Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akademia Piłkarska Wisły Kraków. Jak to działa i dlaczego milion z ministerstwa jest tak ważny?

Justyna Krupa
Justyna Krupa
Drużyna występująca w Centralnej Lidze Juniorów U-17 jest najstarszą w strukturach Akademii Wisły
Drużyna występująca w Centralnej Lidze Juniorów U-17 jest najstarszą w strukturach Akademii Wisły Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
Pod koniec zeszłego roku ludzie z Akademii Piłkarskiej Wisły Kraków byli tak samo niepewni jutra, jak pracownicy Wisły SA. Kiedy okazało się, że Rafał Wisłocki przyjmie stery w Towarzystwie Sportowym oraz w piłkarskiej „Białej Gwieździe”, akademia musiała się dodatkowo pogodzić ze stratą dotychczasowego dyrektora zarządzającego. Wisłockiego zastąpił jego bliski współpracownik Piotr Truchlewski. - Uciekam od tego, by tytułować się „pełniącym obowiązki dyrektora” - zastrzega Truchlewski, choć formalnie taką właśnie funkcję pełni. - Nie dyrektoruję, po prostu staram się usprawniać procesy decyzyjne - mówi.

Jak przyznaje, Wisłocki cały czas wspierał akademię, choć musiał się w tamtym czasie podjąć trudnej misji ratowania piłkarskiej Wisły. - Przejście Rafała na bardziej eksponowane stanowisko sprawiło, że więcej osób w akademii mogło wziąć większą odpowiedzialność na swoje barki. I naprawdę na tym skorzystało. Ja, Mateusz Kostecki czy Adrian Filipek mieliśmy automatycznie więcej obowiązków, ale też jeszcze więcej entuzjazmu - wspomina Truchlewski.

Zarządzania akademią uczyli się w praktyce. A pojawił się szereg wyzwań. Złożyli do ministerstwa infrastruktury wniosek o dofinansowanie projektu modernizacji infrastruktury boiskowej, czyli budowy boiska ze sztuczną nawierzchnią. Kontynuowali projekt odremontowania szatni i infrastruktury treningowej akademii. Wdrożyli też nowe pomysły, takie jak program Wisła Youth Elite.

Dużym motywacyjnym bodźcem do działania okazał się wiosną udany debiut w pierwszej drużynie Wisły wychowanka akademii Daniela Hoyo-Kowalskiego oraz występy jego rówieśnika Aleksandra Buksy. - Jeśli chodzi o 2019 rok w akademii, to najważniejszym pozytywem było to, że zawodnicy mający za sobą treningi w akademii przebili się do pierwszej drużyny. Oczywiście to, że zimą na obóz z pierwszą drużyną poleciał Hoyo-Kowalski czy Buksa było też powiązane z sytuacją finansową i kadrową klubu, ale wiosna i jesień pokazały, że ta szansa nie była na wyrost - podkreśla Truchlewski.

Wisła Kraków - stracone pokolenie. Gdzie są mistrzowie Polsk...

Przykłady Buksy i Hoyo-Kowalskiego wlały wielkie nadzieje nie tylko w serca innych zawodników akademii, ale też trenerów. Widać było, że szkolenie może przynosić wymierne efekty, że ta praca ma sens. - Możemy opowiadać barwnie o szkoleniu, rysować kolorowe wizje, ale takim namacalnym efektem są wychowankowie. Teraz mamy Hoyo-Kowalskiego i Buksę, liczę, że zagrają jeszcze dla Wisły sporo dobrych meczów. A za nimi będą następni w kolejce. Teraz wyróżniający się chłopcy w akademii już mają nakreśloną ścieżkę rozwoju. Widzą, gdzie mogą być za pół roku czy rok, jeśli będą dobrze pracować. Oczywiście nie uszczęśliwimy wszystkich, dużo na tej drodze do „jedynki” może się wydarzyć, ale pomysł na młodzież w Wiśle jest - przekonuje Truchlewski.

Wydaje się, że w Wiśle droga do I drużyny dla młodych graczy jest obecnie łatwiejsza, niż w wielu innych polskich klubach. - I to jest duża zasługa sztabu pierwszej drużyny - zaznacza Truchlewski. Wskazuje na projekt Wisła Youth Elite, jako ważny krok w skracaniu tej drogi.

- Rafał, Adrian Filipek i trener Maciej Stolarczyk porozumieli się w tej sprawie, udało się ten projekt wdrożyć. Chodzi o to, by trenerzy z pierwszej drużyny mieli wpływ na najzdolniejszych chłopaków z akademii, widzieli ich postępy i prowadzili z nimi trening indywidualny.

Na czym ten projekt polega? - Z grup od U-14 do U-17 trenerzy mają obowiązek wytypować wyróżniających się zawodników. Potem około 20 młodych piłkarzy trenuje w ramach tego programu raz w miesiącu. Trener Stolarczyk ustala tematykę zajęć, a nasi trenerzy przygotowują konspekty. Jeśli trenerzy Stolarczyk i Filipek je zaakceptują, to zawodnicy według nich pracują, w grupach. Stoperzy - pod okiem trenera Mariusza Jopa, boczni obrońcy pod okiem trenera Stolarczyka, wcześniej pomocnicy pracowali z Radkiem Sobolewskim. Każda grupa ma jednego trenera z I drużyny oraz nawet dwóch z akademii - tłumaczy Truchlewski. - Dla zawodników jest to „kop motywacyjny”. A i dla trenerów z akademii to fajna rzecz, bo mogą się sporo nauczyć.

Z kolei młodsze roczniki - drużyny do lat 12 i 13 - z końcem września rozpoczęły rywalizację w nowej polsko-węgiersko-czesko-słowackiej Interlidze. - Fajna sprawa. Takie drużyny jak Banik Ostrawa, Sparta Praga, Spartak Trnawa, Trencin czy ETO Gyor oraz polskie ekipy: Wisła, Śląsk Wrocław i Górnik Zabrze mają się spotykać raz w miesiącu. W jednej lokalizacji grać będą ze sobą trzy ekipy, a za miesiąc pojadą w inne miejsce. Zapewni to dzieciakom rywalizację na wysokim poziomie - przekonuje Truchlewski.

W realizacji tych wszystkich pomysłów ludziom z akademii bardzo pomagało to, że przez pierwsze pół roku na czele Wisły SA stał Rafał Wisłocki, któremu szkolenie młodzieży jest tak bliskie. - Z Rafałem mieliśmy grupę na Messengerze. I gdy wiedzieliśmy, że sobie z czymś sami poradzimy, to tylko Rafała informowaliśmy, że mamy taki czy taki plan. A jeżeli potrzebowaliśmy konsultacji z nim, to można było na bieżąco się z nim kontaktować - wspomina Truchlewski.

Teraz, po przenosinach Wisłockiego w struktury TS, w Wiśle SA ma się pojawić nowa postać odpowiedzialna za nadzór nad szkoleniem młodzieży. Nieoficjalnie mówi się, że ma to być Krzysztof Kołaczyk, w przeszłości związany z Rakowem Częstochowa. Wisła jeszcze nie ogłosiła oficjalnie zakresu obowiązków nowego doradcy.

Od czasu, kiedy stery klubu wypuściła z rąk Marzena Sarapata, poprawiły się relacje finansowe Akademii Piłkarskiej Wisły z Wisłą SA. Bo za czasów byłej prezes ludzie z akademii ciągle musieli upominać się o należne im pieniądze na szkolenie. - Może nawet zrobiliśmy źle, że nie mówiliśmy o tym głośno. Dostawaliśmy w tamtych czasach zapewnienia z Wisły SA, że będzie to w końcu uregulowane, ale bywało różnie. Wiedzieliśmy, że te pieniądze w końcu muszą spłynąć, gdy zbliżał się okres decyzji licencyjnych. Różne się historie z tym wiążą… Natomiast teraz jest w miarę dobrze. Mamy zapewnienia ze strony rady nadzorczej Wisły, że te pieniądze będą regularnie do nas spływały i tak jest - podkreśla Truchlewski.

I wyjaśnia: - Dodatkowo wspierają nas firmy Veneo oraz Synerise, w ramach umów sponsorskich. Stan finansowy Akademii jest więc obecnie niezły. Trzeba oczywiście przyznać, że jako akademia mamy mniej pieniędzy niż większość podobnych instytucji przy klubach ekstraklasy. Na pewno mniej, niż podmioty szkolące w Legii, Lechu, Zagłębiu Lubin czy nawet Jagiellonii, która ma spore dotacje z miasta. Ale mając nawet relatywnie małe pieniądze do dyspozycji, sensownie je rozdysponowujemy.

Obecne umowy ze wspomnianymi firmami obowiązują jednak tylko do końca roku. I nie jest teraz przesądzone, czy oba podmioty będą chciały współpracę z akademią przedłużyć.

Niebawem akademia zyska jednak sporą szansę na rozwój i finansowy oddech. Przy Reymonta już zacierają ręce na myśl o budowie nowego boiska ze sztuczną nawierzchnią, na które we wrześniu przyznano akademii ministerialną dotację w wysokości 1,036 mln zł w ramach Programu rozwoju lokalnej infrastruktury sportowej. Co powstanie takiego boiska da wiślackiemu szkoleniu?

- Byłem niedawno w moim rodzinnym Radomiu. I jak zapytałem, ile kosztuje szkółkę Radomiaka trenowanie na sztucznych boiskach, to okazało się, że mają to za darmo. My pieniądze, które moglibyśmy wydawać na trenerów, na rozwój, przeznaczamy na wynajem obiektów. Nie trenujemy u siebie zimą, bo brakuje oświetlenia, boiska ze sztuczną nawierzchnią pod balonem itd. Robi tak wiele klubów. Ale w naszym przypadku najlepiej byłoby - zwłaszcza tych najmłodszych zawodników - szkolić na Reymonta, gdzie bije serce Wisły - uważa Truchlewski.

Ministerialna dotacja pokryje połowę kosztów budowy boiska. - Wraz ze Stowarzyszeniem Socios Wisła zorganizowaliśmy koncerty „Gwiazdy dla Białej Gwiazdy”, by pozyskać resztę funduszy. Dlatego mamy nadzieję, że kwestia sfinansowania tego przedsięwzięcia jest już bliska powodzenia - podkreśla Truchlewski. W Wiśle przyznają, że o budowę tego boiska starali się już od trzech lat. Dotacja z ministerstwa była kluczowa, by projekt miał szansę na ukończenie już w przyszłym roku.

- To była dla nas niesamowita informacja. Ale pewnie dopiero jak wbijemy pierwszą łopatę, to zaczniemy tym się ekscytować, na razie spokojnie pracujemy. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z harmonogramem i pod koniec przyszłego roku, kiedy planowana jest finalizacja budowy, będzie już można na tym boisku rozegrać mecz pokazowy - uśmiecha się Truchlewski. - Ma to być boisko ze sztuczną trawą. Jest też pomysł stworzenia boiska pod balonem. Ale najpierw chcemy, by w ogóle powstało, a potem będziemy myśleć o zadaszeniu. Bo przy minus dziesięciu stopniach ciężko wyjść na otwarte boiska dzieciakom z kategorii U-10.

Teraz przed akademią jeszcze jedno wyzwanie - ostatnie przygotowania do ewentualnego otrzymania Złotej Gwiazdki w ramach Programu Certyfikacji Szkółek Piłkarskich PZPN. W Wiśle przekonują, że dostosowanie do wymagań PZPN wielkich zmian w sposobie codziennej pracy nie wymagało. Jeszcze przed przystąpieniem do programu akademia w praktyce spełniała większość wymogów. - Czujemy się dobrze do programu przygotowani - zapewniał Truchlewski. - Trenerów z odpowiednimi licencjami mamy, infrastrukturę również.

Okazało się jednak, że PZPN wytknął Wiśle braki formalne, związane ze zgłoszeniem umów obejmujących współpracę ze specjalistami od opieki medycznej. Teraz krakowski klub musi te braki uzupełnić.

Wisła miałaby również problem, gdyby PZPN wymagał od klubów aspirujących do złotej gwiazdki szeroko zakrojonego naboru i szkolenia nie tylko chłopców, ale i dziewczynek - jak pierwotnie zakładano. Obecnie nie jest to jednak wymagane. Natomiast Wisłocki zapewnia, że niezależnie od tego Wisła chce iść w kierunku rozwoju piłki kobiecej, a powstanie planowanego boiska ma to znacznie ułatwić. - Zainteresowanie tym tematem jest duże, ale byliśmy dotąd ograniczeni warunkami i infrastrukturą. Treningi dziewcząt na pewno będą w przyszłości u nas prowadzone - deklarują w klubie.

Tymczasem sam Wisłocki, po półrocznej misji w Wiśle SA, po cichu wrócił do pracy w akademii. Ale nie na stanowisko dyrektora - w końcu został niedawno wybrany na prezesa Towarzystwa Sportowego Wisła, więc to byłoby niemożliwe. Powrócił natomiast do pracy trenerskiej. Ustalono, że wraz z Adrianem Filipkiem w duecie prowadzić będą treningi drużyny U-17.

Wszystko zaczęło się od odejścia latem z akademii trenera Mateusza Stolarskiego, który przeniósł się do Stali Rzeszów. - Bardzo żałujemy, że nie został w akademii, bo pracował tu przez osiem lat, gwarantując dobre szkolenie. Natomiast on miał swoją wizję przyszłości i dostał ofertę ze Stali, którą trudno było odrzucić - komentuje Truchlewski. - Odejście Matiego zrobiło w starszych kategoriach wiekowych miejsce innym trenerom. Po dwóch miesiącach okazało się jednak, że dalej mamy problem z posadą trenera w najstarszej kategorii, bo trener, który miał prowadzić drużynę U-17 - Dawid Będkowski - zrezygnował z powodów osobistych.

W tej sytuacji postawiono właśnie na duet Filipek - Wisłocki. - To świetne, że Rafał mógł wrócić na boisko, bo widzę, że sprawia mu to wielką radość i zapewnia spokój - mówi Truchlewski.

Wisła Kraków. Żony i partnerki piłkarzy [ZDJĘCIA]

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska