Grupa młodych filmowców z warszawskiej Fundacji Filmowej Multioptyka szuka bohaterów do swego dokumentu, szuka - jak napisali w liście - prawdziwych i wciąż żywych historii napisanych przez Agnieszkę Osiecką. "Jeśli jesteście współczesną parą "Kochanków z ulicy Kamiennej", dawnym opozycjonistą, który w więziennej celi nucił piosenkę "Pijmy wino za kolegów", Elżunią, która nie mogła poradzić sobie z rzeczywistością stanu wojennego i z miłością do tegoż opozycjonisty, zranioną "Małgośką" czy inną "Marzenką" - napiszcie do nas. Szukamy ludzi, którym piosenki Agnieszki Osieckiej pomogły w przełomowym momencie ich życia. O naszym projekcie powiedzcie swoim mamom i dziadkom, ślijcie listy, w których w kilku zdaniach opiszecie swoją historię. Razem udowodnimy, że słowa Agnieszki Osieckiej są wciąż żywe i aktualne".
Czytaj także: Capella Cracoviensis: przesłuchania przełożone na marzec
- Otrzymaliśmy już kilka przejmujących listów - mówi Martyna Kaczanowska, reżyserka "Lirycznej kronikarki obyczajów". - Szczegółów nie zdradzę, powiem tylko, że wśród nich znalazła się na przykład historia pewnej emerytowanej aktorki z Gdyni, która debiutowała na scenie piosenką Agnieszki Osieckiej.
Reżyserka ma tylko 23 lata. Uważa że teksty Osieckiej dotyczą także jej pokolenia. - One przetrwały próbę czasu. Z Agnieszką jestem związana wręcz od dzieciństwa, a to dzięki temu, że moja mama i babcia czytały jej wiersze.
Osiecka powiedziała kiedyś: "Nawet gdybym umiała pisać lepiej, wolałabym pisać gorzej, aby się dostać bliżej do człowieka" . I była go bardzo blisko! Jej piosenki stały się elementem świadomości kilku pokoleń Polaków, oni nie tylko żyli tymi piosenkami, ale mimowolnie żyli w tych piosenkach. Do dziś nieświadomie nucą o sobie samych.
Tak jak robi to pewien gdański malarz, dla którego Osiecka była pierwszą miłością. - Ona umiała wzbudzać emocje i zachęcać do robienia rzeczy pięknych. Kiedyś siedzieliśmy przy barze w Grand Hotelu, nagle ktoś wpadł i krzyczy: Rosjanie stoją na redzie! To było wtedy, gdy Gomułka doszedł do władzy. No to mówię do barmanki: Pani Zosiu, jak tak, to jeszcze dwie wódeczki... To był dziwny czas, bo im więcej wypiliśmy, tym bardziej byliśmy trzeźwi. Takie coś nigdy się nie powtórzyło.
Inna opowieść. Pewnego muzyka. W stołówce studenckiej w latach 60. dziewczyna nuciła "Okularników". - I to ośmieliło mego kolegę, który się od dawna w niej podkochiwał. Wcześniej wstydził się podejść, bo nosił okulary... I jeszcze historia gdańskiego aktora. - Kolega w Domu Kultury śpiewał "Kochanków z ulicy Kamiennej'. A śpiewał tak, że zakochała się w nim kierowniczka tego domu. Mało nie doszło do rozwodu! A potem się okazało, że ona się kochała we wszystkich, którzy śpiewali Osiecką. Takie właśnie historie powinny znaleźć się w tym filmie.
Twórcy dokumentu czekają na listy do 10 lutego 2011 roku, pod adresem: [email protected].
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl:**Krakowski gang sutenerów uniewinniony!**