Według Bogusława Kaczora, prezesa Ochotniczej Straży Pożarnej w Barcicach to niemal cud, że jadący audi A4 przeżyli wypadek. - Samochód stoczył się z niemal pionowej skarpy wysokiej na ponad dwadzieścia metrów- relacjonuje prezes Kaczor. - Pojazd wykarczował drzewo i koziołkował przez dach. Kiedy znalazł się na dole stanął na kołach.
Druhowie z barcickiej straży dotarli na miejsce wypadku niemal równocześnie z karetką Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego z podstacji w pobliskim Starym Sączu. Szybko wsparła ich działania jednostka ratownictwa technicznego PSP z Nowego Sącza.
Kierowca i pasażerowie sami zdołali wydostać się z rozbitego samochodu. - Dwójce poszkodowanych wystarczyło udzielenie pomocy przez ratowników medycznych na miejscu wypadku - wyjaśnia Krzysztof Olejnik, rzecznik prasowy Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego. - Kobietę, która najdotkliwiej odczuwała skutki wypadku, trzeba było przetransportować do Szpitala Specjalistycznego im. Jędrzeja Śniadeckiego w Nowym Sączu.