Ograniczenia w paleniu węglem i drewnem mają pomóc w eliminacji smogu zawierającego toksyczny pył PM10. Zarząd miał poprzeć projekt, który trafiłby już we wrześniu pod głosowanie sejmiku województwa. Alarm podnieśli jednak jego radni, wywierając presję na zarząd.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, zdecydowany na poparcie zakazu był wicemarszałek Wojciech Kozak, który w swoim domu grzeje gazem. Kominka nie posiada. - Zarząd jest jednak pięcioosobowy. Po dyskusji zgodziliśmy się, że jeszcze z tym poczekamy - mówi Kozak.
Na co? Po pierwsze na zakończenie konsultacji społecznych w sprawie programu ochrony powietrza, który ma wskazać dopuszczalne paliwa w Małopolsce. Mają być zamknięte 16 sierpnia. Po drugie na uchwałę Rady Miasta Krakowa, która ma określić dotację do rachunków za ogrzewanie dla najbiedniejszych osób. Te nie kwapią się, by zmieniać piece na ekologiczne, ale droższe źródła energii: prąd, gaz, czy olej. Dopłaty wstępnie szacuje się na 5,28 zł do 1 mkw. domu (jeśli koszty ogrzewania wzrosną o 50 proc.) i 10,55 zł gdy wydatki wzrosną o 75 proc.
Wstrzemięźliwy w poparciu radykalnej decyzji był marszałek Marek Sowa, który w zimie sam grzeje sobie węglem, ale buduje już "dom na gaz". Sęk w tym, że z kominkiem. - Zarząd nie jest od akceptowania wszystkiego, co przygotują departamenty. Ta sprawa wymaga przedyskutowania - mówi Sowa. - Projekt uchwały był zbyt radykalny, m.in. pomijał tradycje palenia w kominkach. Nowoczesne projekty domów dzięki temu mają szansę być o wiele tańsze.
Obaj marszałkowie zapewniają, że jeszcze przed nowym rokiem zakaz palenia węglem zostanie uchwalony i wejdzie w życie w r. 2018. Rozwiązaniem problemu mają być zapisy, że kominki nie mogą służyć do ogrzewania domów. Tylko kto to będzie kontrolował?
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+