MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wolny rynek, czyli dobre czasy dla Bachledów (2)

Marek Lubaś-Harny
Po roku 1989 wypłynęli na wolnorynkowej fali, zrobili kariery polityczne. W Zakopanem wyrosły fortuny. Jednych kłuje to w oczy, inni chwalą przedsiębiorczość.

Nowa epoka stworzyła nowym ludziom nowe możliwości. Na Podhalu górale, których wrodzonej przedsiębiorczości nawet komuna nie zdołała stłumić, poczuli wiatr w plecy. Przynajmniej niektórzy. Maria Gruszka, prezeska Stowarzyszenia Obrony Praw Obywateli Powiatu Tatrzańskiego, już od dziesięciu lat głosi, że nie ci, którym by się to po sprawiedliwości należało. Natomiast zwolennicy rozwiązań liberalnych chwalą zakopiańskich ludzi sukcesu.

W roku 1990 Adam Bachleda Curuś pokazał, że jest za dobry, aby nadal produkować plastikowe oprawki do okularów. Wybrano go do nowej Rady Miasta. Niedługo później burmistrz Gminy Tatrzańskiej Maciej Krokowski, a prywatnie kuzyn, powierzył mu organizację Zimowej Uniwersjady, która w roku 1993 odbyła się w Zakopanem. Oddanie tak poważnej imprezy w ręce niedoświadczonego wytwórcy okularów było ryzykowne, ale udało się. Osiągnięcia sportowe polskich akademików nie były imponujące, jednak organizacyjnie zawody okazały się sukcesem, choć ich finanse rozliczano później długie lata.

Część pierwszą sagi rodziny Bachledów przeczytasz__TUTAJ

Przyszedł czas, by ABC sięgnął po najwyższe stanowisko w mieście. Chwilowo było ono zajęte przez innego Bachledę, Franciszka Księdzularza, góralskiego senatora. Bachleda Księdzularz był bodaj pierwszym, który docenił polityczną siłę góralskich portek. Jako kandydat na senatora z ramienia Związku Podhalan, kampanię wyborczą prowadził odziany w strój przodków.

To podziałało, górale zagłosowali na niego jak jeden mąż. Bez większych trudności został burmistrzem Gminy Tatrzańskiej, obejmującej wówczas także Kościelisko i Poronin. Poczuł się mocny. Sam doprowadził do rozpadu gminy, licząc, że w nowym układzie fotel burmistrza Zakopanego ma pewny. Pomylił się. W szeregi popierających go dotąd radnych wkradła się zdrada. Postawili na nowego konia, a właściwie młodego wilka, Adama Bachledę Curusia, sprawdzonego podczas Uniwersjady.

Nowy burmistrz rozpoczął energiczne rządy, rozwijając przy tym twórczo pomysł z bukowymi portkami, w których padł na kolana przed papieżem. Wkrótce stał się też jednym z głównych orędowników projektu zorganizowania w Zakopanem zimowych Igrzysk Olimpijskich. Trzeba przyznać, że zdołał zgromadzić wokół tej idei polityków od prawej do lewej, z Lechem Wałęsą i Aleksandrem Kwaśniewskim.
W tej jednej sprawie popierał go też cały lud podhalański, a w honorowym komitecie poparcia zasiadł góralski konkurent, senator Franciszek Bachleda Księdzularz. Wielu górali wierzyło nawet całkiem poważnie, że "papież załatwi nam Olimpiadę". Przeciw byli tylko ekolodzy i oni jedni cieszyli się, kiedy kandydatura Zakopanego upadła.

Przy okazji Adam Bachleda Curuś wypromował własną osobę tak skutecznie, że był nawet wymieniany jako ewentualny kandydat Akcji Wyborczej Solidarność na… prezydenta RP. Wkrótce zaś wyszło na jaw, że ABC jest nie tylko najbardziej znanym burmistrzem w Polsce, ale i posiadaczem licznych działek w Zakopanem. Ludzie pytali: jak to się stało?

- Nie jest ani moją winą, ani zasługą, że miałem gospodarnych przodków - bronił się. W jednym z internetowych czatów wyjaśniał: - To majątek rodzinny. Mój tato został sierotą po wojnie, majątek został w jego rękach. Za komunizmu z wielu nieruchomości tato został wywłaszczony, ale coś zostało. Nie mój udział w tym, że ten majątek jest ulokowany przy głównej ulicy w Zakopanem.

Część pierwszą sagi rodziny Bachledów przeczytasz__TUTAJ

Zapewniał, że tylko odzyskał rodowe włości, na które jego przodkowie mieli nadania jeszcze królewskie. Na jednej z tych działek, przy Krupówkach, wznoszą się dziś słynne Curusiowe "sukiennice", od strony deptaku uwieńczone imponującą kamienicą, mieszczącą biura Grupy Inwestycyjnej Bachleda.

Tak czy siak, niedawny producent oprawek do okularów został jednym z najhrubszych gazdów Podhala.

Nie brakuje mu jednak i krytyków. Kamienica przy Krupówkach kilkanaście lat stała w połowie niewykończona, nie przysparzając urody stolicy polskich Tatr. Na dole mieściły się sklepy i regionalna restauracja Zbyrcok, a góra szpeciła otoczenie surowym betonem i sterczącymi w niebo prętami zbrojeniowymi. Wszystko przez procesy z sąsiadami, które ciągnęły się i ciągnęły. Burmistrzowi zarzucano samowolę budowlaną. Wyroki sądów były raz bardziej dla ABC korzystne, raz mniej.
Teoretycznie mogło się skończyć nawet nakazem rozbiórki, ale w Zakopanem nikt w to nie wierzył. Ostatni taki nakaz wydał tu jeszcze w czasach komunistycznej niewoli wojewoda nowosądecki Lech Bafia, przez górali znienawidzony. Ukuto nawet dowcip: "Jaka jest różnica między Nowym Jorkiem, a Nowym Sączem? W Nowym Jorku rządzi mafia, a w Nowym Sączu Bafia". Górale z dawien dawna uważają, że jak już coś stoi, to ma stać. W efekcie ABC nie tylko fasadę swej głównej siedziby wykończył pięknie w kamieniu. Właśnie trwa rozbudowa "sukiennic", aż do ulicy 3 Maja. Trzeba przyznać, że z korzyścią dla ładu urbanistycznego.

Chociaż… Coś jednak w Zakopanem rozebrano. I to Bachledom, tylko innym. Ofiarą surowego prawa padła trzy lata temu karczma Redykołka u zbiegu Krupówek i Nowotarskiej. Jej właścicielem i dzierżawcą miejskiego gruntu był Jan Bachleda Księdzularz, prywatnie kuzyn Franciszka, b. prezesa Związku Podhalan, burmistrza i senatora. Historia tego biznesu sięga początków nowej epoki, kiedy to pewien góralski patriota podarował starą chałupę Związkowi Podhalan z przeznaczeniem na działalność kulturalną. W jaki sposób działalność kulturalna zamieniła się w prywatną gastronomię? A kto to wie?

Przez kilkanaście lat Redykołka wrosła w pejzaż Zakopanego, stając się jedną z najsłynniejszych zakopiańskich karczem. Powodzenie kłuło w oczy, a sam darczyńca protestował, że nie po to oddał chałupę, żeby się na niej pasł prywatny biznes. Za kadencji burmistrza Franciszka Bachledy Księdzularza udało się doprowadzić do ugody i sprawa na kilka lat przyschła. Odżyła w roku 2001, pod koniec burmistrzowania Adama Bachledy Curusia, kiedy wygasła umowa najmu, a miejska władza nie miała najmniejszego zamiaru zawrzeć nowej, tylko kazała się dzierżawcy wynosić. Przy tej decyzji obstawał także niewzruszenie następny burmistrz Piotr Bąk, uważany w mieście za człowieka ABC, mimo że sam bardzo gorąco temu zaprzeczał.

Część pierwszą sagi rodziny Bachledów przeczytasz__TUTAJ

Sądowe przepychanki trwały kolejnych pięć lat, jednak los Redykołki był przesądzony. Na jej miejscu miało powstać przejście podziemne, rzeczywiście niezbędne, bo w tym miejscu ruchliwy ciąg ulic Nowotarskiej i Kościeliskiej przecinał strumień pieszych, zdążających z Krupówek pod Gubałówkę i z powrotem.

Dziś przejście jest, Redykołki nie ma. Niby prywata ustąpiła przed dobrem publicznym, ale… Wydawca "Tygodnika Podhalańskiego" Jerzy Jurecki napisał wówczas: "Dziś parasol ochronny stracił Jan Bachleda Księdzularz, bo miejscowa władza przestała lubić senatora (…). Szkoda, że władza nie wytaczała armat, gdy prawo budowlane łamali inni biznesmeni". No, ale Jurecki znany był z negatywnego stosunku do władzy.

Senator, nawet kiedy przestał być senatorem, krzywdy sobie zrobić nie dał. W wyborach na burmistrza w roku 2006 wystartował bez powodzenia. Jednak nowy burmistrz Janusz Majcher powołał go na sekretarza miasta, zakładając zapewne, że grzech byłoby nie wykorzystać tak wielkiego doświadczenia. Przed rokiem Franciszek Bachleda Księdzularz został dyrektorem Centralnego Ośrodka Sportu w Zakopanem. To pod Tatrami ważne stanowisko. Jeśli się na nim sprawdzi, może jeszcze wiele dokonać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska