychu. Kupującym był Tadeusz K., związany z grupą "Rzeźnika".

"Spadkobierczyni" odnaleziona w Australii

Lokator zaczął poszukiwania córki Samuela Wiesena. Odnalazł ją w Sydney, gdzie była skromną pracownicą szkoły. Okazało się, że jej ojciec wraz z rodziną w 1967 roku wyjechał do Australii, a cztery lata później zmarł. - Na początku twierdziła, że nie wie skąd jej ojciec wziął kamienice i że nie ma żadnych związanych z nimi dokumentów. Potem zaczęła je przesyłać i prosiła, bym znalazł kupca- opowiadał Kazimierz Pawlik.
W tym czasie udało się unieważnić transakcję sprzedaży obu kamienic zawartą przed oświęcimską notariuszką. Prokuratura zajęła się grupą związaną z "Rzeźnikem", która według podobnego schematu próbowała przejąć jeszcze kilka innych kamienic w Krakowie. Wreszcie Alicja Wiesen stała się właścicielką budynków przy ul. Dietla 59 i Podbrzezie 4, ale szybko je sprzedała.

Kamienicą cały czas interesował się Skarb Państwa, reprezentowany przez prezydenta Krakowa. Jego prawnicy dowodzili przed sądem, że Samuel Wiesen nie mógł w 1956 r. stać się właścicielem, bo na mocy ówczesnych przepisów, prawa do budynku nabyło w drodze tzw. przemilczenia państwo. To dlatego, że właściciel nieruchomości przez dziesięć lat od zakończenia wojny nie interesował się nimi. Jednak ten proces w 2007 r. miasto przegrało.

Odziedziczył,ale inną kamienicę...
Po jakimś czasie wydawało się, że w przegranej przez miasto i lokatorów sprawie nastąpił jednak kolejny zwrot. Prokuratorzy wyszperali w archiwach informację, iż Samuel Wiesen wcale nie był spadkobiercą Reginy Laski, do której kamienice należały przed wojną. Dziedziczył, owszem, ale po innej osobie o tym samym imieniu i nazwisku, i inną kamienicę w Krakowie. Ta okoliczność doprowadziła do wznowienia w 2009 r. procesu dwa lata wcześniej przegranego przez prezydenta Krakowa (reprezentującego Skarb Państwa). Wznowiony proces zakończył się w miniony wtorek. Sąd uznał, że po wojnie doszło do nabycia kamienic przez państwo w drodze przemilczenia.

Wtorkowy wyroksprawy nie kończy
Ostatnią rozprawę obserwowała z miejsc dla publiczności Ewa Szlęk. - Aż boję się cieszyć z tego wyroku. Musiałam się szczypać, żeby uwierzyć, że po 14 latach walki wreszcie słyszę w tej sprawie coś pozytywnego. Nie zapomnę uśmiechu sędziny w czasie odczytywania postanowienia i prawniczki miasta po jej słowach. Jednak do uprawomocnienia się wyroku będę żyła w napięciu, czy nasi przeciwnicy nie znajdą jakiegoś nowego kruczka. I zdaję sobie sprawę, że do finału walki o kamienicę jest jeszcze daleko - powiedziała nam po procesie lokatorka.

Skarb Państwa nawet po uprawomocnieniu się wyroku nie będzie mógł kamienic w prosty sposób odzyskać. Zostały one już dwukrotnie sprzedane. Najpierw Alicja Wiesen sprzedała je hiszpańskiej spółce specjalizującej się w obrocie nieruchomościami, a ta zamierzała urządzić luksusowy hotel. Przygotowała nawet plany przebudowy. Lokatorom kamienicy wręczyła trzyletnie wypowiedzenia umów najmu mieszkań.

Okres wypowiedzenia skończył się 31 stycznia tego roku. Właściciel nie próbował jednak wypowiedzeń wyegzekwować. Obecnie kamienica należy do spółki z siedzibą w Szwajcarii, która jednak nie brała udziału w zakończonym właśnie w pierwszej instancji procesie.
Pozbawienie aktualnego właściciela praw do kamienic będzie trudne. Miasto musi bowiem udowodnić, że nie nabył ich w dobrej wierze. To zajmie kolejne lata. Tymczasem szwajcarska spółka wystawiła już kamienice na sprzedaż i wyceniła je na 11 mln zł.

Instrukcja dla gangsterów

Na początku lat 90. XX wieku w Krakowie byłookoło 2500 kamienic o niewyjaśnionym stanie prawnym. Tę okoliczność próbowano wykorzystać do przejęcia majątku pozostawionego m.in. przez ofiary Holocaustu. Robiły to także grupy przestępcze. Dla nich swoistą instrukcją działania okazało się memorandum przygotowane w tym czasie przez jedną z warszawskich kancelarii adwokackich. Zwracała ona uwagę, że po uzyskaniu prawa własności nieruchomości należy je jak najszybciej ujawnić, dokonując odpowiedniego wpisu w księgach wieczystych. Następnie trzeba przeprowadzić dwie transkacje sprzedaży kamienic. Drugi kupujący, zgodnie z przepisami korzysta bowiem z tzw. rękojmi dobrej wiary ksiąg wieczystych. Może się więc powoływać na to,że kupił nieruchomość od właściciela ujawnionego w księgach. Aby pozbawić go prawa własności, należy udowodnić, iż ten ostatni nabywca działał w zmowieze sprzedającym. To w Krakowie udało się dotąd tylko w kilku przypadkach.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska