- Do programu zgłosił zespół nasz trębacz, w ogóle o tym nikogo nie informując. Wykazał inicjatywę - i chwała mu za to - śmieje się Łukasz Wiśniewski, wokalista i lider formacji.
Po internetowym zgłoszeniu, Kraków Street Band trafił od razu na casting główny. Pierwszy występ spotkał się z pochlebnymi recenzjami i grupa przeszła do dalszego etapu.
- Bardzo sobie chwalę nasz udział w programie. Gramy własną muzykę. To utwory dla szerokiego odbiorcy, dla tych, którzy na co dzień nie chodzą na koncerty. Dlatego podobają się wielu ludziom - mówi Łukasz.
Kraków Street Band powstał rok temu i od tamtej pory zgodnie ze swym założeniem występuje wyłącznie na ulicach. W Krakowie można go zobaczyć najczęściej w dwóch miejscach: obok kościoła Mariackiego oraz na rogu ulicy Szewskiej i Plant.
- Chcieliśmy sobie pograć na żywo, bez sceny, bez menedżerów, bez biletów. Wykonujemy skoczne utwory, łącząc jazz z bluesem i country - podkreśla Łukasz.
W skład formacji wchodzi aż dziewięć osób, nad którymi próbuje zapanować lider. I udaje mu się - 11 maja w klubie Żaczek, w ramach festiwalu "Bluesroads" będzie miała swą premierę debiutancka płyta Kraków Street Bandu. - Nagraliśmy ją "na setkę" u Olka Wilka z Radia Kraków. Na krążku są nasze kompozycje i covery. Czyli to, co gramy na ulicach - mówi Łukasz.
Muzycy utrzymują się z grania - ale w różnych innych projektach. I nie narzekają.
- Na ulicy można zaskakująco dużo zarobić. Od kiedy jesteśmy w programie, oglądają nas prawdziwe tłumy. Zapowiada się więc intensywny okres koncertowy w kraju i za granicą - śmieje się Łukasz.
Napisz do autora
[email protected]
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+