Środa. Godzina 17. Na Krupówkach morze turystów. Pogoda typowo barowa, więc wszyscy walą do centrum miasta, żeby się rozerwać. Jedną z atrakcji Zakopanego są góralskie dorożki. W środowe popołudnie fiakrzy mają więc ruch jak w ulu. Wygląda na to, że kto tylko w chałupie ma konie i bryczkę, wyjechał na zarobek.
Jedziemy ulicą Piłsudskiego pod skocznię, potem Bronka Czecha, Drogą na Bystre. Po drodze mijamy dorożkę za dorożką - małą, dużą, z turystami, pustą. Szkoda jednak, że dorożkarski szlak jest specyficznie oznaczony. Na jezdni co kilkadziesiąt metrów końskie kupy. Jeden z fiakrów pod Imperialem na naszych oczach "zaznaczył" swoją obecność na drodze. Zupełnie się nie przejął tym, że jego konie narobiły na jezdnię. Jedzie dalej.
- Tak wygląda niestety nasze miasto. Końskie kupy zalegają na jezdni, a dorożkarze nic sobie z tego nie robią. Już turyści zaczęli mi się skarżyć na to. Tak dalej być nie może - skarży się Maciej Wojak, zakopiański radny, który ten temat poruszył nawet na ostatniej sesji rady miasta. Dopytywał, kiedy w końcu miasto wymusi na fiakrach, by sprzątali po swoich koniach.
Burmistrz Janusz Majcher przyznaje, że są z tym problemy. - Nawet przed moim domem nieraz widziałem jak koń nabrudził, a fiakier nic. Sam musiałem po nim sprzątać - żali się.
Jerzy Piotrowski, prezes spółki komunalnej Tesko, która zajmuje się sprzątaniem miasta, przyznaje, że skala problemu jest poważna. - Pracownicy Tesko codziennie sprzątają ulice z takich nieczystości. To jak syzyfowa praca. Często bowiem zdarza się, że dzwonią do nas ludzie ze skargami, że konie nabrudziły na ulicy, gdzie pracownicy Tesko byli tam zaledwie dwie godziny temu - dodaje Piotrowski.
Burmistrz Majcher przyznaje, że jest to problem, z którym jego urzędnicy starają się walczyć, ale nie zawsze im wychodzi. - Gros fiakrów to ludzie z naszego miasta, którzy są zarejestrowani w Związku Podhalan, a co za tym idzie, mają odpowiednio oznakowane dorożki, tak że można ich zidentyfikować. I z tymi nie mamy problemów. Sprzątają po sobie. Jednak w sezonie do miasta wjeżdżają dorożkarze spoza Zakopanego dorabiający tam okazjonalnie - mówi burmistrz.
O ile wiadomo, że zakopiańskich dorożkarzy jest prawie 100, o tyle nikt nie zdołał policzyć, ilu fiakrów okazjonalnych w sezonie nawiedza miasto. I to oni nie dbają o porządek.
Przeszkadza to także działającym w mieście zarejestrowanym fiakrom. Stanisław Stopka, szef zakopiańsich dorożkarzy, nieraz już żalił się, że ci przyjezdni brudzą, psując tym samym opinię tym, którzy dbają o porządek.
Straż miejska zapowiada jednak, że w sierpniu będzie bezlitosna dla brudzących woźniców.
- Nie zamierzamy stać bezczynnie. Będzie ich wyłapywać, kontrolować, karać mandatami nawet do 500 zł. Ale to nie wszystko, gdy wpadną, będą najpierw musieli posprzątać ulice po swoich koniach - mówi Wiesław Lenard, rzecznik prasowy zakopiańskiej straży miejskiej.
Ci, co zostaną przyłapani, mogą liczyć na kompleksowy przegląd dorożki - także pod względem bezpieczeństwa. Strażnicy mogą sprawdzić, czy pojazd posiada m.in. odpowiednie światła lub hamulce.
Marcin Zubek, prezes zakopiańskiego oddziału Związku Podhalan, zarazem hodowca koni, uważa, że to co prawda pomoże, ale nie na dłuższą metę. - W Polsce bowiem brakuje nam jednoznacznych przepisów regulujących kwestie powożenia zaprzęgami konnymi. I tu jest moim zdaniem główny problem - uważa.
CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!