Wydaje się, że jedną z okoliczności, która pozwala osiągnąć oderwanie się od męczących nas kłopotów, jest względne wyciszenie w dziedzinie polityki. To ona ponosi dużą część odpowiedzialności za sytuację, w której ludzie czują zagrożenia, patrząc na nieustanne kłótnie, wzajemne oskarżenia, spychanie odpowiedzialności za istniejące zło na przeciwników politycznych z jednej czy z drugiej strony. Politycy zeszli ze swych stanowisk, wrócili do rodziny i to pozwoliło, abyśmy wolni od ich szczucia, poczuli się lepiej i bezpieczniej.
Drugą okolicznością, pozwalającą nam odpocząć w okresie Świąt Wielkanocnych było to, co i politykom pozwala na wyciszenie się i zgodę na wyłączenie nadajników walki politycznej. Wprawdzie już dziś także i w rodzinie można się spotkać z bratem czy siostrą, ojcem lub matką, którzy mają inne od nas poglądy polityczne, ale w tym gronie na ogół nie wywołują tak zażartych polemik, jakie mają miejsce w środkach społecznego przekazu, obliczonych na działanie nie w stosunku do członków rodziny, ale w odniesieniu do wielomilionowych odbiorców.
Trzecia okoliczność pozwalająca przynajmniej uśpić, a nawet czasem i rozbroić wzajemne antypatie i dyskomfort życia to fakt, że spotykamy się, wprawdzie nie wszyscy, ale wielu z nas, we wspólnej modlitwie w kościołach, uczestnicząc w liturgii Wielkiego Tygodnia, której przesłaniem jest pokój, prawda, dobro, sprawiedliwość i miłość, której od nas spodziewa się Bóg w zamian za to, co dla nas uczynił, dając swego Syna Jednorodzonego na śmierć krzyżową za grzechy świata, a więc i za każdego z nas. Nie można prowadzić podwójnego życia, być prywatnie wierzącym katolikiem, a w życiu publicznym wyznawcą moralnego relatywizmu. To jak ogień i woda, które nigdy nie dojdą ze sobą do porozumienia.
A te reminiscencje? Trudno było zapomnieć o tym, co stało się w Brukseli. Wielu ogarnął strach o życie, o utratę dóbr natury duchowej i materialnej. Bo jeżeli sytuacja będzie dyktowana przez terrorystów, musimy diametralnie zmienić swoje ulubione drogi, przywiązania, preferencje, odrzucić od siebie to, co nie jest konieczne, a skupić się na tym, co pozwoli nam pozostać sobą, zachować swoją godność, przeżyć i obrać inny sposób życia, mniej komfortowy, mniej niezależny, bardziej dostosowany do innych, mniej skupiony na sobie.
Nie pozostaje nic innego, jak życzyć sobie i innym, by momenty wyciszenia i refleksji miały miejsce w naszym kraju częściej, nie tylko z okazji Bożego Narodzenia i Wielkanocy. A jeszcze lepiej byłoby, gdybyśmy wszyscy zdali sobie sprawę, że leży to w interesie każdego z nas i zadbali o to, by każdy się do tego przyczynił.