Mistrzynie Polski jechały do Lublina z mocnym postanowieniem, by wygrać oba wyjazdowe starcia i zakończyć rywalizację z Pszczółką już w ten weekend. Okazało się jednak, że lubelska ekipa w swojej hali potrafi być jeszcze bardziej waleczna, niż przed tygodniem w Krakowie. Lublinianki pokazały, że nawet bez kontuzjowanej Tess Madgen potrafią pokonać mistrza Polski. I napędziły wiślaczkom strachu.
Sobotnie starcie w Lublinie krakowianki zaczęły nerwowo. Pojawiały się straty, zbyt mocne podania. Największą „zmorą” krakowskiej defensywy znów była Amerykanka Asia Boyd. Tymczasem w Wiśle słabo prezentowała się jej rodaczka Meighan Simmons.
Co gorsza, do przerwy ani razu do kosza nie trafiły Ewelina Kobryn i Hind Ben Abdelkader. Po przerwie odblokowała się Kobryn, która w drugiej części spotkania zdobyła aż 12 oczek. Wisła wyszła na minimalne prowadzenie, 38:37. Kiedy zdawało się, że wiślaczki mogą pójść za ciosem, dwie trójki z rzędu trafiła Boyd. Później dołożyła jeszcze do tego akcję trzypunktową.
Wydawało się, że w końcówce to lublinianki będą opadać z sił, bo Wisła dysponuje szerszą kadrą. Krakowianki rozegrały jednak fatalną kwartę i to lublinianki cieszyły się z drugiego zwycięstwa w ćwierćfinałowej serii. Mistrzynie Polski zostały postawione pod ścianą. - Zagraliśmy jak juniorzy – mówił sfrustrowany trener Jose Hernandez. - Musimy zmienić wiele rzeczy, szczególnie u nas w głowach.
Niedzielne starcie stało się dla krakowianek meczem o być albo nie być w tych play-offach. Gdyby przegrały, sezon by się dla nich skończył, w dodatku w fatalnym stylu. Tymczasem czwarte starcie znów lepiej zaczęły lublinianki. To one minimalnie wygrały pierwszą partię. Drugą rozpoczęły od trójki Kateryny Dorogobuzowej. Tym samym odpowiedziała w końcu Simmons. Ale chwilę później Amerykanka spudłowała oba rzuty wolne. To pokazywało, jak zdenerwowane były wiślaczki. Na przerwę to one schodziły jednak z prowadzeniem - 28:24.
W końcówce trzeciej partii krakowiankom udało się odskoczyć na 7 oczek, dzięki ważnej trójce Simmons. W kolejnej kwarcie Amerykanka poszła za ciosem, rzutem z dystansu wykończyła jedną z kontr. W ważnych momentach skutecznością błysnęła też Ben Abdelkader. I ostatecznie wiślaczki mogły odetchnąć z ulgą – wygrały to spotkanie i „uciekły spod topora”.
O tym, kto awansuje do półfinału rozstrzygnie więc piąty mecz – w Krakowie. Tak zaciekłej walki na tym etapie play-off Wisła dawno nie prowadziła. Czy ostatecznie wyjdzie z niej zwycięsko? Przekonamy się w środę.
Trzeci mecz:
Pszczółka Polski Cukier AZS UMC Lublin – Wisła Can-Pack Kraków 65:53
(20:13, 12:16, 18:17, 15:7)
AZS: Boyd 25 (3x3), D. Mistygacz 10 (3x3), Owczarzak 6 (1x3), Dobrowolska 4, Ugoka 4 – Dorogobuzowa 12 (1x3), Jujka 4 M. Mistygacz 0.
Wisła: Kobryn 12 (1x3), Morrison 10 (2x3), Simmons 3, Ben Abdelkader 2, Szumełda-Krzycka 1- Ygueravide 6, Szott-Hejmej 5, Ziętara 3 (1x3), Pop 1.
Czwarty mecz:
Pszczółka Polski Cukier AZS UMC Lublin – Wisła Can-Pack Kraków 58:64
(15:14, 9:14, 12:15, 22:21)
AZS: Dorogobuzowa 18 (4x3), Ugoka 17, Owczarzak 12 (1x3), Boyd 9, Dobrowolska 2 – Jujka 0, D. Mistygacz 0, M. Mistygacz 0.
Wisła: Ben Abdelkader 19 (1x3), Ygueravide 13, Gidden 4, Kobryn 4, Ziętara 2 – Simmons 12 (4x3) Morrison 7, Pop 3 (1x3), Szott-Hejmej 0.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
