O drastycznych przekroczeniach lotnych związków w okolicy zakładów przemysłowych informowała gmina Skawina. Na urządzeniach mierzących jakość powietrza, które ustawiła gmina brakowało skali, by mierzyć przekroczenia, poziom stężeń niektórych groźnych substancji.
Jednak tych danych nie potwierdza Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Ustawił swoje urządzenia do mierzenia jakości powietrza. Teraz WIOŚ kwestionuje wyniki za stacji gminnej.
- Nasze urządzenia wskazują obecność groźnych substancji na niskim poziomie. Przez tydzień badaliśmy powietrze porównując dane z urządzeń gminnych i stwierdzam, że gminne pomiary są całkowicie niewiarygodne. Ponadto poszczególne substancje są podawane w rożnych jednostkach. Wprowadzają ludzi w błąd - mówi Ryszard Listwan, wicedyrektor Małopolskiego Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. - Gmina twierdzi, ze bada lotne związki organiczne, a jest ich około 500, nie wyszczególnia ich i nie wie jakie substancje bada. A wskazany w gminnych badaniach wysoki poziom stężeń groźnego formaldehydu, w naszych urządzeniach jest niewspółmiernie niższy - dodaje Listwan.
Wicedyrektor WIOŚ chce się spotkać z producentem gminnych urządzeń, bo twierdzi, że są wadliwe. Wskazuje przykład, że stacja gminna podała 7 lipca stężenie jednej ze szkodliwych substancji jako 6115 ppb (liczba części na miliard - umowne oznaczenie ułamka). - Takie wyniki odczytano o godz. 21.42, a już minutę później to samo urządzenie pokazywało zerowe stężenie tej substancji. Jak to jest możliwe? Tego typu skoki sygnalizują jakąś awarię urządzenia - twierdzi Listwan.
Tymczasem szefowie skawińskiej gminy zaznaczają, że od dawna wiadomo o zanieczyszczonym powietrzu w Skawinie. - Nasze urządzenia nie są licencjonowane, ale na ich podstawie można wskazać problem - mówi Norbert Rzepisko, burmistrz Skawiny.
- Pokazując dramatyczne przekroczenia norm substancji zanieczyszczających powietrze naraziłem się wielu osobom. Niektórzy mówią, że wywołałem larum. Mieszkańcy się zdenerwowali, instytucje nie do końca uznają nasze wyniki za miarodajne. Jednak cel został osiągnięty naszym - bez wątpienia zanieczyszczonym powietrzem, nie oceniając skali przekroczeń - zainteresowały się instytucje wojewódzkie i krajowe oraz minister środowiska - mówi Rzepisko.
- Mamy zapewnienia, że powietrze będzie u nas dogłębnie badane, zostaną tu sprowadzone nowoczesne urządzenia kontrolujące jego jakość. Będzie można stwierdzić, czy problem jest wyolbrzymiony lub wskazać kto nadmiernie zanieczyszcza powietrze i wobec niego zostaną wyciągnięte konsekwencje prawne - dodaje szef gminy.
Tymczasem zaniepokojeni domagają się szybkich informacji o ewentualnych groźnych przekroczeniach norm substancji lotnych. Skawiński Alarm Smogowy proponuje informować społeczeństwo wszystkimi możliwymi kanałami - użyć nagłośnienia straży miejskiej, SMS-owego systemu informowania, zebrań i wizyt na osiedlach, ostrzegania wszystkich mieszkańców narażonych na niebezpieczeństwo, również tych którzy nie korzystają z internetu.
SAS domaga się też informowania o sytuacji premiera, ministra środowiska, wojska ochrony chemicznej, specjalistyczne oddziały straży pożarnej, żeby natychmiast oceniły zagrożenie i pomogły rozwiązać problem.
Protest w Skawinie. Dość trucia! Mieszkańcy walczą o czyste ...
FLESZ - Pszczoły wymierają, grozi nam głód
