WIDEO: Zakopane. Autokar zawisł na nieodśnieżonym parkingu
Autor: Łukasz Bobek, Gazeta Krakowska
O tym, że zimą trzeba wzmóc czujność na drogach, przekonał się wczoraj kierowca z Węgier, który utknął w zaspie i zawisł nad krawędzią murku. Zanim służba drogowa zdołała go wyciągnąć, doszło do awantury między pasażerami a właścicielem parkingu. Wycieczka węgierska twierdziła, że zakopiańczyk nie chciał jej wpuścić do pojazdu.
Autokar utknął na parkingu przy ul. Kościuszki w Zakopanem.
- Kierowca z wycieczką przyjechał w niedzielę popołudniem. Zamiast najnormalniej w świecie zaparkować, ponieważ było na tyle miejsca, zaczął manewrować. Nie wziął pod uwagę, że tego dnia sporo śniegu dosypało. W efekcie utknął w bardzo niebezpieczny sposób - opowiada oburzony Andrzej Rauch, współwłaściciel posesji.
Pojazd zawisł na kamiennym murku oddzielającym jezdnię od budynku mieszkalnego. Przechylił się do tego stopnia, że jedno koło unosiło się w powietrzu.
- Gdy to zobaczyłem, wystraszyłem się, że autobus zaraz się przewróci na dom i zawór z gazem. To byłaby katastrofa - mówi Rauch.
Doszło do przepychanek słownych z uczestnikami wycieczki. Węgrzy zaczęli bowiem wykopywać autokar. Współwłaściciel posesji twierdzi, że się wystraszył katastrofy i wygonił wycieczkę ze swojej posesji. A że Węgrzy nie chcieli tego zrobić, interweniowała policja.
- To nie wina kierowcy. Parking nie był odśnieżony. Kierowcy wydawało się, że tam nie ma żadnej dziury, że jest równy teren - przekonuje Katarzyna Balok, organizatorka węgierskiej wycieczki. - Tamten człowiek zamiast pomóc, wyrzucił nas z parkingu.
Wycieczka zaalarmowała straż miejską, policję i straż pożarną. Służby przyjechały i uznały, że autokar stoi na terenie prywatnym i strony powinny się z sobą dogadać. Strażacy stwierdzili, że przechylający się autokar nie zagraża budynkowi, w co nie do końca uwierzył współwłaściciel.
Choć wydawało się, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby służba drogowa wyciągnęła autokar, pojawił się problem - kto za interwencję zapłaci. Współwłaściciel posesji nie chciał ponosić kosztów braku rozwagi kierowcy, z kolei Węgrzy przekonywali, że to zakopiańczyk powinien zapłacić, bo nie odśnieżył drogi. Dopiero w poniedziałek w południe udało się wyciągnąć autokar. Nie było to łatwe. Pracowały dwa ciężkie wozy i sześć osób. Koszty interwencji pokryli ostatecznie Węgrzy.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić!
Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!