Krzysztof Baranowski, tata Michała, próbuje żartować, że ostatnio „obchodzili” rocznicę choroby syna.
- 1 maja ub. roku Michał pokazał nam spuchniętą nogę
- wspomina Krzysztof Baranowski. - Sądziliśmy, że coś go ugryzło, więc podaliśmy mu leki odczulające i przeciwbólowe - dodaje.
Mimo to ból nie ustąpił, a opuchlizna nie zniknęła. Rodzice zdecydowali, że nogę musi zobaczyć lekarz. Był długi majowy weekend, więc poszli na dyżur do przychodni na Zasolu. Lekarka podejrzewała zakrzepicę. Badanie Dopplera nic nie wykazało. Dopiero USG pokazało wielki zrost.
- W prawej pachwinie była wielka kostka, niczym pół pudełka po butach - mówi Krzysztof Baranowski. - Od razu wiedzieliśmy, że to nowotwór, tylko nie wiadomo było jaki - dodaje.
Kilka dni później, 6 maja odbyły się lekarskie konsultacje i Michał został skierowany do Prokocimia. Cztery dni później biopsja. Wynik potwierdził mięsaka prążkowanokomórkowego typu pęcherzykowatego.
- To rzadkie paskudztwo
- mówi pan Krzysztof. - Cudowni lekarze rozpoczęli walkę o nasze dziecko. Celem było zmniejszenie guza o 80 proc. Zaczęła się 27-tygodniowa seria chemii i radioterapia - dodaje.
Jest szansa - niestety nierefundowana
Po serii intensywnej chemii, radioterapii i zabiegach operacyjnych okazało się, że w pobranych węzłach jest ciągle obecna żywa tkanka nowotworowa. Lekarze zdecydowali się na lżejszą chemię i wprowadzenie leku o nazwie pazopanib. Niestety lek nie jest finansowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Jedna tabletka kosztuje 208 zł. Michał musi ich przyjmować dwie dziennie. Jeden cykl - trzytygodniowy - to ponad 6 tys. zł. W pierwszej wersji przewidziano ok. 9 cykli czyli potrzebne było 54 tys. zł. Te pieniądze udało się uzbierać.
29 kwietnia Michał przyjął pierwszą dawkę leku 400 mg. To połowa dziennej dawki. Później już pełną dawkę 800 mg.
Jak mówi tata, syn po chemii, czuł się źle fizycznie i psychicznie. Teraz jest lepiej, choć od narodzin nie miał łatwo. Urodził się z rozszczepem wargi i podniebienia. Dużo pracował nad sobą i kiedy wyszedł na prostą, znowu dostał „bonusa” od losu.
- Michał dzielnie walczy, czasem my jesteśmy w gorszej kondycji
- wyznaje tata Michała. - Podbudowały go pielęgniarki i lekarze, którzy w 18. urodziny przyszli z balonami i życzeniami. To są wspaniali ludzie - dodaje, stojąc przed szpitalem.
Koronawirus nie pozwala mu wejść do syna. Specjalistyczne badanie kosztuje blisko 600 zł.
- W imieniu rodziny dziękujemy wszystkim, którzy wpłacili pieniądze, ale i koleżankom Michała, które sprzedawały własnoręcznie wykonane maseczki, by wesprzeć leczenie Michała - mówi Grzegorz Baranowski, wujek Michała.
Można pomóc
W ciągu kilku najbliższych dni powinna ruszyć zbiórka na zrzutce.pl o czym oczywiście poinformujemy. Póki co, można wpłacać dowolny datek na konto Fundacji na rzecz dzieci z chorobą nowotworową Wyspy Szczęśliwe – KRS 0000 225 443, na konto numer 83 1020 2892 0000 5302 0150 8522 z dopiskiem Michał Baranowski.
- Zobacz jak dawniej świętowano 1 maja w Olkuszu. W pochodach szli wszyscy
- Największe „zdobycze” PRL-u, czyli za czym kolejka ta stoi. ZDJĘCIA
- Powrót do czasów PRL. Woda z saturatora, milicja i "ogórki"
- TOP 8 najczęstszych przewinień w dobie koronawirusa
- TOP 20 miejsc, gdzie wybrać się na majówkę
- "Mydło i powidło" na wolbromskim targu. Klientów nie brakuje
FLESZ - Czy czeka nas największa susza od 100 lat?
