Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorlice: kolejna ogromna ryba złowiona! [ZDJĘCIE]

Barbara Ćmiech
Jeden taki karp wystarczyłby na Wigilię dla kilkunastu, jeśli nie kilkudziesięciu osób. Ten nie trafił bynajmniej na patelnię, ale z powrotem  do wody
Jeden taki karp wystarczyłby na Wigilię dla kilkunastu, jeśli nie kilkudziesięciu osób. Ten nie trafił bynajmniej na patelnię, ale z powrotem do wody fot. archiwum PZW, koło miasto Gorlice
Piotr Zapert z Gorlic zwyciężył w wędkarskich zmaganiach o karpiowe Grand Prix.

To nie była największa rybka, jaką w życiu złowiłem - mówi z uśmiechem Piotr Zapert. - Karp, którego udało mi się złowić podczas ostatnich zawodów, ważył 12 kilogramów, ale wcześniej zdarzały mi się większe okazy - dodaje.

Zwycięstwo w karpiowym Grand Prix 2013 zapewnił mu nie tylko karp-olbrzym, ale ogólny wynik połowów, które obywały się przez trzy jesienne weekendy. W sumie złowił ponad 120 kilogramów ryb, co dało mu wynik prawie o 50 kilogramów większy niż wędkarza, który zajął drugie miejsce.

- To tylko miejscowe zawody. Nic nadzwyczajnego - mówi. - Bardziej cieszy fakt, że doczekaliśmy się takich dużych okazów w naszych stawach - podkreśla.

Pasją do wędkarstwa zaraził go ojciec, który wyrobił mu kartę wędkarską, gdy miał 9 lat.
- Praktycznie każdą wolną chwilę spędzam nad wodą, albo... w lesie, bo bardzo lubię również zbierać grzyby - dodaje zwycięzca tegorocznego Grand Prix.

Podkreśla, że wędkarstwo wcale nie jest nudną pasją, jak myśli wielu ludzi.
- Uważają tak jedynie ci, którzy nigdy nie byli na zorganizowanym wyjeździe wędkarskim. Nie jest wcale tak, że godzinami wpatrujemy się w wędki, czekając aż jakaś ryba skusi się na przynętę. Sprzęt, którym łowimy, jest tak wykonany, że pozwala nam na robienie w tak zwanym międzyczasie różnych innych rzeczy. Zresztą sam wyjazd w gronie ludzi, którzy podzielają wspólną pasję, gwarantuje przyjemnie spędzony czas i wymianę cennych doświadczeń - przekonuje Piotr Zapert.

Sama pasja jednak nie wystarczy, aby złowić 12-kilogramowego karpia. Tu liczy się również wiedza.
- Trzeba wiedzieć, co wrzucić do wody. Mój karp złapał się na kulkę proteinową. Ważny jest również dobry sprzęt. Nie ma tu co ukrywać - taka pasja to duży wydatek. Sprzęt jest coraz lepszy, ale i coraz droższy - mówi.

Wędkarstwo wymaga też dużo czasu i cierpliwości. Od zanurzenia przynęty do wyciągnięcia ryby z wody daleka droga.
- Na karpia, który zapewnił mi zwycięstwo w ostatnich zawodach, czekałem kilka godzin. Potem rybka wróciła do wody, bo wędkarstwo to dla mnie sport i sposób na spędzanie wolnego czasu. Nie ma tu mowy o zabijaniu ryb - podkreśla Piotr Zapert.

Śmieje się, że na patelnię w jego domu trafiają tylko ryby ze sklepowych chłodni.
- Prawdziwi wędkarze nie łowią ryb dla mięsa. To sport i pasja, a nie sposób na zarobienie pieniędzy - mówi.
Tych, którzy zabijają złowione ryby nazywa kormoranami na dwóch nogach, bo sieją spustoszenie w stawach.

W tegorocznych zmaganiach o karpiowe Grand Prix drugie miejsce zajął Krzysztof Dobek, a trzecie Jarosław Budziński. W sumie wędkarze złowili ponad 300 kilogramów ryb.

Zawody odbyły się już czwarty raz z inicjatywy Bieckiej Grupy Karpiowej SAZAN, która zajmuje się tworzeniem łowiska, gdzie można spotkać olbrzymie karpie. Łowisko to obejmuje największy staw w Siepietnicy, z którego nie wolno zabierać karpi.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska