Policja o zaginięciu chłopca została powiadomiona w niedzielę o godz. 21. Mundurowych zaalarmowała matka. Od razu rozpoczęły się poszukiwania chłopaka. Wiadomo było, że matka z synem przyjechali do Zakopanego ok. godz. 17. Wysiedli na dworcu tymczasowym przy Alejach 3 Maja. Gdy wysiedli z autobusu, zmierzali w kierunku ulicy Nowotarskiej - uchwyciła to kamera miejskiego monitoringu. I tak po raz ostatni matka widziała dziecko.
Od tego czasu trwały intensywne poszukiwania 9-latka. Do Zakopanego ściągnięto dodatkowe siły policyjne. Zaangażowani zostali także strażacy OSP, którzy ruszyli na ratunek z dronem.
- W sumie w poszukiwaniach brało udział kilkadziesiąt osób. Zaangażowali się także mieszkańcy Zakopanego, którzy informowali nas o ewentualnych tropach po tym jak opublikowaliśmy komunikat o zaginięciu chłopca - mówi asp. sztab. Roman Wieczorek, rzecznik prasowy zakopiańskiej policji.
9-latka ostatecznie odnalazł patrol krakowskiej policji. Znajdował się na Krupówkach - przy Sanktuarium św. Rodziny. Chłopcem zaopiekowały się policjantki, dały mu pić. Na miejsce wezwany został zespół ratownictwa medycznego, który sprawdził, czy dziecku nic nie dolega. - Chłopcu nic nie dolega - mówi asp. sztab. Roman Wieczorek.
Na razie policja nie podaje informacji, gdzie 9-latek spędził noc i dlaczego matka zgubiła dziecko w rejonie dworca. To wszystko jest w trakcie ustalania.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że zaopiekowały się chłopcem osoby bezdomne - dały mu schronienie i nakarmiły go, a w poniedziałek rano zmierzały z nim na komendę policji. Wtedy chłopiec został zauważony przez patrol policji.
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- "Bangladesz" na Siwej Polanie. Buda za budą, pamiątki, kiełbaski i lane piwo
- To był kiedyś legendarny budynek na Krupówkach. Dziś w budynku hula wiatr
- Tatry. Legendarny Mnich - marzenie turystów i taterników [NIESAMOWITE ZDJĘCIA]
- Jak wyglądało Zakopane 30 lat temu i jak wygląda teraz? Miasto bardzo się zmieniło
- Tatry. Remonty szlaków idą pełną parą. To ciężka ręczna robota [ZDJĘCIA]
