https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zawód - model

Joanna Weryńska
Andrzej Musiał jest gwiazdą na ASP. Wszyscy go znają. Sale i korytarze Wydziału Rzeźby  pełne są jego podobizn
Andrzej Musiał jest gwiazdą na ASP. Wszyscy go znają. Sale i korytarze Wydziału Rzeźby pełne są jego podobizn Andrzej Banaś
Nie przypominają modeli z pierwszych stron magazynów mody. Mają za to coś innego. Każdy jest osobowością

Wczesne przedpołudnie. Wydział Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych przy pl. J. Matejki. Grupka studentów lepi z gliny człowieka. Patrzą uważnie na stojącego na podeście w dziwnej pozie pięknego, starszego mężczyznę. To Andrzej Musiał. Na ASP pozuje od 25 lat. Jego podobizny zdobią otoczenie małopolskich świątyń. Jakiś czas temu zobaczył siebie w posągu świętego Maksymiliana Kolbego, stojącym.

- Od szyi w dół to ja - mówi z dumą mężczyzna, którego ciało stanowi wzór dla kolejnych pokoleń kształcących się tu artystów. Na ASP modeli jest kilkunastu. Pracują na umowy-zlecenia. Dostają około 9 zł za godzinę pozowania do aktu i 8 zł w ubraniu. Brutto. Ale nie narzekają. Mówią, że dzięki tej pracy są bliżej sztuki.

Osobowości
Modele z ASP w niczym nie przypominają tych z pierwszych stron magazynów mody. Mają za to coś innego. Każdy jest osobowością - Mam ciało alabastrowe - mówi bez skrępowania Andrzej Musiał. Lubi siebie podziwiać w lustrze. Muskulaturę swojego ciała wyrzeźbił tańcząc w działającym przy Uniwersytecie Jagiellońskim zespole Słowianki. Wypracowana wtedy sprawność fizyczna pozostała do dzisiaj, chociaż ma już prawie 70 lat.

- Dbam o ciało. Chodzę na masaże, piję soki marchwiowe, żeby moja skóra miała ładny kolor - tłumaczy. Jeździ na rowerze, dużo spaceruje i nadal tańczy. - Wiem, kiedy powinienem rozebrać się do naga. Jak powstaje zarys mojej osoby, to po co mam pokazywać wszystko - mówi. Pozuje z zamkniętymi oczami. To pomaga mu wczuć się w pozę. Andrzej Musiał lubi wyzwania. Przyjmuje zwykle pozy, w których niejeden dwudziestolatek nie wytrzymałby dwudziestu minut. - Wtedy piękno ciała ukazuje się w całej pełni - wyjaśnia.

Jako najtrudniejsze wspomina pozy z Drogi Krzyżowej. By ułożyć ciało w którąś z nich, Musiał rozciąga ramiona na drewnianym, podtrzymywanym barkami drągu. Potem kilka godzin klęczy pochylony, głowę spuszczając poniżej podium, na którym stoi. Wszystkie mięśnie jego ciała są wtedy naprężone. - Boli, ale sam proponuję je studentom takie pozy, bo wiem, że efekt jest niesamowity. Warto się poświęcić - mówi człowiek, który użyczał też swojego ciała świętemu Augustynowi. Pomnik ten stoi przed kościołem w Prokocimiu. Służył również za wzór postaci świętego Antoniego i kilku aniołów. Uczestniczył nawet w odsłonięciu pomnika św. Maksymiliana Kolbego. -Ludzie padli na kolana, zaczęli śpiewać nabożne pieśni. Czułem się trochę tak, jakby modlili się do mnie. To było niesamowite uczucie - opowiada.
Gwiazda ASP
Kiedy dwadzieścia lat temu stracił etat sprzedawcy skryptów w sklepiku AGH, myślał, że świat mu się zawalił. Zastanawiał się, co dalej robić. Wtedy przyjaciel, który sam pozował, doradził mu, żeby spróbował. - Pierwsze pozowanie miałem u prof. Mariana Koniecznego. Spotkałem go nawet ostatnio. Ma 80 lat i już nie pracuje. Oniemiał, jak mnie zobaczył na ASP. Zapytał, co tutaj robię. A ja mu na to, że będę tu chyba do śmierci - chwali się Musiał.

Po raz pierwszy pozował na siedząco. - Pewnie, że miałem problemy z obnażeniem się przed studentami. Bałem się. Na szczęście siedziałem lekko obrócony w bok i mogłem ułożyć rękę na kolanach tak, by zakryła mój wstyd. Kiedy tylko pierwsza część zajęć się skończyła, cały czerwony ze wstydu włożyłem majtki i uciekłem za parawan. Chciałem, żeby przerwa trwała wieczność. Ale w końcu trzeba było wyjść - wspomina.

Nadal musi pokonywać nieśmiałość za każdym razem, kiedy nagi staje przed studentami. Dzisiaj jednak jest na ASP gwiazdą. Wszyscy go znają, mówią mu dzień dobry. - Gdybym nie posłuchał kolegi, byłbym pewnie teraz wrakiem człowieka. Widzę po moich znajomych, jak siedzą w domu i coraz bardziej upadają, a ja coraz mocniej żyję. Na 25-lecie planuję zrobić występ. Ostatnio zatańczyłem do muzyki operowej - zdradza Andrzej Musiał. - Chcę, by wszyscy zapamiętali mnie jako silnego, sprawnego mężczyznę. By mówili, wspominając mnie: To był model! Cieszy mnie to, co pozostawię po sobie. Będę w rzeźbach, albumach, książkach - mówi.

Trochę ekshibicjonizmu
30-letnia Anna Jaskowska to duch niepokorny. Uwielbia podróże i... wojskowy dryg. Pozuje od sześciu lat. - Zaczęłam, kiedy byłam na ostatnim roku polonistyki UJ. Szukałam zajęcia, dzięki któremu mogłabym sobie dorobić. Nie mam powodów, by wstydzić się mojego ciała. Zawsze miałam w sobie taką lekką skłonność do ekshibicjonizmu.

Uważam, że jeśli chce się pracować w tym zawodzie, trzeba coś takiego mieć - wyjaśnia niska szatynka o niespokojnym spojrzeniu i tysiącu pomysłów na życie. Ze względu na nieokiełznany charakter znajomi nazywają ją "Burza". Mówi, że lubi literaturę i sztukę, ale z drugiej strony fascynuje ją praca w policji lub w wojsku. Tyle że ze względu na kłopoty zdrowotne nie może jej wykonywać, więc pozuje.

- Najpierw pozując zarabiałam na podstawowe potrzeby: ubrania, kosmetyki i inne drobiazgi. Zawsze chciałam iść pod prąd. A teraz traktuję pozowanie jak każdą inną pracę - wyjaśnia. - Jeśli mam popychać wózek w sklepie, to wolę pozować. Dlaczego to lubię? Z jednej strony zaspokaja to moją próżność. Lubię, kiedy gapi się na mnie wiele osób. A poza tym lubię klimat ASP, lubię mieć kontakt ze sztuką. Kiedyś chciałam być historykiem sztuki.

Zdaniem Anny pozowanie to niełatwa praca. - Wiele osób uważa, że mam fajnie, siadam sobie i nic nie robię. Wtedy mówię im "Posiedź za mnie". I wymiękają po godzinie. Pozy są czasami trudne, bywa zimno i niewygodnie, wszystkie części ciała cierpną. Ale warto - mówi Ania. Największym mankamentem tej pracy, jak twierdzi, jest, że nie ma co robić w wakacje, a co za tym idzie, nie ma pieniędzy. - Śmieszy mnie podejście niektórych ludzi do modeli, myślą, że skoro rozbieram się do aktów, to pewnie nie tylko w tym celu. Dlatego nie mówię wszystkim, co robię. Jednak wszyscy moi faceci wiedzieli, że pozuję. Nigdy nie mieli nic przeciwko - wyjaśnia Ania.
Praca jak każda inna
To dzięki Ani na ASP znaleźli się Krysia Stawiarska i Rafał Chojnacki. - Po studiach na biologii UJ nie wiedziałam, co z sobą zrobić. Nigdzie nie mogłam znaleźć pracy w zawodzie. Wtedy "Burza" zaproponowała, żebym spróbowała na ASP i zostałam. Traktuję tę pracę jako zawód - zdradza ruda, szczupła dziewczyna Krysia.

Pozuje też narzeczony Krysi, Rafał. On skończył filozofię na UJ. Zdążył już pracować jako listonosz, ulotkarz, budowlaniec. Nie wyszło. Nie mają problemu z tym, że studenci widzą ich nago. - Praca jak każda inna - mówią zgodnie. Większym problemem jest dla nich to, że pozując można zasnąć. - Zwłaszcza jeśli jest to poza stojąca - śmieje się Krysia.

Nie czują się, jakby dawali do dyspozycji swoją prywatność - To kwestia podejścia, znam opowieści o osobach, które były przekonane, że ta praca będzie dla nich odpowiednia, przyszły na pierwsze zajęcia i okazało się, że nie są w stanie się rozebrać - mówi Rafał. - Jest zasada, że student nie może dotknąć modela, może go tylko poprosić o przesunięcie ręki. Sam zauważyłem, że studenci są skrępowani, gdy widzą modela nago poza platformą. Podglądactwo nie jest tu tolerowane - dodaje.

Zarówno on, jak i jego dziewczyna uważają, że ciekawie jest zobaczyć, jak inni odbierają twoje ciało. Jedną z rzeźb własnej postaci Krysia dostała od studenta w prezencie. - Ma metr wysokości i stoi na balkonie. Czeka na przemeblowanie mieszkania - zdradza ze śmiechem. Tylko najlepsze z lepionych przez studentów gliniane posągi doczekają się przemiany w odlane z ceramicznego gipsu rzeźby. Każdego roku w czerwcu ASP organizuje wystawę prac swoich studentów. Niezależnie od innych rzeźb na wystawie zawsze znajduje się miejsce dla kilku "Andrzejów Musiałów" w różnych pozach. Można je nawet kupić. Jedna rzeźba kosztuje równowartość pięciu worków gipsu i jakieś odstępne uzgodnione ze studentem, twórcą rzeźby.

Wybrane dla Ciebie

Kraków świętuje 35 lat samorządu. "Mieszkańcy czują się współgospodarzami miasta"

Kraków świętuje 35 lat samorządu. "Mieszkańcy czują się współgospodarzami miasta"

Próbował zamordować swoją partnerkę w pensjonacie w Zakopanem. Grozi mu dożywocie

Próbował zamordować swoją partnerkę w pensjonacie w Zakopanem. Grozi mu dożywocie

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska