A więc wiosna. Ziemia ledwo co rozmarzła, ale szpaki głodu cierpieć nie będą. W swoim menu mają owady, pająki, dżdżownice. Także młode, nierozwinięte pąki. Nie pogardzą zeszłorocznymi owocami dzikich krzewów. W najgorszym wypadku zajrzą do śmietnika czy karmnika. Jeśli pojawią się zza oknem, natychmiast dostaną pomoc od ludzi.
Co do powrotów, to na zimowiska szpaki odlatują bardzo blisko na południe i zachód kontynentu. Grecja, Włochy, południe Francji. W tym roku bez zimy mogły być jeszcze bliżej. W ciągu oby potrafią pokonać dystans liczący sześćdziesiąt, czy nawet osiemdziesiąt kilometrów. Podróż z cieplutkiej Grecji zajmie im nie więcej niż półtora tygodnia.
Jeśli zima jeszcze wróci, co w marcu jest bardzo prawdopodobne, to w zanadrzu mają plan B, czyli odwrót na południe. Choćby na południe Słowacji czy Węgry, skąd możliwy jest szybki powrót. Póki co, są mile widziane zwiastunem wiosny. Jeśli z budki dla ptaków zaczną radośnie ćwierkać i gwizdać, to każdy popatrzy na nie z radością.
Zaś w środku lata szpaki zamienią się w potwory. Biada dojrzewającym czereśniom, wiśniom czy porzeczkom. To na razie odległa przyszłość. Póki co, można radować oczy pierwszymi szpakami.
