FLESZ - Od 16 maja koniec stanu pandemii

Alicja Majewska wczesne dzieciństwo spędziła w świętokrzyskiej wsi Olbierzowice. Jej rodzice byli nauczycielami i wciągali swoją córkę i jej rodzeństwo w różne zabawy edukacyjne. W ten sposób dostrzegli, że mała Alicja ma wokalny talent. Wysłali ją więc do ciotki do Wrocławia, by ucząc się tam w liceum, śpiewała w chórze. Tak też się stało – i po maturze nastolatka wybrała na studia andragogikę na Uniwersytecie Warszawskim. Przy okazji zapisała się na profesjonalne lekcje wokalu.
- Ktoś mnie wypatrzył, zaangażował i tak, kiedy moi koledzy podczas studiów zarabiali myjąc okna czy bawiąc dzieci, ja dostawałam pieniądze za śpiewanie. Stać mnie było na modne gadżety, ciemne okulary, drogie pończochy czy obiad w „Szanghaju”, jedynej chińskiej restauracji w Warszawie. Jakież to było ekscytujące jechać na koncert do Kutna czy Siedlec! – śmieje się w „Zwierciadle”.
Po skończeniu studiów udało się Alicji dostać pracę w stołecznym Teatrze Na Targówku. Podczas jednego ze spektakli zwrócił na nią uwagę kompozytor Włodzimierz Korcz. Postanowił dla niej napisać piosenkę. Kilka miesięcy później Alicja pojechała z „Bywają takie dni” do Opola – i wygrała koncert „Debiutów”. Potem Korcz napisał dla niej kolejne przeboje: „Odkryjemy miłość nieznaną”, „Jeszcze się tam żagiel bieli” czy „Być kobietą”. Współpraca pary trwa do dzisiaj.
- Jestem szczęściarą, bo mam taki komfort, że ktoś nade mną czuwa – cała oprawa muzyczna jest na jego głowie. Mam świadomość, że Włodek jest bardzo rzetelny, że na koncercie zawsze mnie słucha, a kiedy wkrada się jakaś maniera, wyławia to, co jest niedobre. Egzekwuje i wymaga, a ja to bardzo doceniam. Jestem pewna, że gdyby nie Włodek, nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem teraz – podkreśla w „Tygodniku Sanockim”.
Jeszcze zanim Alicja zyskała sławę, poznała rzutkiego konferansjera i menedżera Janusza Budzyńskiego, który z miejsca zaopiekował się piękną dziewczyną i zawrócił jej w głowie. Nie musiał więc długo czekać – młoda wokalistka została jego żoną, mając zaledwie 25 lat. Niestety: z czasem okazało się, że Budzyński jest kobieciarzem. Zdradzał żonę i ta w końcu rozwiodła się z nim w 1984 roku.
Mimo to para pozostała w dobrych relacjach. Budzyński nie nacieszył się wolnością. Kilka lat po rozwodzie zachorował na raka. Zwlekał z pójściem do lekarza i okazało się, że nie da się już mu pomóc. Alicja opiekowała się nim aż do jego śmierci. Potem nie wyszła już za mąż i nie doczekała się dzieci. Poświęciła się więc karierze – i dorobiła się aż piętnastu płyt. Ostatnio objawiła się jako wokalna trenerka w popularnym talent-show „The Voice Senior”.
Po małżeństwie z Budzyńskim został jej domek w podwarszawskim Zaciszu. Z czasem wokalistka rozbudowała i zmodernizowała go nieco. Dziś jest on dla niej azylem, w którym odpoczywa po licznych koncertach, które nieustannie daje w całej Polsce i za granicą, mimo że w tym roku skończy 74 lata. Wiernym towarzyszem podczas niemal wszystkich koncertów jest jej ukochany kompozytor i akompaniator – Włodzimierz Korcz.
- Odkryte baseny w Krakowie to... prehistoria. Pamiętacie Cracovię, Wisłę i Polfę?
- Złote lata 90. Tak wyglądał Kraków niemal 30 lat temu!
- Gdzie wybrać się w niedzielę? Pomysł na jednodniową wycieczkę
- 15 lat temu wielka galeria zmieniła centrum Krakowa. Jak miasto wyglądało bez niej?
- Oto najnowsze hity z kartkówek szkolnych (FOTO)
- Romantyczne miejsca na randkę w Krakowie