Najciekawszym miejscem na trasie okazały się okolice dworu na Wysokiej, gdzie we wrześniu 1939 roku polscy żołnierze dzielnie stawiali opór hitlerowcom. Wygramoliłem się z pociągu. Trasa zaczyna się tuż przy stacji. Przyjezdnych witają grzybiarki z rozłożonym na szmatkach "urobkiem". Kurki, kozaki, podgrzybki i inne przysmaki. Brakuje tylko trufli. Jadę ulicą pod kościołem św. Marii Magdaleny. Potężna parafia robi wrażenie. Dojeżdżam do Muzeum Etnograficznego im. Władysława Orkana. W środku znajduje się bogata kolekcja rzeźb ludowych. Jadę dalej na północ, ku Skomielnej Białej.
Z wiejskiej drogi trafiam na ruchliwą szosę. Z początku mogę jechać chodnikiem, ale gdy ten się kończy, zostaje mi tylko wąskie pobocze. Po tym jak mijają mnie dwie cysterny, tir i koparka, zaczynam szukać ucieczki.Ratunek znajduję za krzyżówką w Skomielnej. Polna droga prowadzi z dala od szosy po zboczu góry Luboń Mały. Docieram nią do starego kościółka w Krzeczowie, gdzie trafiam na odpust. Połowa towarów to plastikowe karabiny i pistolety. Proboszcz zbroi parafian na wojnę?
Zjeżdżam do Łętowni. Właśnie kończy się msza w drewnianym kościółku. Tu również jest odpustowy targ. Kobiety i dzieci wpadają w szał zakupów. Mężczyźni pędzą do baru na piwo. Jadę do Jordanowa. Czuję się jak na kolejce górskiej w wesołym miasteczku. Zjazdy i podjazdy. Dobrze, że nie mam choroby morskiej. W Jordanowie opalam się na ławeczce, piję mineralną i podziwiam widoki, szczególnie te w spódniczkach.
Z Jordanowa trafiam do wsi Wysoka.
To historyczne miejsce. Tutaj rozegrała się jedna z pierwszych bitew kampanii wrześniowej. Przez dwa dni niewielki oddział Polaków pod dowództwem Stanisława Maczka, wtedy jeszcze pułkownika, powstrzymywał natarcia setek niemieckich czołgów. O bohaterskiej walce przypomina niewielki cmentarzyk. Niedaleko mogiły znajduje się stary dwór z XVI wieku.W nim spotykam Antoniego Pilcha, mistrza lutni. Gra renesansową muzykę w renesansowym budynku. Pożegnawszy gospodarza zjeżdżam do Skawy. Rozpoczyna się podjazd w kierunku Chabówki. Nie jest lekko. Dojeżdżam do skansenu kolejowego. Pełno tu starych lokomotyw. Ja sam dyszę i sapię jak ta z wiersza Tuwima. Zlany potem wracam do Rabki.
Wycieczka w liczbach
Trasa mierzy około 40 km.
Według przewodnika można ją przejechać w pięć godzin. Mnie zajęło to o jedną godzinę więcej.