- Przegraną czterema punktami przed meczem wziąłbym w ciemno - przyznaje trener Grupy Azoty Unii Marek Cieślak. - Do Zielonej Góry przyjechaliśmy całkowicie rozbici. Ponad połowa drużyny była ostatnio na zwolnieniach, zawodnicy leczyli różnego rodzaju kontuzje, a w dodatku po porażce w półfinale z Unią Leszno trudno było się zmobilizować. Mimo wszystko chcieliśmy powalczyć z Falubazem o dobry wynik, chcemy bowiem w tym sezonie zdobyć na osłodę choć brązowy medal.
Początek meczu w Zielonej Górze był jednak dla zespołu z Tarnowa prawdziwš katastrofš. Z pierwszych czterech wyścigów "Jaskółki" przegrały bowiem trzy biegi podwójnie i jeden 2:4.
- Szczerze mówiąc, to po tak fatalnym początku zawodów zastanawiałem się, czy nie lepiej będzie jak się zwiniemy i pojedziemy do domu. Po czwartym wyścigu zebrałem jednak chłopaków, zmobilizowałem do walki i udało się nam jeszcze odwrócić losy meczu. Cała drużyna pracowała na to, żeby poprawić ustawienia w motocyklach, żeby lepiej jechać i to nam się udało zrealizować, z czego bardzo się cieszę - podkreśla szkoleniowiec "Jaskółek".
Zdecydowanie najlepszym zawodnikiem w zespole tarnowskim był Rosjanin Artiom Łaguta, który poza pierwszym, kompletnie nieudanym startem, stracił tylko jeden punkt przegrywajšc w 9. biegu z wracajšcym do wysokiej formy Jarosławem Hampelem (dzień wcześniej wygrał Grand Prix Skandynawii).
- Nie potrafię wytłumaczyć tego, co się z nami stało na początku zawodów. Kompletnie nic nie szło po naszej myśli. Na szczęście po czwartym biegu trener zebrał nas i powiedział kilka mocnych słów mobilizacji, które pomogły wszystkim chłopakom. Sam starałem się jechać najlepiej jak tylko potrafię i udało się nam odrobić dużš część strat z początkowej fazy zawodów. Wierzę, że w rewanżu pokonamy zespół Falubazu większą liczbę punktów i zdobędziemy bršzowy medal - podkreślił Łaguta.
Podobnego zdania jest szkoleniowiec "Jaskółek", który przed niedzielnym rewanżem w Tarnowie jest dobrej myśli.
- Jeżeli znów nie wydarzy się coś nieprzewidzianego, to nie powinniśmy mieć problemów z odrobieniem straty punktowej z Zielonej Góry. Zważywszy na fakt, że przed inauguracjš sezonu mało kto stawiał nas w roli faworyta, nawet brązowy medal byłby dla nas sporym sukcesem. Faktem jest, że znakomita postawa drużyny w części zasadniczej rozgrywek rozbudziła nasze apetyty na tytuł mistrza Polski. Niestety, kontuzje niemal wszystkich naszych podstawowych zawodników sprawiły, że w najważniejszym momencie sezonu drużyna się rozsypała - stwierdził Cieślak.
Należy podkreślić, że tarnowianie od trzech lat, czyli od momentu, gdy zespół "Jaskółek" prowadzi trener Marek Cieślak, są czołowym zespołem ekstraligi. W sezonie 2012 zostali drużynowym mistrzem Polski, w ubiegłym roku zdobyli bršzowy medal, a teraz sš na dobrej drodze do powtórzenia sukcesu sprzed roku.
Jak wspomnieliśmy, gdyby "Jaskółki" zdobyły w tym sezonie bršz, pobiłyby rekord. Takiej serii medalowej tarnowianie nie mieli bowiem nawet w najlepszych czasach, w połowie pierwszej dekady XXI wieku, gdy zespół z Tomaszem Gollobem i świetnym Szwedem Tonym Rickardssonem w składzie zdobył dwa tytuły mistrzowskie.
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!