Wędkarze pytani o postępy w wędkowaniu byli powściągliwi bądź odpowiadali dyplomatycznie: ryby nie chcą współpracować. I już wszystko było wiadomo.
- Rok temu, mniej więcej o tej samej porze, był tutaj taki upał, że cieszyłem się ze stanowiska pod drzewami – wspomina Łukasz Kosiba, członek koła PZW Miasto Gorlice, a zarazem jego prezes.
Jedyne czego można było być pewnym podczas zawodów, to tego, że się zmarznie. Z drugiej strony wędkarze robili, co mogli, by zachęcić ryby „do współpracy” – zakładali na haczyk rozmaite przysmaki, siedzieli cicho niczym myszki albo przeciwnie – puszczali muzykę. Na nic się to zdało.
- Zważywszy na okoliczności, wygrali wszyscy – podkreśla Kosiba.
Wędkarskie szczęście dopisało tylko dziesięciu zawodnikom, z których najlepszy okazał się Tomasz Myśliwy, który złowił wspomnianego amura, ale też 4-kilogramowego karpia i tym samym został mistrzem zawodów. Na kolejnych miejscach uplasowali się Daniel Firszt i Piotr Przybyłowicz.
- Wieża na Łysuli coraz wyższa. Dzisiaj prezentujemy ją w nieco śnieżnym wydaniu
- Takich efektów akcji na Kotlance nikt się chyba nie spodziewał. Było naprawdę ciężko
- Kacza rodzinka na stawach w Kobylance. Widok kojarzył się z kreskówkami
- Safari nad Ropą. Pod cyrkową kopułą działo się naprawdę wiele. Szczególnie dla dzieci