- Jesteśmy zbulwersowani tym oświadczeniem - mówi Zacharko. - Oświadczenie wzywające do bojkotu i dezawuujące instytucję referendum jest dla nas nie do przyjęcia. Decyzja o referendum przecież została podjęta oficjalnie i zgodnie z prawem.
Przewodniczący rady dziwi się, że promajchrowscy radni mogą sugerować mieszkańcom, że to referendum jest nieważne, że to hucpa. - Czyli to jest nieprawdziwe referendum? To jest fałszowanie rzeczywistości - uznał Zacharko. Dlatego w poniedziałek złożył pozew do Sądu Okręgowego w Nowym Sączu przeciwko sygnatariuszom oświadczenia. Domagał się zakazu publikacji oświadczenia i sprostowania nieprawdziwych informacji, a jeżeliby do tego nie doszło, chciał zapłaty od radnych po 10 tys. zł na cele społeczne.
Sprawa odbyła się w trybie wyborczym.
W poniedziałek 7 stycznia odbyło się posiedzenie, w czasie którego sąd zdecydował o oddaleniu pozwu. Uznał, że radni mają prawo wyrażać swoje opinie na temat referendum. Ponadto ich oświadczenie, zdaniem sądu, nie zawierało nieprawdziwych informacji.
- Nie zgadzamy się z decyzją sądu. Dlatego zamierzam się w ciągu 48 godzin odwołać od tego wyroku - zapowiedział Jerzy Zacharko.
Równocześnie oświadczył, że złoży wniosek do zakopiańskiej prokuratury, iż radni swoje oświadczenie prezentowali w sali Urzędu Miasta. - Tym samym złamali artykuł 29 ustawy o referendum lokalnym, który zabrania prowadzenia kampanii wyborczej na terenie Urzędu Miasta - wyjaśnia Zacharko. - Tymczasem odbyło się to w obecności burmistrza i jego zastępców.
Janusz Majcher dziwi się zachowaniu opozycji, tym bardziej że poniedziałkowy wyrok jednoznacznie mówi, że radni mogą wydać swoją opinię. - To są subiektywne wypowiedzi każdego z radnych. Sąd jest obiektywny. Trzeba ufać jednak w jego wyroki. Jeżeli sąd uznał, że mieli oni prawo, ja go szanuję - mówi burmistrz Janusz Majcher. - Referendum jest formą demokracji, ale czy jest przymusem?
Marek Donatowicz, jeden z sygnatariuszy oświadczenia, podkreśla, że radni mają prawo do wyrażania opinii. - Zrobiliśmy to po tym, jak mieszkańcy zaczęli nas pytać dlaczego milczymy, gdy opozycja rozwiesza plakaty wyborcze w mieście czy drukuje paszkwile na burmistrza - mówi. Nie uważa, by złamał prawo prezentując oświadczenie w Urzędzie Miasta.
Co z belframi?
Polityczne oświadczenie Leszka Behounka i Marka Donatowicza ma drugie dno. Obaj panowie pracują jako nauczyciele, przy czym Donatowicz dodatkowo jest dyrektorem LO w Zakopanem. - Nauczycielowi nie przystoi nawoływać do tego, by zignorować demokratyczną formę decydowania - uważa Andrzej Gąsienica Makowski, starosta tatrzański. To jemu podlega szkoła zarządzana przez Donatowicza. Starosta nie zamierza w żaden sposób represjonować dyrektora. - Nie zrobiłem nic, co kłóci się z zawodem nauczyciela - odpiera zarzut Donatowicz.
Moda w przedwojennym Krakowie [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!