Najlepszy podopieczny trenera z Krakowa Zbigniewa Króla z wielką łatwością zakwalifikował się do finału. Urodzony w Opocznie biegacz po starcie w swoim stylu schował się za całą stawką rywali. Pierwsze okrążenie ukończył na przedostatnim 7. miejscu, ale z każdym kolejnym metrem niwelował stratę do lidera i wyprzedzał kolejnych przeciwników.
Na wyjściu na ostatnią prostą Kszczot zajmował czwartą lokatę, ale w tym momencie włączył wyższy bieg i po kilku sekundach pokazał plecy wszystkim rywalom.
- Wszystko udało się zrealizować, choć nie musiałem jakoś bardzo szarpać finiszu. Ruszyłem na ostatnich 120-130 metrach, co na pewno było widoczne - powiedział polski multimedalista.
Pytany o niedawno przebytą chorobę, która uniemożliwiła mu start na mistrzostwach Polski seniorów w Bydgoszczy, zbagatelizował problem. - Choroba była krótka, bo szybko otrzymałem leki. Czuję się wyśmienicie i za dwa dni bronię tytułu - podkreślił Kszczot.
Drugi półfinał padł łupem Marcina Lewandowskiego, ubiegłorocznego złotego medalisty halowych mistrzostw Europy. To zwiastuje pasjonujące starcie rodaków w pojedynku o tytuł w Amsterdamie.