Trzaskowski podsumował swoją krótką kampanię w piątek w Warszawie i również w stolicy zorganizował wieczór wyborczy. Mogli w nim wziąć udział wszyscy chętni, bo odbywał się w otwartej przestrzeni, na patio Elektrowni Powiśle, gdzie mieszczą się ekskluzywne restauracje i sklepy. Okazały plac wypełnił się ponad 200 osobami, przede wszystkim ludźmi w średnim wieku. Kilka osób miało flagi Unii Europejskiej i Polski. Organizatorzy kilkukrotnie (i bezskutecznie) przypominali o dystansie społecznym i obowiązkowych maseczkach.
Partyjni działacze zebrali się w kulisach, a nie przed małą sceną. Jedną z pierwszych osób była była kandydatka KO na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska, która została ciepło przywitana przez kilka osób, a także prezydent Sopotu Jacek Karnowski. Nie zabrakło czołowych polityków Platformy Obywatelskiej – przewodniczącego Borysa Budki, Marcina Kierwińskiego czy Tomasza Siemoniaka. Wśród gościu wieczoru można było zobaczyć także przyjaciela Rafała Trzaskowskiego, aktora Michała Żebrowskiego.
Jeszcze przed 21 przypomniano, że w kampanii Trzaskowski odwiedził wszystkie województwa, spotykał się z rożnymi ludźmi, którzy podkreślali, że „mają dość”.
Sam kandydat wchodził na scenę przy piosence „Jeszcze będzie przepięknie” przez szpaler zwolenników, towarzyszyła mu żona. Na czele szedł szef PO Borys Budka i pozostali działacze. Trzaskowski miał długie przemówienie, ponad 20-minutowe. Wielokrotnie mu przerywano oklaskami i okrzykami „Rafał, Rafał”. Uczestnicy wieczoru gratulowali schodzącemu ze sceny Trzaskowskiemu.
Wydarzenie relacjonowało kilkudziesięciu dziennikarzy, również z zagranicy.
„Mam nadzieję, że będzie dobrze” - to chyba najczęściej wypowiadane słowa przez zgromadzonych jeszcze przed godz. 21. Podkreślali oni, że nie wierzą w przecieki dot. wstępnych wyników i tzw. bazarek w social mediach (użytkownicy podają tam wstępne wyniki).
Od samego rana w mediach społecznościowych wyborcy Trzaskowskiego zamieszczali wpisy z hasłem „trzask” (w nawiązaniu do nazwiska) i zdjęcia z połamanym długopisem (który wg przeciwników prezydenta Dudy symbolizuje jego uległość wobec PiS-u i to, że nie wetował partyjnych ustaw).
Wielu głosujących, szczególnie w Warszawie, odpowiedziało na apel Rafała Trzaskowskiego i poszło do urn już z samego rana. Przed lokalami ustawiały się bardzo długie kolejki, niekiedy trzeba było w nich stać nawet godzinę. „Lepiej poczekać 15 minut niż 5 lat” - komentował na Twitterze były premier Donald Tusk.
Sztabowcy byli pewnie, że Rafał Trzaskowski wejdzie do drugiej tury. W niedzielę po godz. 14 rozesłali do mediów informację o jego spotkaniach z mieszkańcami Wołomina i z ratownikami wodnymi w Zegrzu. W poniedziałek Trzaskowski spotka się z mieszkańcami Płocka, sztab zapowiada „dwa tygodnie ciężkiej pracy”.
Trzaskowski ma tylko dwa tygodnie na pozyskanie nowych wyborców. Może ich szukać wśród elektoratów Hołowni, Kosiniaka-Kamysza czy Biedronia.
Kierownictwo i zwolennicy Trzaskowskiego liczą szczególnie na głosy Szymona Hołowni oraz na to, że oficjalnie przekaże mu poparcie. Sławomir Nitras zapowiedział w rozmowie z dziennikarzami, że będą prosili o te głosy. Zapewnił też, że „Rafał Trzaskowski będzie prezydentem wszystkich Polaków, tak jak jest prezydentem wszystkich mieszkańców Warszawy”. O dobrym wyniku Hołowni mówiła także Małgorzata Kidawa-Błońska, która dopytywana przyznała, że nie żałuje, że zrezygnowała z wyborczego wyścigu. - Bardzo dobry wynik Rafała Trzaskowskiego pokazuje, że podjęłam właściwą decyzję - przyznała Kidawa-Błońska.
Ze sztabu Rafała Trzaskowskiego - Jakub Oworuszko
