https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zakopane: Kalatówki opanowane przez sanki i jabłuszka

Łukasz Razowski
Dzieci zjeżdżające na jabłuszkach na trasie z Kalatówek stwarzają zagrożenie nie tylko dla innych, ale i dla siebie
Dzieci zjeżdżające na jabłuszkach na trasie z Kalatówek stwarzają zagrożenie nie tylko dla innych, ale i dla siebie Marcin Szkodziński
Rozpoczęły się ferie zimowe, a z nimi szaleństwo na stokach narciarskich. Do Zakopanego zjechały dzieci z całej Polski. Niestety, młodzież nie zawsze korzysta z przygotowanych do zimowej zabawy miejsc. W weekend niemałe tłumy na tzw. jabłuszkach zjeżdżały z Kalatówek. W poprzednich latach kilku turystów zabiło się w czasie takiej zabawy.

Miniony weekend był pierwszym weekendem tegorocznych ferii zimowych. Chociaż Zakopane wciąż czeka na największe tłumy gości, na trasie między Kalatówkami a Kuźnicami przelewał się prawdziwy tłum. Dużo było narciarzy, ale także dzieci na plastikowych jabłuszkach zjeżdżających między spacerującymi turystami.

- Takie zabawy na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego są niedozwolone - powiedział nam Jacek Broński, ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. - Informujemy o tym ludzi, ale nic więcej nie możemy zrobić.

Na terenie Parku może natomiast interweniować straż Parku. Jak zaznacza komendant straży Edward Wlazło, szlaki są patrolowane. Pracownicy straży reagują także na każde zgłoszenie nielegalnych zabaw na śniegu. - Upominamy głównie rodziców, którzy na takie niebezpieczne zabawy pozwalają - mówi Wlazło. - Niestety, często dorośli obrażają się na nas. A tu chodzi przecież o bezpieczeństwo ich dzieci.

W poniedziałek, gdy komendant Wlazło poszedł patrolować szlak na Kalatówki, spotkał tam grupę 50 harcerzy spod Poznania. - Właśnie wracali z Kalatówek. Wszyscy mieli przy sobie jabłuszka. Zostali pouczeni - mówi Wlazło. Kontrole szlaku na Kalatówki zapowiada również zakopiańska policja.

Plastikowe jabłuszko na śniegu ślizga się jak na lodzie. Człowiek zjeżdżający z większej góry nie ma szans bezpiecznie nim sterować ani wyhamować. Nieraz taka jazda kończy się na drzewie. A może zakończyć się nawet śmiercią. W 2007 roku zginął mały chłopiec, który podczas jazdy na jabłuszku na Gubałówce wpadł na drzewo.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska