Być może nie wszyscy zawodnicy zaraz po meczu zdawali sobie sprawę z tego, że właśnie napisali jedną z najpiękniejszych kart w historii klubu. Zwłaszcza, że władze samorządowe jakoś nie garną się do tego, albo nie rozumieją, że sport jest jedną z gałęzi promocji i budowania pozytywnego wizerunku gminy. Cóż, w świt idą wieści, że samorząd „karmi” klub ochłapami.
- Tym większe słowa uznania należą się Krzysztofowi Łysoniowi, właścicielowi firmy Werpol, że nie zraża się obojętnością władz miasta i gminy na potrzeby sportu, tylko wspiera klub – podkreśla Jarosław Płonka, trener Jawiszowic. - W obecnych czasach niewielu jest ludzi wspierających lokalny sport, a przecież do naszych rozgrywek nie zawitają wielkie koncerny, czy spółki Skarbu Państwa dlatego samorządy powinny cenić takich ludzi i starać się ich wspierać, aby mieli motywację do dalszego działania w sporcie.
W światu piłkarskim już po rundzie jesiennej mówiło się, że konkurencja nie jest w stanie dogonić Jawiszowic, skoro kompletowały same zwycięstwa. - Na pewno nie jest łatwo grać pod presją wyniku, bo przecież z jednej strony śrubuje się rekordy, które z kolei działają mobilizująco na rywali – zwraca uwagę trener Płonka. - Każdy chce przejść do historii jako pierwszy, który dokopał liderowi. To sprawia, że konkurencja na mecze przeciwko Jawiszowicom podwójnie się mobilizowała. To nic, że czasem mecz z nami trzeba było potem „odchorować”. Ważne było, żeby na nas się sprężyć.
Tym większe słowa uznania należą się drużynie, za to, że po raz pierwszy w sezonie przegrała dopiero pod koniec wiosny. Jawiszowickiemu szkoleniowcowi najbardziej zależało na tym, żeby wiosną dobrze wystartować, nie dając konkurencji szans podjęcia rywalizacji. - Najlepiej gra się z meczu na mecz, nie patrząc w tabelę, aż tu nagle okazało się, że możemy pomachać konkurencji – podkreśla z uśmiechem jawiszowicki szkoleniowiec.
Skoro zespół ma już pewne mistrzostwo, trener wraz z działaczami może powoli myśleć o kadrze na kolejny sezon. Letnia przerwa jest krótka i wypadałoby sprawy personalne mieć dograne przed pełnią sezonu urlopowego. - Jakiś pomysł mamy, ale na razie nie będziemy mówić o zmianach, bo sezon trwa. Musimy też zapytać o plany zawodników obecnie występujących w naszej drużynie – podkreśla trener Płonka – Jedno jest pewne, że musi nas być więcej, bo na szczeblu wojewódzkim nie wyobrażam sobie sytuacji, jaką mieliśmy przed meczem w Jaworznie. Nie muszą przypominać, że mieliśmy wtedy kłopot z zebraniem jedenastu zawodników do gry, więc nasza pierwsza porażka była poniekąd pokłosiem sytuacji kadrowej.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska