Na razie pacjenci są przyjmowani normalnie. Pod swoje skrzydła przychodnię przyjął bowiem zakopiański szpital. Taka sytuacja nie potrwa jednak długo. - Leczę się tutaj od kilku lat - mówi pragnący z wiadomych powodów pozostać anonimowy pacjent zakopiańskiej przychodni. - Muszę przyznać, że lekarze naprawdę potrafią mi pomóc. To fachowcy. Dodatkowo przychodnia jest na miejscu. Nawet sobie nie wyobrażam co będzie gdy jej zabraknie. Przecież nie będę jeździł do Nowego Targu.
Zakopane: schody, które wyszły na chodnik, muszą zniknąć
Sytuacja nie jest wesoła. Obecnie wszystkie badania finansowane są z budżetu szpitala. Pieniądze na ten cel, jednak szybko się skończą. Rozwiązanie dla patowej sytuacji próbuje znaleźć Regina Tokarz, dyrektor szpitala. - Rozmawiałam z małopolskim NFZ - mówi dyrektor Tokarz. - Obiecali mi, że gdy tylko przygotuję projekt nowego budżetu dla poradni, usiądziemy do rozmów. Wieżę, że umowę podpiszemy nie później jak 3 lutego. Wówczas wszystko wróci do normy. Mam świadomość, że nie dostaniemy tyle samo pieniędzy co w ubiegłym roku. Jestem jednak zdania, iż lepszy rydz niż nic - kończy dyrektor Tokarz. Obecnie, praktycznie wszystkie podhalańskie placówki medyczne narzekają na brak pieniędzy. Na ich tle Zakopane wyrasta na miejsce, gdzie dzięki umiejętnej polityce, pieniądze, choć mniejsze, jednak trafią.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Regularna demolka w Nowej Hucie:przystanek i auta do kasacji