Aż szyby dudnią
- Żyję przy Krupówkach od 60 lat, ale już nie mam siły tu wytrzymać - mówi Maria Chyc-Czarniak, właścicielka kamienicy przy oczku wodnym. - Jak nie muzycy uliczni, to imprezy, które na dodatek organizuje miasto. Ani chwili spokoju.
Doszło do tego, że pani Maria kupiła sobie decybelomierz - do własnych celów. - Bo chcieliśmy w końcu zobaczyć, jaki hałas nam towarzyszy. I zaskoczyliśmy się. Niestety, negatywnie - mówi. - Zbadaliśmy występ jednej z grup teatralnych, które grały w tym roku przy oczku wodnym. Mieli duże głośniki, wskaźnik dochodził do 97 decybeli (tak głośno pracuje np. kosiarka spalinowa - przyp. red.). Niedawno zaś Urząd Miasta zorganizował nam imprezę pod oknami. W uchylonym oknie mojego mieszkania na pierwszym piętrze decybele dochodziły do 83 - twierdzi mieszkanka Krupówek. Tak głośno działa np. klakson samochodu.
- Czasami to aż szyby nam dudnią w mieszkaniach. A jak nie dudnią, to przez kilka godzin musimy wysłuchiwać grajków ulicznych, którzy w kółko grają tę samą melodię. My chcemy w końcu normalnie żyć - dodaje mieszkanka.
Zdjęcia: Łukasz Bobek, Gazeta Krakowska
117 osób przeciw
Pod petycją do władz miasta o "uspokojenie" Krupówek podpisało się 117 osób - tylko tych, co mieszkają lub pracują w najbliższym sąsiedztwie oczka wodnego. - Jestem za tym, żeby miasto żyło, ale ono nie może żyć kosztem mieszkających tu ludzi - dodaje Iwona Pawłowska, prowadząca przy oczku wodnym sklep. - Nie można pracować w takich warunkach. Gdy były ostatnie upały, był tak niesamowity hałas, musiałam zamknąć drzwi do sklepu, bo nie słyszałam, co do mnie mówi klient.
Kobieta dodaje, że ona i tak ma spory komfort, bo po godz. 18, gdy zamknie sklep, jedzie do domu, gdzie może się zrelaksować. - A ci, co tu mieszkają, mają taki hałas cały czas - mówi. Ludzi ci mają nadzieję, że problem rozwiąże park kulturowy na deptaku.
Innym się to podoba
- Krupówki to deptak turystyczny. Tu ludzie jadą się pobawić. Musi być muzyka. Bez tego to już nie byłyby Krupówki, ale zwykła szara ulica - mówi Andrzej Chmielec, student z Poznania. Wtóruje mu 33-letni Michał Kowalski z Krakowa. - Przecież górale żyją z turystów. Przeszkadza im, że jesteśmy i chcemy się dobrze bawić? - dziwi się.
Leszek Dorula, burmistrza Zakopanego, przyznaje, że współczuje osobom mieszkającym przy Krupówkach. - Musimy jednak wyważyć, czy ta ulica ma być cicha i spokojna, czy może jako jedna z atrakcji naszego miasta powinna żyć. Osobiście uważa, że muzyka powinna być obecna na deptaku. Jednak nie w takim natężeniu, żeby jeden grajek zagłuszał drugiego. Ale muzyka bez urządzeń nagłaśniających. To samo tyczy się imprez organizowanych przez miasto. Uważam, że raz na jakiś czas koncerty promocyjne mogą odbywać się na deptaku - mówi.
Dodaje jednak, że rozważy zakup decybelomierza dla straży miejskiej, by ta mogła sprawdzać, czy nie jest na deptaku za głośno.