Ojciec szybko się gdzieś zawieruszył więc dzieciak z matką i bratem mieszkali w schroniskach dla bezdomnych. Ktoś jednak pomógł mu dostać się do dobrej szkoły z obowiązkową nauką greki i łaciny. Świetnie mu szło. Mając 16 lat Dan-el Padilla został studentem w Princeton. Uniwersytet przyznał mu własne stypendium, ponieważ stypendium państwowe nie wchodziło w grę, jako że przebywał w USA nielegalnie. Dziś jest profesorem historii i literatury Cesarstwa Rzymskiego na najlepszych amerykańskich uniwersytetach Stanforda i Princeton. Zdecydowanie w Ameryce wszystko jest możliwe. Także to, że profesor Dan-el Padilla publicznie oświadczy, iż jego dziedzina – historia literatury starożytnej - powinna jak najszybciej umrzeć, zniknąć, ponieważ niesie w sobie ideę supremacji białej rasy.
Za Oceanem trwa wojna z literaturą, historią i sztuką Grecji i Rzymu. Doktor literatury klasycznej, Donna Zuckerberg (siostra założyciela Facebooka) twierdzi, że przez Homera czy Owidiusza utwierdza się "kultura gwałtu", mizoginia, idee faszyzmu i kolonializmu związane z supremacją białej rasy. Aktywiści żądają usunięcia autorów greckich i rzymskich z programów nauczania... Na razie udało się wygumkować cyfry rzymskie z muzeów i ulic, ale na tym się nie skończy, Donna Zuckerberg wzywa, żeby „to wszystko wypalić ogniem”. Z kolei francuski historyk sztuki Philippe Jockey, bez drgnienia powieki, utrzymuje że starożytne rzeźby pozbawiono polichromii aby podkreślić i sublimować rasistowską biel. Racjonalne argumenty historyczne i techniczne trafiają w próżnię, a spiskowa teoria zyskuje przychylność mediów. Można więc przeczytać, że biel antycznych posągów jest „rezultatem 2 tysięcy lat reakcyjnej polityki historycznej, która stawia biel na piedestale wartości i odrzuca, co nieczyste, ciapate, co jest mieszanką kolorów.”
Muzyka również byłaby współwinna. Z programów studiów wyparowują niektóre nazwiska aby zwolnione miejsce przeznaczyć dla muzyki popularnej i rapu. Profesorowie Oxfordu pochylili się nad cierpieniem nie białych studentów zmuszanych do nauki muzyki doby kolonialnej. A pewna pani profesor odkryła dyskryminację ukrytą w zapisie nutowym, gdzie na jedną białą półnutę trzeba dwu czarnych ćwierćnut, co stygmatyzuje i traumatyzuje.
Można te reakcje uznać za czkawkę bez znaczenia lub za zwiastun nowej rewolucji. Bo hasła likwidacji pewnych dziedzin i przedmiotów nauki wcale nie pochodzą od rozbezczelnionych studentów, którym się poprzewracało w głowach. Wśród heroldów radykalnej zmiany programów nauczania znajdziemy utalentowanych naukowców.
Pragną równości i z dużą arogancją chcą wyleczyć gorączkę metodą likwidacji termometrów. A może problem nie tkwi w materii, tylko w sposobie jej uczenia?
Jeśli zanegujemy uniwersalność wielkiej literatury z Homerem i Sofoklesem na czele, a zachowamy tylko to, co pasuje do edukacyjnej propagitki, to rychło dojdziemy do wniosku, że odbiorcą „Króla Leara” mają być tylko królowie, a „Pana Tadeusza” - litewski szlagon. Kiedy ważniejsze od bycia człowiekiem staje się bycie kobietą lub mężczyzną, białym lub czarnym, kultura się atomizuje. Dyskryminowani chcą wierzyć obietnicom rekompensaty. Problem w tym, że rekompensatę w postaci komfortu absolutnego proponują uzurpatorzy, a ich obietnice są tylko mirażem.
Czy spór o klasyków nas nie dotyczy? A skądże! Tylko klasyków do likwidacji mamy własnych. Pojawiły się głosy, że „Pan Tadeusz” nie jest lekturą dla nastolatków, a uczenie Kochanowskiego i Mickiewicza jest przejawem edukacji anachronicznej.
