19-kilometrową odległość ratownicy z Zakopanego pokonywali aż 42 minuty. Gdy dotarli na miejsce, pacjentka już nie żyła. Śledczy wszczęli postępowanie przygotowawcze po artykułach w "Gazecie Krakowskiej", w których opisaliśmy dramatyczne zdarzenia z nocy z 15 na 16 listopada br.
- Postanowiliśmy wszcząć postępowanie z urzędu - mówi Zbigniew Gabryś, zastępca prokuratora rejonowego w Nowym Targu. Na razie śledczy zabezpieczyli dokumentację dotyczącą wyjazdu karetki do chorej, a także kartę zgonu 82-latki.
- Przesłuchane zostały już osoby z rodziny zmarłej. Wiadomo, że karetka, zanim trafiła do ich domu, krążyła po wiosce i szukała numeru. Członkowie rodziny starali się podbiec czy dogonić ją na rowerze, by poprowadzić ratowników. Jednak bezskutecznie - opowiada Gabryś.
Prokuratorzy nie wykluczają, że zostanie wszczęte w tej sprawie śledztwo, by dokładnie wyjaśnić wszystkie okoliczności .
Do fatalnego zdarzenia doszło w nocy w czwartek (15 listopada). Ok. godz. 22.30 zakopiańskie pogotowie otrzymało zlecenie od dyspozytora w Krakowie o wyjeździe do Skrzypnego (pow. nowotarski).
Medycy sygnalizowali dyspozytorowi, że nie znają tego terenu, ten jednak zapewnił, że pomoże im trafić, wyświetlając trasę dojazdu na tablecie w karetce. W drodze okazało się, że urządzenie straciło sygnał GPS, nie było też zasięgu telefonii komórkowej ani łączności radiowej. W efekcie ambulans błądził, tracąc cenne minuty.
Zakopiańscy ratownicy mówią, że nowy system zarządzania karetkami z dwiema dyspozytorniami w regionie (w Krakowie i Tarnowie) jest zawodny w górskim terenie. Przyjrzeć się małopolskiemu systemowi chce też Barbara Kozłowska, rzecznik praw pacjenta. Skierowała do wojewody małopolskiego zapytania, czy wszczął w podległych służbach kontrolę. Poprosiła też o jej wyniki.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!